4 maja 2014

Yeah? Go ahead! Give me a reason.

RENDAR MARTELL 
Książę Słonecznej Włóczni
Dornijczyk * 30 lat
zaręczony z Lirys Lannister 

Rodowity Dornijczyk, który rzadko opuszcza gorący klimat swoich ziem. Wieczne utrapienie ojca, który chciałby, aby jego syn w końcu się ustatkował. Czarna owca rodziny, która odziedziczy po śmierći swego rodziciela władzę w Słonecznej Włóczni. Pragnie niezależności swojej krainy od Żelaznego Tronu i do niej dąży, a jeśli musi to i po trupach.
Zawzięty i podstępny jak żmija. Nie zauważysz nawet kiedy zaatakuje.
Gwałtowny i wybuchowy. Łatwo wyprowadzić go z równowagi. Sprowokowany, nie spocznie póki nie uda mu się zemścić. Pamiętliwy i niepotrafiący wybaczać.
Kobieciarz jakich mało. Posiadanie narzeczonej ani trochę nie przeszkadza mu w podrywaniu i zdobywaniu kolejnych kobiet. Nieprzewidywalny jak pogoda. Gorący jak prawdziwa dornijska pustynia. Honorowy niczym Stark. Waleczny niczym Baratheon.
Jedyny w swoim rodzaju jak Rendar Martell.


Oto i Rendar. Mam nadzieję, że jest taki, jaki miał być. Zapraszam do wątków i powiązań. Na zdjęciu cudny Jake Gyllenhaal.

43 komentarze:

  1. [O, jest i Rendar! Mam pewien pomysł, ale czy doby - tego nie wiem. No bo Jake taki uroczy jest, że Liadaness musiała się w nim zakochać, po prostu musiała! Dlatego proponuję, by Rendar odwiedził stolicę w jakiejś ważnej sprawie. Musiałby porozmawiać pilnie z królową, ale ta byłaby zajęta i wysłałaby Liadan, by ta grzecznie wytłumaczyła, że Rendar musi poczekać. Rendar dostrzegłby jej zainteresowanie i postanowił to wykorzystać, wypytując o jakieś ściśle tajne sprawy. Coś takiego mi się widzi. :)]

    Liadaness i Cassandra

    OdpowiedzUsuń
  2. [ to co, chcesz poznać tamto powiązanie? :D]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć. Jak dla mnie jest świetny, mieszanka wybuchowa! :D Myślimy nad jakimś powiązaniem? :) Jeżeli masz ochotę, oczywiście.]

    Snoween S.

    OdpowiedzUsuń
  4. [ z poprzednią autorką wymyśliłyśmy coś takiego, że Maena i Rendar byli zaręczeni po to by połączyć dwa wielkie rody Dorne. Maena już od małego za nim latała uważając go za odpowiedniego towarzysza zabaw i tak dalej, a on ją pewnie miał za gówniarza, jednak to nie zaszkodziło w snuciu przez ich ojców planów na przyszłość. Wszystko jednak zmieniło się gdy napłynęła oferta z Wysogrodu. Ojciec Maeny znalazł w tym dobrą okazję do wzbogacenia się i zerwał zaręczyny z Księciem Dorne. Wtedy Rednar został zaręczony z Lirys. A teraz spotykają się po kilku latach, on pewnie jej nie poznaje, ona sama nie ma z tym większego problemu]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  5. [Skoro taki z niego kobieciarz i podrywacz, to może coś w tę stronę? :D
    Rendar pojawia się w stolicy, mógłby spieszyć się na spotkanie z przyszłym królem i jego matką i przez przypadek wpaść na służkę jednej z księżniczek, czyli pannę Stark. A że ona brzydka nie jest to mogłaby się mu spodobać i postawiłby sobie za punkt honoru, żeby chociażby do niej zagadać. ;) Jeżeli masz coś lepszego, to śmiało. :D ]

    Snoween S.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Brat, brat, braciszek <3
    Wątek musi być. Koniecznie.]

