Mephisto | Nietypowe imię | Dwadzieścia lat | Tajemnicza postać
Mephisto, synu mój, nie stań się tym, kim stał się twój pradziad
Znany jako jeden z najlepszych rycerzy i wojowników na świecie, jednakże kim był wcześniej?
Najukochańszy i prawdopodobnie jedyny syn swojego ojca. Szkolony od szóstego roku życia, aby kontynuować rodzinny zawód - chłopak miał zostać najemnikiem. Treningi były wymagające, nie były to tylko treningi fizyczne, ojciec chciał go także wyczulić na wykrywanie słabych punktów u swych przeciwników. Jego tatuś starał się także jak najczęściej wysyłać go na jakieś turnieje dla młodych rycerzy. Pierwsze zdarzało mu się przegrywać, lecz gdy zaczął już nabierać doświadczenia, stał się niepokonany.
Nie tylko zabójczy, jeśli chodzi o walkę, ale także zabójczo przystojny.
Po mamusi oczy i nosek, a po ojcu cała reszta. Mówili, że jego ojciec i on są jak dwie krople wody, identyczni. Młode damy wzdychały, gdy ten przechodził obok nich, cały w futrach i ozdobach. Nieczęsto można widzieć jego twarz, ponieważ za dnia rzadko zdejmuje zbroję, a w nocy nie pokazuje się ludziom. Nieliczni widzieli go smutnego. Mężczyzna idzie przez życie z głową uniesioną ku chmurom, zawsze wierząc w swoje szczęście.
Mephisto, kim Ty tak naprawdę jesteś?
Można by rzec, że jest niedojrzały w swojej dojrzałości. Lubi prawić kąśliwe uwagi, mówić o kimś za jego plecami, a i także lekceważy podczas pojedynków to odwracając się do kogoś plecami, a to śmiejąc się, gdy cios przeciwnika go minie. Nie jest agresywny, jest wręcz oazą spokoju. Wierny przyjaciołom, gniewny wrogom. Gotów jest obronić każdą damę, czy to w sprzeczce, czy gdy ktoś ową niewiastę bije. Ojciec cały czas mu powtarzał "Kobiety są po to, aby podziwiać ich piękno, a także je pielęgnować, więc nie waż się na żadną podnieść ręki". On także to powtarza każdemu młodzikowi, który uderzy swoją przyjaciółkę.
___________________________________________________________________________________
Karta będzie cały czas rozwijana, możecie trzymać mnie za słowo.
Zapraszam do powiązań i wątków. Jestem zwarty i gotowy do akcji. <3
[ Chcę wątek i witam. Nie ukrywam, że Twoja postać strasznie mnie zaciekawiła. Jeśli masz chęci to zapraszam :) ]
OdpowiedzUsuńLyanna
[Gaspard lubi takie ewenementy, poza tym brakuje tutaj mężczyzn, więc musimy trzymać się razem (na króla nie patrz, to taki wypierdek, się nie liczy xD) Zapraszam oczywiście do siebie c:]
OdpowiedzUsuńlord (za chwilę) Gaspard Lannister
Sam jesteś wypierdek :<
Usuń[Dobry wieczór. Chciałabym wątek, ale nie mam pomysłu :c]
OdpowiedzUsuńNymeria Martell
[Dzień dobry! Ja chcę wiedzieć o nim coś więcej. Dlatego pożądam wątku. Cassie byłaby nim zafascynowana, zapewniam! :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie - co przedstawia ten obrazek/zdjęcie? Bo na telefonie jest niewyraźne i nie wygląda mi zbyt... ludzko. Wolę się upewnić. :)]
Liadaness Targaryen i Cassandra Karstark
[ A powiedz mi tylko czy Mephisto jest najemnikiem, czy rycerzem w Gwardii Królewskiej. Wtedy może uda mi się coś wymyślić :) ]
OdpowiedzUsuńLyanna
[ Dobry wieczór! Ciekawa postać, nie ma co. Maliseei to taka energiczna oraz nieuważna osóbka, więc proponuję zwykły zbieg okoliczności, w którym Mai z powodu swojej niezdarności potyka się w biegu o suknię, ma tutaj już upaść, a Meph jakoś ją tam ratuje. A dalej to się jakoś pociągnie. Może być? :3 ]
OdpowiedzUsuńMaliseei Lannister
[Witam. Zastanawiałyśmy się jakiś czas z Areyą i Dalią czy napisać czy nie, ale stwierdziłyśmy że zaryzykujemy. Proponujemy wątek. Możesz sb wybrać z którą. Możesz też z obiema jeśli masz pomysł, bo niestety twoja karta jest tak okrojona, że nie mam żadnego pomysłu, jednak byłaby skora na każdą propozycję.]