    Nymeria Martell

    OdpowiedzUsuń
  7. [ kiedyś to ona nie była taka gorąca, z brzydkiego kaczątka się wyrobiła :D
    ją może coś do niego przyciągać, ale na nic sobie nie pozwoli wiedząc, że ma on narzeczoną]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  8. [ ona już jako szczeniak była nim zauroczona - wyobrażam ją sobie jaką taką dość pulchną, ale stroniącą od kobiecych stroi dziewczynę, która teraz zmieniła się nie do poznania - więc pewnie i teraz wodziłaby za nim wzrokiem, a jednocześnie nie pozwoliłaby sobie na to by być jedną z tych kobiet, które tak namiętnie zalicza]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  9. [ mam kilka opcji
    1. Jakiś turniej, zobaczyłby ją w tłumie, od razu zwróciłby uwagę na egzotyczną urodę, a jak to kobieciarz postanowiłby zagadać.
    2. Ktoś mógłby ją napaść, niby się bronić umie, ale jakby ją ktoś od tyłu zaszedł to byłoby ciężko.
    3. Musiałby się udać do Casterly Rock gdzie Meana byłaby gościem
    4. Może matka Maeny by zmarła? Ta musiałaby wrócić do Dorne, a on akurat załatwiałby jakieś sprawy w Yronwood z jej ojcem?]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  10. Wieść o ciężkiej i nagłej chorobie matki przebyła dość długą drogę by wreszcie trafić do uszy Maeny, a jednocześnie niosła za sobą przekonanie o równie rychłej śmierci pani Yronwood. Było to dla młodej Dornijki prawdziwym ciosem od losu. Zerwane zaręczyny czy opuszczenie miejsca, które tak bardzo kochała nie mogły równać się z obliczem utraty jednej z niewielu osób, które prawdziwie kochała. Nie mogła siedzieć bezczynnie, myśl, że mogłaby nie pożegnać się z matką była niewątpliwie uciążliwą drzazgą zarówno w głowie jak i w sercu skrywanym przez nią głęboko w niedostępnym niczym dzika puszcza wnętrzu. Nie zdążyła.
    Do Yronwood przybyła zaledwie godzinę po tym jak kobieta wydała z siebie ostatnie tchnienie kurczowo trzymając się dłoni męża jakoby jeszcze tylko ona łączyła ją w rozpaczliwy sposób ze światem żywych. Maena cierpiała, wylewała łzy nad ciałem matki pragnąc powrócić ją do świata, który nagle wydał jej się tak pusty, błagała Bogów by zlitowali się nad nią choć ten jeden raz zwracając to co było jej najdroższe, aż wreszcie niemal na siłę została odciągnięta od ojca, na którego do tej pory nie zwróciła szczególnej uwagi. Gdzieś tam przewinęła się jeszcze Elyria bękarcia córka nie kryjąc swojego uśmiechu, lecz nawet ona nie była w stanie zniszczyć tej chwili, którą dzieliła ze swoimi bliskimi, którzy zdawali się sypać w jej dłoniach niczym piasek prześlizguje się między palcami.
    O wizycie Rednara, do którego niegdyś pałała żywym uczuciem, choć dziś śmiałaby to nazwać jedynie szczeniackim zauroczeniem, zaślepieniem przez niedostępnego, nieosiągalnego mężczyznę, dowiedziała się zupełnie przypadkiem, gdy zmierzając do swych komnat usłyszała rozmowę dwóch służek, wyraźnie nim zachwyconymi. Wieść ta wzbudziła w niej jedynie złość, czyżby i w takiej chwili ojciec załatwiał własne, prywatne interesy? Czyżby chęć wzbogacenia się była w nim tak silna? Dla złota sprzedał nawet ją zrywając zaręczyny, dane słowo Martellom, dla złota wysłał ją w zupełnie obce i dzikie miejsce zmuszając by pożegnała się z Dorne. Cisnęła o ścianę stojący nieopodal wazon z kwiatami, by wreszcie nabierając głęboki oddech uspokoić się na tyle by przygotować się do zbliżającej się uczty.
    Suknia w stonowanych, jasnych kolorach po raz pierwszy od dawna zasłaniała znacznie więcej niż zwykły to robić Dornijki. Może wynikało to z nabytych przyzwyczajeń z Królewskiej Przystani, a może po prostu nie chciała pokazywać dzisiaj zbyt wiele? Długie ciemne włosy spływały kaskadami po ramionach sięgając do połowy pleców i unosiły się energicznie wraz z krokami jakie stawiała pewnie zmierzając do sali, w której zgromadzili się wszyscy. Przeszła przez szeroko otwarte drzwi, skinęła głową w stronę znanych i szanowanych przez nią osób, by wreszcie usiąść obok ojca, uprzednio witając go krótko, choć wyjątkowo chłodno. Pogrążona we własnych myślach nie widziała siedzącego po drugiej stronie ojca mężczyzny, który niegdyś jak jej się zdawało stanowił centrum jej wszechświata.
    Do świata żywych sprowadził ją tubalny śmiech ojca wywołany słowami gościa, który zaraz potem ujął lekko jej dłoń i złożył na niej pocałunek sprawiając, że kąciki jej ust lekko uniosły się ku górze
    - Czyżbyś nie pamiętał mojej córki? Toż przecież nie tak dawno biegała za Tobą jak głupi i wierny szczeniak, prawda Maeno? - wiele się zmieniło od tego czasu, zrodziła się przepaść między rodami, a przede wszystkim zmieniła się ona. Nie była już tą pulchną dziewczynką w ubraniach, które śmiało można było uznać za własność jej starszego brata. Rozkwitła jak wyjątkowo piękny i rzadki pustynny kwiat co dziś nie miało dla niej wielkiego znaczenia.
    I CZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Ojcze nie warto wspominać przeszłości, zwłaszcza jeśli nie miała ona zbyt wielkiego znaczenia - odparła dość oschle, by wreszcie umieścić spojrzenie swoich wielkich, czarnych oczu na szanowanym przez Dorne gościu. W tym czasie ojciec przeprosił widząc jak ktoś przywołuje go widocznie niosąc nie cierpiącą zwłoki sprawę - Nie sądziłam, że Cię tu dzisiaj, czy kiedykolwiek ujrzę - wyznała po chwili dość cicho sięgając po wino. Nie miała mu wiele do powiedzenia, choć wraz z zajrzeniem w jego oczy jej serce po raz pierwszy od dawna naprawdę zadrżało - Słyszałam, że jesteś zaręczony z córą Lannisterów, cóż za trafny wybór - nie przepadała za Lwami, otwarcie nimi gardziła i nie zamierzała tego zmienić choćby sam zechciał stanąć w ich obronie.

      Usuń
  11. [Myślałam, że zacznę, ale.. chyba jednak zrzucę to na Ciebie. :D Mam nadzieję, że mi wybaczysz. ;)]

    Snoween S.

    OdpowiedzUsuń
  12. Maena nie zdawała sobie sprawy z czegoś tak oczywistego jak własna atrakcyjność. Nie sądziła, że jest kimś godnym uwagi. Mijały lata, a ona po śmierci narzeczonego nie była w stanie znaleźć nikogo kto chciałby pojąć ją za żonę. Jej ojciec święcie wierzył w dewizę, która głosiła, że kobieta nie jest w stanie sama przetrwać na tym świecie, że musi być prowadzona za rączkę przez mężczyznę w przeciwnym razie nie podoła trudom egzystencji. Nie wrócił z podkulonym ogonem do Martellów, nie zwrócił się do żadnego z pomniejszych dornijskich rodów. Wolał by tułała się po świecie szukając szczęścia na własną rękę co nie udawało jej się najlepiej.
    Nie krępowała się jednak pod spojrzeniem innych. Jak każda kobieta z Dorne pragnęła takiego wyróżnienia, bycia w centrum uwagi, uwielbiała uwodzić i zwodzić. Dziś jednak nie było to jej największym marzeniem, dlatego też jedyne co potrafiła to po prostu wszystko zignorować zajmując się upijaniem wina z kielicha.
    - W takim razie oboje dawno tutaj nie byliśmy - odparła spokojnie, nic sobie nie robiąc z jego pomyłki i uznania ją za kochankę ojca, o ile takowej już nie miał. Wiele sie mogło zmienić przez te dwa lata, które spędziła z dala od domu każdego dnia tęskniąc i uznając swój wyjazd za karę, która nie miała żadnego powodu by na nią spaść. Uważała również, że uwaga ojca o dawnych czasach była conajmniej nie na miejscu. Biorąc pod uwagę dość napięte stosunki w ciągu ostatnich kilku lat powinien był on trzymać język za zębami i nie wracać do tego co z całą pewnością było zamkniętym rozdziałem. Sam przecież wybrał jej taki los, sam oddał jej rękę za złoto, sam zerwał dane wcześniej słowo.
    Wiedziała co czuł, sama nigdy nie pragnęła poślubić mężczyzny, który nie znał żaru lejącego się z nieba nad Dorne, który nie czuł piasku w oczach, nie stąpał po rozgrzanych drogach. Wynikało to z oczywistego, silnego przywiązania do miejsca swego urodzenia, do kultury jaka tu panowała i przede wszystkim do wolności, której inni ludzie nie byli w stanie nawet przyswoić w czysto teoretycznym znaczeniu.
    - A czy ona o tym wie? To dość okrutne pozwolić by kobieta żywiła nadzieje, nawet jeśli to Lannister - odstawiła swój kielich, po czym założyła za ucho pasmo długich włosów, by po chwili jednak zacząć nawijać je na palec co było jej nawykiem jeszcze z dzieciństwa - Jesteś dość surowy, może znajdzie się coś interesujące w tych chłodnych kobietach? Może wcale nie są takimi cnotkami na jakie wyglądają? I może pod tymi grubymi, ciężkimi sukniami kryją się ładne, choć nieco zaniedbane ciała? Co mamy my Dornijki, czego nie mają one, jasnowłose piękności? - zawsze ją to intrygowało. Lubiła obserwować wszystkie te kobiety, lubiła widzieć jak reagują na nie mężczyźni i porównywać je przy tym do kobiet, które sama dobrze zna - Co takiego należy uwielbiać w kobietach z Dorne, mój panie? Książę z pewnością miał ich tak wiele, że już nie sposób je między sobą odróżnić, czyż nie? - nie mogła powstrzymać się od kąśliwych uwag, nie mogła utrzymać języka na wodzy. Oczywistym było, że przybył tu tylko się zabawić, a to budziło w niej okropną złość w stosunku do Księcia Słonecznej Włóczni

    Maena

    OdpowiedzUsuń
  13. Maena nie była już pewna żadnych uczuć, które niegdyś odpędzały sen i sprawiały, że serce wyrywało się z piersi. Czy mogła więc być zazdrosna? Czy mogło ją coś ukuć na samą myśl, że będzie mężem innej kobiety, która nigdy nie poznała słońca świecącego nad Dorne? Minęło wiele lat odkąd biegała za nim jak głupie szczenie, choć przecież doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nigdy nie zostanie dostrzeżona, a z pewnością nie pod takim kątem jakby chciała. Dopiero teraz była w stanie zrozumieć, że nie była zbyt dojrzała i urodziwa by zwrócić na siebie uwagę tak wymagającego mężczyzny jakim zawsze był Książę Słonecznej Włóczni. Dopiero dziś była w stanie odpędzić dawne zmory, demony i uczucia, choć nie była jeszcze pewna z jakim skutkiem. Ponad to w ryzach trzymała ją świadomość, że ma narzeczoną i choć nie darzył Lirys Lannister żadnego rodzaju uczuciem, to nie miała zamiaru swoją osobą krzyżować czyiś planów. Uparcie trzymała się myśli, że jej rodzina wystarczająco wiele zrobiła, wiele skomplikowała, zniszczyła. Maena postanowiła więc trzymać się na dystans i ignorować siedzącego nieopodal niej Dornijczyka na tyle na ile to było w ogóle możliwe.
    Słuchała go uważnie, żadne słowo jej nie umknęło, a kilka z nich sprawiło, że uśmiech nieporadnie wkradł się na jej usta, lecz równie szybko znikł niczym płomień na knocie świecy gaśnie pod wpływem podmuchu wiatru. Tylko prawdziwy Dornijczyk był w stanie dostrzec w tutejszych kobietach tak wiele, a przy tym docenić to wszystko. Maena spotkała się już z wieloma opiniami na temat kobiet pochodzących z miejsc, które tak bardzo kochała. Mówiono, że irytująco pewne siebie, że zakochane w brzmieniu własnego głosu i jęków, że nieprzeciętna uroda to nie wszystko, gdy za wyglądem kryje się nieprzyzwoicie uparty i zawzięty charakter.
    - Wolność można utracić, a każdy kwiat w końcu musi zwiędnąć - odparła spokojnie obrzucając go tylko krótkim spojrzeniem, w którym nie czaiły się już żadne emocje. Były niemalże tak samo puste jak jej życie odkąd opuściła Yronwood by zostać żoną zupełnie obcego człowieka, który równie niespodziewanie jak zgłosił się po jej rękę, zmarł. O tym, że był wybitnym koneserem kobiecego piękna słyszała od dawna. Wiele kobiet przewinęło się przez jego łoże, wiele z nich poszło tam bez uprzedniego zaproszenia i nie jedna gotowa była powrócić. Wiedziała, że wynikało to również z usposobienia wynikającego z kultury, pochodzenia. Wychowała się wśród ludzi o wygórowanych potrzebach, choć sama szczerze wątpiła w to, że sama takową osobą była.
    Miała coś jeszcze powiedzieć, lecz w tym momencie do jej uszu dobiegł głośny, kobiecy śmiech u wejściu sali. Drobne dłonie machinalnie zacisnęły się w pięści, jedna z nich dodatkowo wbijała ostrze sztyletu schowane pod suknią w skórę jej uda i choć ta piekła i powoli zaczynała pod tym naporem pękać nie przejęła się tym. Elyria Sand, bękarcia córka jej ojca właśnie wkroczyła do sali zwracając na siebie uwagę wszystkich. Rzuciła wyzywające spojrzenie w stronę podwyższenia, by po chwili posłać szeroki uśmiech jednemu z mężczyźnie. Nie da się ukryć, że Maena nigdy jej nie lubiła, często wyobrażała sobie jak wyglądałoby jej życie bez tej piętnastoletniej, wyrachowanej dziewczyny. Yronwood snuła nawet przypuszczenia jakoby to właśnie Elyria stała się przyczyną nagłej choroby matki, do której pałała szczerą nienawiścią i podkreślała to na każdym kroku.
    - Wybacz mi, ale muszę zaczerpnąć świeżego powietrza, ale założę się, że wraz z moim wyjściem Elyria, bądź inna z obecnych panien chętnie dotrzymają Ci towarzystwa - zwróciła się do mężczyzny nie szczędząc jadu gdy padło imię kobiety, po czym upiła do końca swe wino i wstała pośpiesznie kierując się w stronę wyjścia.