OdpowiedzUsuńAreya Targaryen & Dalia Flowers
Maliseei Lannister była znana zarówno ze swojej ciekawości, jak i niezdarności. Wszystko robiła za szybko, często bez namysłu. Nie potrafiła się zatrzymać. Cały czas była w biegu. Ciągle coś robiła. Odpoczywała tylko podczas snu, no chyba, że jej rodzina wyruszała lub sama organizowała jakąś ucztę. Wtedy musiała zmienić harmonogram dnia, bo na takim przyjęciu musiała się pokazać, usiąść i... oglądać albo tańczyć, jeśli ktoś ją o to poprosił.
OdpowiedzUsuńDzisiejszego dnia ponownie zapuściła się w te biedniejsze tereny Królewskiej Przystani. Nie powinna tego robić, ale to samo jakoś tak wyszło, że tam trafiła. W zaułkach czaiło się wielu kryminalistów, którzy tylko czekali na taki kąsek, jak bezbronna, młoda dama, ale Maliseei najpierw robiła, a dopiero potem myślała o takich rzeczach. Pewnie minie jeszcze dużo czasu zanim zacznie przewidywać takie sytuacje.
Zazwyczaj, kiedy biegała, trudziła się tym, aby podtrzymywać swoją suknię, żeby nie upaść. Pech chciał, że dzisiejszego dnia się o to nie postarała i, kiedy biegła, potknęła się o swoją kreację. Była pewna, że zaliczy bliski kontakt z podłogą, ale tak się nie stało. Była tym faktem ogromnie zaskoczona. Spojrzała na swojego wybawcę.
- D-Dziękuję - zamrugała parę razy, patrząc na mężczyznę - Postaram się - dodała po chwili.
Od razu ją zainteresował. Wyglądał inaczej, specyficznie. Jej charakter nie pozwalał na to, żeby tak po prostu zostawiła tego osobnika samemu sobie. Mimo tego, że przed chwilą upadła, znowu zaczęła biec, za nim.
- Uhm, przepraszam, panie... Ale... - mruknęła, chociaż nie miała pojęcia co powiedzieć.
Maliseei Lannister
[ To ja mam taki pomysł, że skoro Mephisto jest takim dobrym najemnikiem, to może ojciec Lyanny, który jest Królewskim Namiestnikiem, mógł zapłacić mu bardzo, bardzo dużo (albo też załatwić coś innego) za to, że ten by jej pilnował. Co ty na to? ]
OdpowiedzUsuńLyanna
Nie spodziewała się mężczyzna stanie tak gwałtownie, więc przez to zatrzymała się bardzo niespodziewanie nawet dla niej, ale na szczęście nie poskutkowało to następnym upadkiem. Odetchnęła głęboko, po czym otrzepała swoją suknię. Cieszyła się, że nieznajomy postanowił się zatrzymać, ponieważ gonienie go przez dłuższy okres czasu mogłoby się dla niej źle skończyć.
OdpowiedzUsuń- Jaa... - zaczęła, wciąż nie wiedząc, co powinna powiedzieć - Po prostu wyglądasz dziwnie - palnęła, dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że nawet nie użyła żadnego zwrotu grzecznościowego, już nie mówiąc nawet o tym, jak zabrzmiała jej wypowiedź - Przepraszam, Panie! - poprawiła się prawie od razu, wykonując lekki, dość pokraczny ukłon - Nie chciałam Ci ubliżyć. Twoja zbroja rzuciła mi się w oczy, więc dlatego podążyłam za Tobą - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się delikatny, przepraszający uśmiech.