    Maena

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Dzień dobry! Witam się późno, ale najważniejszy jest chyba sam fakt, że to robię. Rendar jest zaręczony z siostrą Mai, więc musieli się widzieć chociaż raz! Ona to takie ciekawskie dziewczę, aż za bardzo, co wszystkich bawi i lekko irytuje, więc jego na pewno to też nie ucieszy. ]

    Maliseei Lannister

    OdpowiedzUsuń
  15. [Widzę, że zrobiłaś powiązania! Mogłabyś mi podać, kto jest na gifie ojca? Bo też chciałabym się za to zabrać, a teraz mam więcej czasu. I jeszcze dodam, że zapomniałaś o matce, a matka też ważna ;)
    Mój pomysł na wątek brzmi tak: Nym i Rendar jadą sobie powozem do Casterly Rock (celem jest coś związanego z zaręczynami z Lirys), w tym czasie rozmawiają, jak to Rendar nie chce się z nią żenić, Nym go pociesza, próbuje wytłumaczyć, że robi to dla dobra Dorne, potem on mówi, że jej także trzeba znaleźć narzeczonego itd. Jeśli chcesz, możemy wprowadzić jakieś porwanie, walkę na śmierć i życie, nienawistne spojrzenia ;p]

    Nymeria Martell

    OdpowiedzUsuń
  16. Maena nie chciała pamiętać swojego dawnego oblicza. Nie wstydziła się tego kim była i jaka była, lecz nie pragnęła wracać do tego co było już tylko przeszłością. Jej wygląd zmienił się rok po zerwaniu zaręczyn, gdy znacząco urosła, a dodatkowe kilogramy po prostu przestały istnieć. Dziś nie mogła nazwać się mianem kobiety niskiej, przewyższała niejednego mężczyznę tym samym choć ten jeden raz patrząc na nich z góry. Nie była już również pulchna, niekiedy złośliwi nawet twierdzili, że powinna przybrać na wadze. Była jednak pewna, że on właśnie taką ją pamięta i patrzy teraz na jej osobę przez pryzmat nie najlepszych wspomnień i opinii. Zapewne kpi sobie z niej teraz w tej swojej główce i myśli o tym jak znowu wykorzystać jej naiwność i uległość, którą charakteryzowała się względem niego. Dlatego też nie miała zamiaru w żaden sposób traktować go na poważnie. Choć może wynikało to również z pewności, że po tylu latach z pewnością nie będzie spojrzeć na nią nawet w aspekcie czysto fizycznym, jakby w ogóle nie zauważyła spojrzenia, którym ją obdarzał.
    Myśl o tym, że ta kwestia również dotyczy kobiet z Dorne co znała na własnym przykładzie, mimo usilnych prób nie chciała opuścić jej głowy. Może dlatego, że nie chciała niepotrzebnie roztrząsać tych kwestii i wdawać się w dyskusje na temat, który oboje postrzegali zupełnie inaczej? Szczerze wierzyła w to, że jeszcze nie raz będzie mogła poruszyć go przy znacznie stosowniejszej ku temu okazji. Nie sądziła, że był on przygotowany na to by wysłuchiwać jej narzekań związanych z szukaniem nowego męża, które były prawdziwą udręką, karą, z którą odebrano jej również wolność, którą tak bardzo ceniła.
    Teraz wolała skupić się na nienawiści do swojej przyrodniej siostry, która zalewała ją falami. Wyobrażała sobie jej głowę nabitą na pal, z tym dziwacznym, niby to kokieteryjnym uśmiechem. Gdy jeszcze jej matka żyła nie do pomyślenia było by Elyria ucztowała wraz z przybyłymi gośćmi. Wynikało to głównie z czystej niechęci matki Maeny do bękarciej córki jej męża, odwzajemnionej w dodatku przez nią. Wolała wyjść niż rozpętać prawdziwe piekło, głównie przez szacunek do zmarłej kobiety, która była jej tak bliska. Dlatego też wolała wyjść pospiesznie na nic nie zważając. Nic sobie nie robiąc z zasad dobrego wychowania.
    Kiedy dołączył do niej Rendar jedynie przewróciła oczami, usilnie starając się nie utykać, gdyż właśnie teraz, z każdym kolejnym ruchem czuła coraz mocniej wbijające się w jej skórę ostrze, które sama skierowała w tamtą stronę. Ciepła strużka krwi poczęła spływać po jej nodze i kapać na ziemię, lecz na szczęście nikt jak jej się zdawało tego nie zauważył.
    - Nic się tu nie zmieniło od lat, panoszą się tutaj jedynie osoby najmniej temu przeznaczone, ale jeśli takie jest twoje życzenie - odparła siląc się na odrobinę życzliwości, a nawet posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech. Po chwili poczęła się rozglądać, a widząc, że nikt nie nadchodzi skręciła w jeden z korytarzy, nieco mniej oświetlony, by wreszcie przystanąć i spojrzeć na niego nieco zmieszanym wzrokiem. Bez słowa wyjaśnienia chwyciła za materiał swej sukni, by po chwili z użyciem siły rozerwać go niemal do połowy uda gdzie widniała noszona przez nią "broń", która choć wyglądała dość nieporadnie potrafiła dokonać dość sporej krzywdy. Nie przejmowała się tym co pomyśli Rendar, nie skrępowała ją myśl o odsłanianiu ciała przed tak naprawdę obcym mężczyzną. Wciąż drzemała w niej kobieta z Dorne, która tak naprawdę pozbawiona była wszelkich zahamowań. Szybkim ruchem oddaliła sztylet od swej skóry, a następnie urwała kawałek sukni by owinąć go ciasno wokół dość sporej i obficie krwawiącej rany. Następnie wyprostowała się i utkwiła intensywne spojrzenie w mężczyźnie, by następnie wskazać na wąskie narzędzie trzymane w rękach - Mój ojciec powtarzał mi, że nawet w domu nie powinnam czuć się naiwnie bezpiecznie - wyjaśnia spokojnie, wzrusza ramionami, po czym rusza dalej jak gdyby nic z tego nigdy nie miało miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Czwartego sezonu jeszcze nie widziałam, czekam, aż pojawią się wszystkie odcinki, ale już teraz mogę powiedzieć, że Pascal pasuje do Oberyna :)
    Biedna Nym. Jeden brat w Gwardii Królewskiej u Targaryenów, drugi zakochany nie w tej, w której powinien i na dodatek chce zerwać zaręczyny, co spowoduje wiele problemów. Nymeria powinna przejąć władzę w Dorne, o.]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Administracja prosi o kontakt poprzez e-mail: hory.na.fszystko@gmail.com]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Czekałam na Czerwoną Żmiję, odkąd przeczytałam ten fragment w książce o pojedynku między nim a Górą.
    Koniec świata? Tylko dla Targaryenów, hehe.
    Może... zaczniesz wątek? Tak ładnie proszę :)]