Mężczyzna nie wyglądał jej na kogoś mało ważnego, więc dlatego nie chciała wywołać u niego złości, która później mogłaby przerodzić się w hańbę dla jej rodu.
- Ostatnio kiedy tu byłam prawie zostałam zgwałcona - oznajmiła, chociaż jak zwykle nie pomyślała wcześniej nad tym, co powiedziała - Teraz trafiłam tutaj przez przypadek, Panie, tak naprawdę chciałam wrócić już do domu... I stąd ten pośpiech... - przyznała.
Pokręciła głową, kiedy nieznajomy powiedział, że nie ma potrzeby przepraszania go. Maliseei była osobą bardzo poukładaną i często używała zwrotów grzecznościowych, tym bardziej, że wiedziała, że tamte słowa były niestosowne. Czternastolatka była osobą, dla której nie było hańbą przeprosić za niewłaściwe zachowanie nawet jednego z najbiedniejszych ludzi, który byłby dla niej życzliwy.
OdpowiedzUsuń- Jest potrzeba, Panie - odpowiedziała - Za niepoprawne słowa, które mogą urazić powinno się przepraszać, nawet wtedy, kiedy ta druga osoba słyszy je często.
Jego wzrok skupiony na niej peszył ją, chociaż powinna być przyzwyczajona do tego, że inni mężczyźni zwracają na nią uwagę. Nigdy nie zastanawiała się za dużo nad swoim wyglądem, gdyż twierdziła, że ma na to jeszcze bardzo dużo czasu.
- Będzie to niegrzeczne, kiedy poproszę Cię o odprowadzenie mnie, Panie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie - Poza tym, myślę, że tak czy siak idziemy w tę samą stronę, więc chyba moja propozycja nie będzie aż takim złym pomysłem - uznała.
[To co, jak zaczynamy wątek z tym przybocznym? Po prostu go wynajmie, jak Tyrion Bronna, czy jakoś inaczej?]
OdpowiedzUsuńGaspard
[ ZRÓBMY COŚ RAZEM! Gif mi nie pozwala przepuścić takiej okazji :D]
OdpowiedzUsuńLirys
Maliseei szła troszeczkę z przodu, gdyż jak zwykle rozpierała ją energia i nie potrafiła iść tak powoli, jak robił to mężczyzna. Wiedziała, że jego zbroja musi być ciężka, a poza tym pewnie był zmęczony, więc nie dziwiła mu się. Dlatego też co chwila zwalniała chociaż trochę.
OdpowiedzUsuńDopiero wtedy, kiedy nieznajomy nawiązał do tego, Mai zorientowała się, że nawet mu się nie przedstawiła. Bogowie chyba opuścili ją dzisiejszego dnia.
- Wybacz, Panie. Ponownie zachowałam się dziś dość niestosownie - ponownie uśmiechnęła się przepraszająco - Nazywam się Maliseei Lannister - przedstawiła się - Poznanie Ciebie, Panie, to dla mnie przyjemność. Czy wobec tego teraz ja mogę poprosić Cię o wyjawienie mi swego imienia? - spytała.
Wiedziała, że obecność kogoś takiego jak ona w tym miejscu było bardzo dziwne, ale wiedząc, jaki dziewczyna ma charakter przestawało się być zaskoczonym z tego powodu. Gdyby nie jej ubiór z pewnością mogłaby być uznawana za chłopkę. Nie raz, nie dwa wracała ze swoich "wypraw" cała brudna, ale za to jaka szczęśliwa!
Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, gdy mężczyzna skomplementował jej urodę. Powinna być do tego przyzwyczajona, ale tak czy siak za każdym razem, kiedy ktokolwiek chwalił jej wygląd, rumieniła się jakby słyszała to po raz pierwszy.
- D-Dziękuję - odpowiedziała - Twego wyglądu niestety nie mogę skomentować, Panie, ale Twoja zbroja olśniewa.
Ponownie pokręciła przecząco głową.
OdpowiedzUsuń- Widzisz, Panie, chodzi o to, że takiej osobie jak ja nie może - powiedziała - Zawsze muszę zachowywać się tak, jak na damę przystało. W tej chwili nie powinnam być poza zamkiem, a już na pewno nie w takim miejscu jak to. Gdyby wybrano mi już męża, teraz prawdopodobnie jechałabym na pierwsze spotkanie z nim. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, żebym miała zostać wydana za kogokolwiek, więc cieszę się chwilami wolności - na jej twarzyczce pojawił się delikatny uśmiech - Ogólnie rzecz biorąc, to powinnam być... No nie wiem... Poważniejsza. Mam czternaście lat, ale zachowuję się jakbym miała sześć, co mi nie przeszkadza ani trochę, ale niektórym tak - wzruszyła ramionami - Ale dobrze, nie zajmuję Cię już nudnymi opowieściami o swojej osobie, Panie. Mephisto to nietypowe imię, ale brzmi ładnie. Jeśli mogę zapytać... Do jakiego rodu przynależysz? Nie wspomniałeś nic o nim - rzekła ostrożnie.
Nie chciała być wścibska, chociaż czasami zwyczajnie jej to nie wychodziło. Spojrzała przez chwilę na swoich strażników, którzy szli za nimi. Prawdopodobnie dziękowali teraz Bogom za to, że ich podopieczna zwolniła.
- Tak, to prawda. Czerwona Twierdza jest piękna, czyż nie? - spojrzała w stronę zamku - Byłeś tam już kiedyś, Panie? Jeśli nie, to zapewniam, że pierwsze wrażenie będzie oszałamiające - zapewniła mężczyznę.
Po powrocie do swoich komnat zamierzała zaczytać się w treści książki, którą ostatnio podarował jej jeden z maestrów. Potem chciała spotkać się z braćmi. W końcu musiała im opowiedzieć o tym, co przydarzyło jej się dzisiejszego dnia. Spotkanie Mephisto było dla niej czymś wyjątkowym, ponieważ nigdy nie miała przyjemności porozmawiać z taką osobą, jak on. Miała nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie im dane zamienić parę słów. Mężczyzna na pewno zwiedził kawał świata, czego ona jeszcze nie miała okazji uczynić, więc możliwe, że przy najbliższej okazji zapyta go o krainy, które odwiedził.
[Dziękuję pięknie za odpowiedź! Dark Souls nie znam, chociaż moja siostra gra. :)
OdpowiedzUsuńMam pewien pomysł - skoro Meph sobie wycieczkuje, znaczy podróżuje, to zakładając, że trafił do Karhold, na pewno natknął się na Cassandrę. A ona lubi denerwować swoją panią matkę i, za obietnicą dobrej zapłaty, mogłaby błagać Mephisto, by ten jej jakiejś lekcji walki udzielił. Ona potrafi być niezwykle uparta i przekonująca, ale skoro Meph nie zwykł na kobiety ręki podnosić, to może się opierać (?). Ana doczepiłaby się zaś do niego, jak ogonek. Co ty na coś takiego na początek? :)]
Cassandra Karstark
[Skoro Mephisto jest przybocznym sir Gasparda i z tego, co widzę także jego przyjacielem to proponuję, ażeby Mephisto dostał rozkaz ochraniania ciężarnej Merai Stark, noszącej w sobie przyszłego dziedzica Casterly Rock (a właściwie następce tronu po Reamonnie II Targaryenie, ale no one knows).
OdpowiedzUsuńTo mogłoby wywoływać pomiędzy nimi częste sprzeczki, zwłaszcza, że Era źle zniosła odesłanie jej strażników i służby do Winterfell i otoczenie lannisterskimi ludźmi.]