    Nymeria Martell

    OdpowiedzUsuń
  20. [To takie smutne, że nie potrafię wybrać, z którą z Twoich postaci chcę wątek. Obie są cudowne, no! Dlatego może coś zasugerujesz? :)]

    Delena

    OdpowiedzUsuń
  21. Przybiega do ciebie maester, wyraźnie zdyszany i zaniepokojony. Najwyraźniej jesteś pierwszą osobą, którą napotkał na drodze. Jego łańcuch podzwania cicho, jakby zapowiadając przyszłe nieszczęście.
    – Kruk… Z Casterly Rock, mój panie – dyszy ciężko i wciska ci do ręki zwitek pergaminu. Bez słowa wyrywasz mu go z ręki, niesiony ciekawością i pewną dozą irytacji wobec bezpośredniości starego człowieka. Rozwijasz karteczkę i czytasz. Twoje brwi unoszą się ku górze.

    Wraz ze wschodem dnia dzisiejszego odszedł do łaski Siedmiu lord Casterly Rock, Nemner Lannister. Czuwanie w sepcie oraz ceremonia pogrzebu, mające uczcić Namiestnika Zachodu, odbędzie się…

    Poniżej zapisano datę, ale i tak już wiesz, że przeniesiesz góry, aby pojawić się w samym centrum tego przedstawienia. Już w myślach szykujesz najświetniejsze szaty. Otrząsasz się. Liczysz na wielką pompę i mnóstwo ludzi.

    Wątek Grupowy

    OdpowiedzUsuń
  22. Skłamałaby gdyby powiedziała, że jest jej po prostu obojętny. Może i dziecięca fascynacja minęła, może i nie wpatrywała się w niego jak w obrazek jednakże pozostały w niej resztki uczuć, które niegdyś uważała za centrum swojego wszechświata. Życie nauczyło ją jednak sztuki jaką była gra aktorska, ciągłe zakładanie masek i udawanie kogoś kim się nie jest. Nauczyła się jak nie okazywać emocji, zwłaszcza jeśli obawiała się, że ktoś zapragnie je wykorzystać. Przy nim musiała by szczególnie ostrożna, znała go na tyle by wiedzieć, że lubił wykorzystywać wszelkie słabości drugiej osoby, a zwłaszcza kobiety. Wiedziała, że dla mężczyzny takiego jak on to cielesność jest najważniejsza, a ona nie miała zamiaru być kolejną naiwną, która tak po prostu da się wykorzystać. Maena bowiem miała w życiu taki jeden mały cel - pragnęłą by to mężczyzna zabiegał o jej względy, by nim cokolwiek osiągnie nieco się namęczył. Biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazła i fakt, że musiała znaleźć męża jak najszybciej, było to raczej niemożliwe. Wszystko to budziło w niej dziwnego rodzaju odrazę, o dziwo do samej siebie. A wszystko to dlatego, że mimo swojej nieuległości, uporu i hartu ducha była zależna od mężczyzn. Wraz z przemianą w prawdziwą kobietę utraciła możliwość bycia panią własnego losu.
    Elyria była uległa - właśnie to sprawiało, że tkwiła w centrum zainteresowania mężczyzn. Nie obawiała się przed okazywaniem własnych potrzeb, a chętnych na ich spełnienie było niemału. Mężczyźni byli zbyt leniwie by zadawać sobie trud z kimś takim jak Maena, której nie łatwo było dogodzić. Mimo, że Yronwood nie zależało w sposób szczególny na zbyt wielkim zainteresowaniu ze strony mężczyzn, jednak zalewała ją fala wściekłości i przede wszystkim zazdrości. Wówczas pragnęła zrobić wszystko by skupić zainteresowanie wszystkich zebranych na sobie, jednak dziś było zupełnie inaczej. Wiedziała, że przyrodnią siostrę bardziej rozjuszy fakt, że to za Maeną udał się Książę Dorne, zaś na nią nie zwracając niemalże w ogóle uwagi. Czy można jej było zadać cios większej rangi? Yronwood musiała odnotować sobie w pamięci by podziękować mu przy pierwszej okazji jaka się nadarzy.
    Materiał, którym owinęła nogę nasiąkł już po chwili krwią, lecz nie miała zamiaru się tym przejmować. Może i wyglądała na słabą, jednak utrata niewielkiej ilości krwi jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Miała zamiar przemyć to jedynie wodą i opatrzeć czymś nieco szczelniejszym, gdy znajdzie się już poza ciekawskimi spojrzeniami. Na jego słowa jedynie przewróciła oczami i szłaby dalej gdyby nie zatrzymał jej nagle i nie odwrócił przodem do siebie.
    - To tylko powierzchowna, niewielka rana - odparła spokojnie z nadzieją, że mężczyzna odpuści. Zbyt dobrze jednak go znała by naiwnie w to wierzyć - Nie odpuścisz prawda? Nie uwierzysz kobiecie na słowo, musisz to samo usłyszeć od od jakiegoś maestra, tak? - westchnęła ciężko jakby na jej piersi ciążył kilkutonowy głaz - Dobrze, pójdę, zaraz po tym ja mnie puścisz - dodała po chwili i choć wystarczyłoby, że zrobiłaby krok do tyłu żeby uwolnić się spod jego dotyku, nie zrobiła tego. Coś kazało jej tkwić w tym samym miejscu i wpatrywać się w jego oczy, w których głębi jak jej się zdawało mogłaby utonąć.

    OdpowiedzUsuń
  23. [ Ogólnie, to myślałam, żeby Maliseei i Lirys nie pałały do siebie miłością, bardziej się kłóciły, głównie to z powodu Lirys, bo mi jej postać wydaje się właśnie taka zaczepna wobec Mai, nie wiem dlaczego, na razie jest tylko w wolnych, więc boję się trochę mówić o tych relacjach. Myślę, że Maliseei mogłaby uświadomić Rendara na czym stoi i raczej namawiać go do zerwania tych zaręczyn. ]

    Maliseei Lannister

    OdpowiedzUsuń
  24. [To było BARDZO niesprawiedliwie, ale potem akcja przeniesie się do Dorne, co trochę zrekompensuje tę stratę.]