Meraya Stark
[No to też się zjawiam i proponuję wątek z Jace'em Lannisterem lub Olyvarem Sandem :)]
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńPierwszej nocy nie przespała. Zwinięta w kłębek tuliła policzek do miękkiej poduszki modląc się do bogów i prosząc ich o opiekę nad nią i jej nienarodzonym dzieckiem. Wyjawiając sir Gaspardowi Lannisterowi tajemnicę o swojej brzemienności niejako podpisała na siebie wyrok odesłania do domu z szarganą opinią, dlatego też nie mogła spać spokojnie pełna obaw co się z nią stanie rankiem.
Ten jednak przyniósł wiele zaskoczeń. Odesłano jej ludzi do Winterfell, a ich miejsce zajęli strażnicy z herbem lwa na zbrojach i jasnowłosa akuszerka, niemłoda już kobieta z dużym doświadczeniem w dziedzinie porodów i ciąż. Meraya musiała przyznać, że nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, ale nie było jej łatwo przyzwyczaić się do nowych osób w swoim otoczeniu i braku kogokolwiek zaufanego. Wisienką na torcie okazał się przebrany w czarną zbroję przyboczny lorda Lannistera – Mephisto, mężczyzna, który samą swoją obecnością wprawiał młodą kobietę w stan permanentnego niepokoju. Za każdym razem kiedy opuszczała swoją komnatę, a ostatnio robiła to coraz rzadziej, kroczył za nią krok w krok razem z akuszerką Sonią i Meraya bez przerwy czuła na sobie ich wzrok.
Dotąd uznawana za opanowaną i bardzo skrytą ze swoimi uczuciami zmieniła się w dziewczynę bardzo emocjonalnie rozchwianą. Niestabilną i często kąśliwą, wiecznie zaniepokojoną i wystraszoną. Już nie przypominała i nie zachowywała się jak dorosła kobieta, świadoma swoich zalet i wykorzystująca je do swoich celów. Przypominała teraz przestraszoną dziewczynkę, która za wszelką cenę chciała pokazać wszystkim jaka jest silna i niezależna, pomimo że dobrze wiedziała, że te czasy już minęły.
Opuściła swoją komnatę w sukni z lekkiego i przewiewnego materiału, ale w ciemnych kolorach typowych dla Północy. Spódnica była rozkloszowana z wysokim stanem prawie aż pod biust, idealnie kryjąca okrąglutki brzuszek. Suknia nie miała gorsetu, za to jej góra składała się jedynie z dwóch szerokich pasów, które zasłaniały piersi, a przy tym odsłaniały wyjątkowo dużo, bo całą długość mostka i plecy oraz boki. Meraya uległa naciskowi Soni i na ramiona zarzuciła prześwitujący szal, który jako tako niwelował wyzywający ton sukni. Włosy częściowo spięła nad karkiem drobnymi warkoczykami.
Choć wybierali się jedynie na targ w poszukiwaniu idealnego materiału na nową sukienkę dla Elli to Meraya chciała być przygotowana na ewentualne spotkanie z Lordem Casterly Rock, nie wiadomo gdzie i kiedy mogła go spotkać, a za każdym razem musiała wyglądać olśniewająco i pociągająco. Jej honor tego potrzebował.
Już od samych drzwi komnaty towarzyszył jej Mephisto, którego obecność od początku ją drażniła, teraz też musiała go znieść cierpliwie, mimo że na usta cisnęły jej się złośliwe przytyki. Były miejsca i chwile, gdzie nawet król chadzał samotnie, a ona miała strażników na każdym swoim kroku.
[No! Teraz jak już jest trochę info w karcie to mogę zaproponować coś konkretnego. Myślę, że Księżniczka Areya uznałaby go za zadufanego w sobie i zdecydowanie by go nie polubiła. Mephisto mógłby przyjechać do Przystani w jakiejś sprawie Lannisterów, a wszyscy z królewskiej rodziny nie spodziewając się nikogo pojechaliby na polowanie. Areya jako że polowań nie cierpi zostałaby w domu i musiałaby go przyjąć w imieniu matki i brata.
OdpowiedzUsuńCo o tym sądzisz?]
Areya
Zycie dziwadła z reguły jest trudne. Szczególnie naczelnego dziwadła Siedmiu Królestw opiewanego w balladach Królową ubogich, Areyą Złotoustą, czy Królową ucieczek, a każde z tych określeń niosło ze sobą prześmiewczy przekaz.
OdpowiedzUsuńJednak były i takie dni kiedy młoda księżniczka cieszyła się z tego, że wszyscy wiedzą, że jest od nich inna. Był właśnie jeden z takich dni, gdy wszyscy, jej brat, siostry i pani matka wraz z częścią wojska udali się na wielkie polowanie, a Areya została sama z rodziny królewskiej. Los Siedmiu Królestw przez te kilka dni spoczywał w jej dłoniach, ale ona nie czuła tego brzemienia. Przecież to tylko kilka dni. Co może się zdarzyć?
Odwołano wszystkie audięcje, a księżniczka miała w planach przejść się nad jezioro, jednak gdy ubierała się w skromną, szarą sukienkę do jej pokoju wpadła jej służąca. Była zziajana i przejęta.
- Księżniczko! - zawołała - Przybył rycerz Lannisterów. Oczekuje wizytacji.
- Wszystkie dzisiejsze audiencje są odwołane - oznajmiła spokojna jak zawsze księżniczka. - Nich poczeka aż wróci Raemon i moja pani matka.
- Ale maester powiedział, że Królowa się go spodziewała, jednak nie wiedziała że dotrze tak szybko. Musisz go, Pani, przyjąć...
Areya westchnęła głęboko. No i po jej miłym spacerze.
- A więc go przyjmę... Mayo, pomóż mi się ubrać, proszę - poprosiła.
To była kolejna rzecz, która była dziwna, a nawet dwie rzeczy. Po pierwsze znała imiona prawie wszystkich służących, a po drugie raczej nie wydawała rozkazów lecz prosiła.
Służąca pomogła jej założyć mało jak na nią skromną bordową suknię z wyszytym na plecach czarną nicią trzygłowego smoka, herb jej rodu. Nie mogła wyglądać skromnie jak zwykle. Musiała pokazać Lannisterom potęgę Targaryenów. Tego uczył ją ojciec. Nie ważne że to był posłaniec. Każdy ze smoków, który zasiadał na tronie reprezentował największą potęgę rodu.
Księżniczka z kamienną twarzą ruszyła do sali tronowej. Tam już czekała ustawiona za ogromnym, przerażającym Żelaznym Tronem Gwardia Królewska, a nieopodal przy stole siedziała Mała Rada, a właściwie to co z niej zostało, bo cześć z przynależących do niej osób była wraz z Królem na polowaniu.
Mężczyźni widząc ją powstali i skłonili jej się. Areya skinęła im głową.
- Witajcie, Panowie - powiedziała zwyczajnym tonem.
Doradca Gwardii Królewskiej, ser Jon pomógł jej wejść po schodkach na tron. Długa suknia ciągnęła się za nią. Usiadła wreszcie na nim. Żelazny Tron był niezwykle niewygodny, jednak gdy człowiek na nim siedział od razu się prostował i wyglądał dostojniej.
- Pani... - odezwał się maester. - Teraz już wiem że twój ojciec miał rację. Wyglądasz jak prawdziwa królowa...
Areya skinęła mu lekko głową, a na jej ustach pojawił się delikatny cień uśmiechu. Wiedziała, że maester nigdy nie ufał Królowej, ani Reamonowi. Uważał, że jej brat się nie nadaje na króla.Ufał zawsze jedynie jej ojcu. Jemu i tylko jemu, ale najwidoczniej teraz także i jej.
- Zaczynajmy, Panowie - zarządziła poważnym, chłodnym tonem.
Drzwi zostały na jej słowa otworzone.