    Bo Rendar BYŁ rozkapryszonym dzieckiem. Wszyscy mężczyźni tacy byli. Czasem Nymerii wydawało się, że jest jedyną rozumną osobą w tej rodzinie, zdolną do chłodnego osądu i wstrzemięźliwości w słowach, gdy było to konieczne. Na przykład Oberyn Martell. Zdolny polityk, inteligentny człowiek, ale gorąca głowa. Zdenerwowany, nie może się powstrzymać przed wypowiedzeniem ostrego komentarza czy uderzeniem rozmówcy. Naveed z kolei pragnie uchodzić za spokojnego, ale mu nie wychodzi, czym zraża do siebie ludzi. Albo Rendar. Z nim było najwięcej problemów, ponieważ po śmierci ojca miał zostać lordem Słonecznej Włóczni, miał pełnić odpowiedzialną funkcję, praktycznie rządzić całą krainą. On jednak wolał zniszczyć wszystkie poczynione plany, zerwać kruche sojusze, ponieważ narzeczona mu się nie podobała.
    Widziała wady swojej rodziny, ale ich kochała, za każdego była gotowa oddać życie.
    Od pewnego czasu Rendar na swoją sytuację narzekał codziennie, czym wzbudzał jej irytację. Pewnego razu, po bardzo wyczerpującej rozmowie, pragnęła rzucić mu w twarz wszystko to, czego doświadczały kobiety. Sytuacja Dornijek i tak była w miarę znośna, ale mimo to...
    Jej pan ojciec miał rację. To ona powinna rządzić.
    Westchnęła. Dlaczego życie nie było prostsze? Dlaczego nie mogła zajmować się jedynie spaniem w jedwabnej pościeli i spożywaniem dornijskich przysmaków?
    Ścisnęła rękę brata z czułością. Ten gest miał nieść wsparcie w jego (jakże trudnej) sytuacji i zagwarantować, że bez względu na wszystko stanie po jego stronie (chociaż nie obiecywała, że nie będzie wyrzucać mu jego głupich uczynków). Spojrzała prosto w oczy brata i powiedziała:
    - Zostałeś zobowiązany do odwiedzenia przyszłej żony. Poznasz ją, przekonasz się, że jest miła i piękna, weźmiecie ślub i będziecie mieli dzieci. Naprawdę potrzebujemy pieniędzy Lannisterów - dodała, widząc, że jej brat nie jest do końca przekonany. Nawet siebie nie przekonała do tego małżeństwa, ale nie mieli wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  25. [O! Widzę, że masz druga postać :) Podoba mi się. Rendar to taki trochę crazy wyrywacz podrywacz. A ja lubię takich. Areya niestety nie, ale to nic straconego, bo ten typ mężczyzn lubi to co nieosiągalne. Mam rację? Także jakbyś chciała ze mną drugi wątek to jestem wstępnie za.]

    Całuję,
    Areya

    OdpowiedzUsuń
  26. [No to przyszłam do niego :) Kierowałam się mniejszą ilością komentarzy, bo wybór był naprawdę trudny. Czyli spotkanie w Królewskiej Przystani? Co Ty na to, żeby połączyć to jakoś z pogrzebem namiestnika? Ewentualnie możemy też zrobić taki myk, że Rendar zna męża Del, ale jej już nie, bo nie był na ślubie. I teraz spotyka się z nim po latach, poznając ją, no i jakoś się potem potoczy.]

    Delena

    OdpowiedzUsuń
  27. Maena zdążyła już nieco poznać naturę mężczyzn i wiedziała, że byli zbyt leniwi by trudzić się w zdobyciu kobiety, zwłaszcza tych, które wydawały się być zbyt piękne. Dlatego właśnie to Elyria wiodła prym, a Maena miała zamiaru ustąpić jej na tym polu walki, nie chciała tracić sił na coś co nie miało większego sensu. Zresztą czuła się poniekąd wygrana, albowiem to właśnie na uwadze Księcia Dorne najbardziej zależało jej przyrodniej siostrze.
    Nie miała zamiaru uciekać przed mężczyzną, nie zraziła ją nawet zmniejszająca się odległość między nimi, choć stanowiło to również pewnego rodzaju sygnał ostrzegawczy. Kim jednak byłaby gdyby nieustannie słuchała tego co mówi jej zdrowy rozsądek? Kim byłaby gdyby od czasu do czasu nie postanowiłaby zaryzykować?
    Jego ciepły oddech omiatał jej twarz, a przytłumiony, gardłowy głos mieszał jej w głowie. Co miał w sobie ten mężczyzna, że w jego towarzystwie zapominała o wszystkim z czym powinna się liczyć, o wszelkich problemach i kłodach rzucanych jej pod nogi, których od pewnego czasu nieustannie przybywało. Nie wiedziała co kierowało nią, gdy nagle uniosła dłonie by musnąć opuszkami palców jego usta. Uśmiech, który pojawił się wówczas na jej wargach przepełniony był zarówno smutkiem, jak i jakiegoś rodzaju ulgą.
    - Gdyby nie mój ojciec codziennie zastanawiałabym się kogo całowały przede mną i kogo będą całować po mnie...- powiedziała cichutko, nie panując do końca nad tym co mówi, choć może też chciała w jakimś sensie go sprowokować? Nie sposób było nie dostrzec tej burzy uczyć, która szalała w jego oczach, choć jeszcze nie potrafiła ich nazwać. Była kobietą, która wykorzystywała wszelkie męskie słabości, zwłaszcza jeśli w jakiś sensie mogła odegrać się za wszelkie skazy z przeszłości, a w jego przypadku było ich wiele. Ignorował ją, traktował jak ucieleśnienie najgorszego koszmaru, a teraz? - Chodźmy do maestra - dodaje zaraz nie pozwalając mu nawet na wyduszenie z siebie odpowiedzi na słowa, które padły z jej ust dosłownie przed chwilą. Nie chwyta jego dłoni, może dlatego, że jej ciało zaczęło drżeć zaraz po tym jak ją puścił, a ostatnim czego chciała to zdradzić swoje słabości przed nim. Z każdym kolejnym krokiem czuła jak z początku niewielka rana otwiera się coraz bardziej i im bliżej było do celu tym bardziej słaba się czuła. Na szczęście udało jej się dotrzec na miejsce bez większych problemów i bez lądowania w ramionach mężczyzny. Maester powitał ją jak zwykle ciepło, jakby wciąż była malutkim dzieckiem, które przybiegało do niego z byle zadrapaniem wymyślając, że ta ranka będzie powodem jej śmierci.
    - Wszystkim nam było przykro Pani gdy zmarł Twój narzeczony. Liczyliśmy na to, że jego śmierć przywróci Cię jednak do Yronwood, a nie skaże na nieustanną tułaczkę...- mężczyzna kończył właśnie opatrywać jej ranę, która na szczęście nie okazała się być tak groźna na jaką z początku wyglądała.
    - Tego pragnął mój pan ojciec, nie zamierzam podważać jego woli - odparła nieco ściszając głos, nie wszystko musiało bowiem dotrzeć do uszu Księcia Dorne. Zapomniał o jej istnieniu więc nie musiał też wiedzieć, że od śmierci narzeczonego miała problem ze znalezieniem jego zastępcy, a z każdym kolejnym rokiem z pewnością nie będzie jej łatwiej.
    - Powinnaś odpocząć i dać się tej ranie zagoić - dokończył mężczyzna nie chcąc już dłużej przeciągać niewygodnego dla żadnej ze stron rozmowy. Maena kiwnęła głową, choć nie zamierzała tego obiecywać. Była bowiem osobą, która nie potrafi usiedzieć spokojnie na miejscu przez choćby pięć minut
    - Za kilka dni wyruszam z ojcem do Słonecznej Włóczni, stamtąd udam się w dalszą drogę, myślę, że do tego czasu rana się zagoi - wraz z tymi słowami pożegnała się z maestrem, dziękując za pomoc w opatrzeniu rany, z którą równie dobrze mogłaby poradzić sobie sama, a przynajmniej tak sądziła bo była zbyt dumna by prosić kogokolwiek o pomoc, a już zwłaszcza mężczyzn, którzy od wieków uważali się za płeć znacznie silniejszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Mówiłam, że to zwykła, niegroźna rana...- wymruczała kiedy znaleźli się już poza zasięgiem słuchu maestra, od którego usłyszała wykład na temat nieuważnego używania broni, przez co miała wrażenie, że wszyscy wokół wciąż traktują ją jak małe dziecko.

      [ wybacz za to, strasznie boli mnie głowa]

      Usuń
  28. [Potem pojawią się Arianne i Doran, więc nie będziemy tęsknić za Dorne. I bękarcie córki Oberyna, też będzie wesoło.
    Martin jest wredny. W końcu uśmierci wszystkich fajnych i zostanie sama Daenerys, niestety.]

    Od dziecka rozmawiała z bratem o niezależności ich krainy, jak on poprowadzi armię do Królewskiej Przystani, zwycięży wielką bitwę, o której będą pisane pieśni i w końcu wyzwolą Dorne. Były to jeszcze dziecinne marzenia, można powiedzieć, że o czternaście lat starszy Rendar wzbudził w Nymerii chęć odłączenia się od Żelaznego Tronu. W tych zabawach zawsze brała udział w bitwie jako włóczniczka, o jej odwadze także pisano pieśni i wszyscy rycerze wodzili za nią wzrokiem. Miała wtedy niecałe dziesięć lat. Z tych mrzonek nigdy nie zwierzała się bratu, zachowując je dla siebie.
    Oparła głowę na jego ramieniu, zamykając oczy. Była zmęczona podróżą.
    - Rendarze, też nie chcę, żeby twoją żoną została kobieta od Lannisterów, ale nie mamy innego wyboru. Decyzja zapadła, nie możemy zerwać zaręczyn, to sprowadziłoby na nas nienawiść całego Casterly Rock. Pamiętasz, jak Yronwoodowie zerwali zaręczyny, bo wielce szanowny lord znalazł dla swojej córeczki bogatszego męża? Straciliśmy szacunek niektórych rodów z Dorne, byliśmy pośmiewiskiem całego Westeros. Równie dobrze mogło doprowadzić to do buntu przeciwko naszej rodzinie. Konsekwencje niedotrzymania obietnic są straszne, nie możemy ryzykować nieprzyjaznych stosunków z Lannisterami - zamilkła na chwilę, walcząc z sennością. - Zdaję sobie sprawę, że Dornijczycy nigdy nie zaakceptują Lirys, być może nie będą okazywać jej szacunku, jeśli nie pokaże im, że szanuje naszą kulturę i będzie walczyć o naszą sprawę. Być może żona z Essos byłaby lepszym wyborem, ale decyzja zapadła. Poza tym - uśmiechnęła się lekko - kto powiedział, że musisz dotrzymywać jej wierności? Możesz mieć tyle Dornijek, ile zapragniesz, Lirys nie będzie o tym wiedzieć. Każda szlachetnie urodzona kobieta z Dorne rzuci ci się do stóp. O ile jeszcze się nie rzuciły - dodała z nutką ironii.
    Wiedziała więcej o podbojach brata niż pan ojciec kiedykolwiek. Opinia kobieciarza słusznie mu się należała, prawdopodobnie sam ten "tytuł" wystarczył, by kobiety, nie tylko z Dorne, zwracały na niego uwagę i starały się go zdobyć. Kochały niebezpiecznych mężczyzn, zaś książę Rendar pasował do ich wyobrażeń o wielkiej miłości. Według Nymerii nasłuchały się za wielu ballad.
    Nie umiała dłużej walczyć z piaskiem pod powiekami. Zasnęła.

    OdpowiedzUsuń
  29. [ No i bardzo dobrze. Ty zaczniesz czy ja mam to zrobić? :3 ]

    Maliseei Lannister

    OdpowiedzUsuń
  30. [O, dobry pomysł. Chcesz może zacząć? :)]

    Delena

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Musimy i to koniecznie. Z tego co widzę on tak samo cieszy się z tego małżeństwa jak ona. Jest tylko jeden haczyk - Lirys nie chce małżeństwa, jednak robi ludziom na złość, a tym bardziej nie potrafi znieść odrzucenia i myśli, że mogłaby być kimś zastąpiona]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Lepiej niech jej o tym nie mówi, bo tym bardziej nie pójdzie mu na rękę. Nie w głowie jej małżeństwo, ale tym bardziej nie chciałaby być rzuconą dla kogoś innego, więc zapewne gdyby się dowiedziała o jego miłości to nalegałaby na to małżeństwo]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  33. [ Już widzę ten jego zachwyt nad przyszłą żoną. Lirys zapewne by nie zapytała o Maenę, to nie w jej stylu pytać Czy to prawda, że masz zamiar dobrać się do jakiejś dornijskiej, jakże szlachetnej kobiety, a potem zerwać nasze zaręczyny?Raczej zrobiłaby wszystko żeby pokazać mu, że nic nie wie o tamtej kobiecie, a jednocześnie w jakiś sposób próbowałaby sprawić żeby przestał o tamtej myśleć]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  34. [ Dokładnie tak, wykorzystywałaby przy tym wszystkie sobie znane środki]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  35. [ Zakochać by się raczej nie zakochała, a nawet jeśli to nie przyznałaby się do tego nawet przed samą sobą. Hm...Chyba byłoby najlepiej. Chociaż mogliby się równie dobrze poznać przypadkiem jeszcze przed oficlanym spotkaniem, choć wtedy może nie wiedzieliby z kim mają do czynienia]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  36. [ I ja się witam, chęć na wątek zawsze się pojawi, jedynie mam pytanie czy posiadasz jakiś pomysł, bądź czy ja mam coś wymyślić:D]

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Dobrze. W takim razie kto zaczyna?]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  38. [ Tak jak pisałam u Nymerii,Iraving znała dobrze ojca Redara, więc może zainteresuję ją fakt że jego pierworodny jest w królewskiej przystani i do tego jest zaręczony z jedną z jej dam dworu, co ty na to?:D A spotkanie, hym, może zaprosiłaby do siebie Redara by jej towarzyszył podczas spaceru po ogrodach i...egzekucji buntowników?:p Strasznie to brzmi, ale będzie ciekawie :p]

    OdpowiedzUsuń
  39. [ Będę wdzięczna jeśli uda Ci się zacząć i nie musisz się śpieszyć, bo mam zaległości]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  40. [Mnie najbardziej irytuje Dany. Ma się za nie wiadomo kogo i wszystkimi rządzi (poza tym jak można nazwać dziecko Khaleesi? To brzydkie imię, żal mi tych dziewczynek). Sansa nie jest taka zła, chociaż mam nadzieję, że trochę się zmieni. W ogóle mam małą teorię: Littlefinger ostatecznie wygra.
    Nadal nie mogę przeżyć, że Martin pozbył Robba. I Neda. I Tywina. I Joffreya. A znienawidzę go, jeśli zabije Tyriona i Jaime’ego. Ale z drugiej strony śmierć fajnych postaci nadaje realizm powieści i zaskakuje czytelnika. Nigdy nie wiadomo, kto będzie następny…]

    Nie poczuła drgnięcia jego ciała, gdy wspomniała nazwisko Yronwood. Ani nie zrozumiała, że mówiąc „Dornijka”, ma na myśli tę jedną, jedyną. Gdyby nie senność zaczęłaby wypytywać o szczegóły, śmiać się, że Rendar się zakochał po raz pierwszy w życiu i przeklinać, kiedy wyjawiłby jej imię rzekomej miłości swojego życia. Prawdopodobnie zepsułoby to stosunki między nimi dopóty, dopóki książę się nie opamięta i nie zapomni o Maenie. Ale na szczęście zasnęła, pozostawiając brata rozpamiętywaniu chwil spędzonych z ukochaną.
    Śniła o zamku i tronie zbudowanym z mieczy. W dłoniach trzymała koronę. Wszędzie było pełno krwi, martwych ciał, pustych spojrzeń. Chociaż chciała wrócić do domu, tron przyciągał jej wzrok. Powoli podążyła w jego kierunku. Czy to jej przeznaczenie? Rządy nad Siedmioma Królestwami? Zbliżyła się do Żelaznego Tronu i usiadła na nim. Nagle tysiąc ostrzy wbiło się w jej ciało, tym razem to jej krew skropiła posadzkę. Ból był straszny, ale nie umierała.
    Potem brat potrząsnął nią, mówiąc, że już dojechali do celu. Przez chwilę nie wiedziała, gdzie się znajduje, mrużyła oczy w obronie przed ostrym światłem, czerwień sukni równie dobrze mogła być krwią. Treść snu została zapomniana, ale dziwne wrażenie pozostało. Przesunęła dłonią po spoconej twarzy, po czym z trudem wydostała się z powozu. Jakimś cudem udało jej się ustać, choć nogi miała jak z waty. Zlustrowała wzrokiem zamek i komitet powitalny złożony z gwardzistów i Lannisterów.
    - Już nie ma odwrotu – szepnęła do brata, po czym spojrzała na niego badawczo. – Jesteś gotowy na spotkanie z narzeczoną?
    Udawała, że małżeństwo z Lirys Lannister nie będzie dla niego wielkim problemem, nie czekają go żadne zmiany. Jednak w głębi duszy martwiła się o Rendara i nie chciała, by ta kobieta, jakakolwiek by nie była, zamieniła jego życia w piekło. Martellowie słyszeli o niej każdą pogłoskę, jawiła się jako osoba uprzejma, elegancka i taktowna, która miała uroczy uśmiech. Nie wydawała się groźna, ale Nymeria umiała czytać między wierszami. Według niej Lirys była albo bardzo głupia, albo bardzo przebiegła, a w ich sytuacji obie te cechy zwiastowały kłopoty. Z jednej strony chciała ją poznać i zrozumieć, z kim będzie miała do czynienia, ale z drugiej tak jak brat wolała uciec do Dorne. Nie okazywała swoich obaw w związku z przyszłą żoną Rendara, musiała wspierać brata, musiała być silną i bystrą obserwatorką. Ojciec na nią liczył.
    - Nie martw się – dodała z krzepiącym uśmiechem.
    Nadal nie czuła się dobrze, pragnęła tylko położyć się i zasnąć.

    OdpowiedzUsuń
  41. [Może jakiś wątek z przybraną siostrą. Myślę że Rendar mógłby być niepewny wobec zamiarów Dallii podejrzliwy wobec niej, a ona nie może sobie pozwolić na jakiekolwiek wątpliwości ze strony dzieci pana Dorne z prawego łoża także próbowałaby go za wszelką cenę przekonać do siebie.]

    Dalia Flowers

    OdpowiedzUsuń