- Ser Mephisto. Najemny rycerz Lorda Gasparda Lannistera. Zaprzysiężony rodowi Lannisterów.
Areya Targaryen
[Pewnie chciałaby też sprawdzić, czy jest naprawdę taki dobry, jak mówią ;)
OdpowiedzUsuńPomysł mi się podoba. Kto zaczyna?]
Nymeria Martell
Młoda księżniczka przyglądała się przybyłemu rycerzowi. Wyglądał jak typowy Lannisterski rycerz. Areya przypomniała sobie słowa ojca skierowane do oburzonego jego zachowaniem Lorda Nemmera Lannistera: "To proste. Podobno Lannisterowie srają złotem... To właśnie dlatego nie darzę cie sympatią, Panie. Nie lubię ludzi, którym wszystko łatwo przychodzi."
OdpowiedzUsuń-Pani, wygląda Pani jak prawdziwa królowa -zauważył rycerz.
- Ale nią nie jestem, mój Panie - odparła chłodno.
Przestraszyło ją to, że dwie osoby dzisiejszego dnia to powiedziały. Nie chciała tego słyszeć. Nie chciała być królową. Wolała już żeby ten dureń, jej brat panował niż ona. Przecież ona się do tego nie nadawała! Więc dlaczego wszyscy powtarzali jej, że urodziła się chyba żeby zostać królową?
- Niestety, Panie... Moja matka wraz z moim bratem, a twoim królem oraz moimi siostrami są na polowaniu. Matka spodziewała się ciebie nieco później. Jednak przed wyjazdem poprosiła mnie żebym cię przyjęła i wysłuchała, gdybyś przyjechał wcześniej - wyjaśniła chłodnym, spokojnym tonem głosu.
Areya Targaryen
[ Oesu, jaka boska postać! <3 Proponuję wątek! Otóż może Alyssa, którą zmuszono by do wizyty w Królewskiej Przystani, szłaby sobie wściekła korytarzami zamku. Potknęłaby się o dywan, spadłaby ze schodów. Wprost pod nogi Mephisto, który znalazlby się tam, bo jakaś-nagląca-sprawa? :3 ]
OdpowiedzUsuńAlyssa Stark
[Meph! Mój drogi przyboczny, którego twarz sprawia, że Gasp zastanawia się czy rzeczywiście jest hetero (taki żarcik, po prostu uwielbiam mordkę tego aktora).
OdpowiedzUsuńJestem za wątkiem zdecydowanie (chociaż mam do zrobienia cztery odpisy c: ), może Gapcio po pogrzebie zapyta Mepha, jak się czuł ponad tymi wszystkimi dumnymi lordami. Druga opcja, to takie coś:
Gapcio lubi podróżować Incognito, przebrany za posłańca czy innego noname'a. Meph mu teraz towarzyszy, bo tak. Dołączają się do jakiejś karawany, którą później atakują bandyci. Młócka!]
lord Gaspard
[ Witam serdecznie! Może Mephisto miałby ochotę na jakiś wątek z moją Lirys? Z tego co wyczytałam, to jest przybocznym jej starszego brata, więc dałoby radę coś stworzyć. :> ]
OdpowiedzUsuńLirys Lannister
Alyssa szła korytarzem zamku w Królewskiej Przystani. Marszczyła gniewnie brwi, a jej przez jej spojrzenie służące uciekały z miejsca pracy.
OdpowiedzUsuńStarkównę zmuszono do odwiedzin Królewskiej Przystani. Dzisiaj kilkukrotnie natknęła się na Targaryenów, musiała rozmawiać z Liadaness i Raemonnem. Oczywiście rozmowy kończyły się trzaskiem drzwiami ze strony rodziny królewskiej.
- Zamorduję Victoriana! - szeptała wściekła, dochodząc do schodów.
W tym momencie Alyssa nie zauważyła, że purpurowy dywan został podwinięty. Potknęła się o niego i sturlała się z marmurowych schodów. Kiedy wreszcie wylądowała na ziemi, jęknęła ciężko z bólu. Całe ciało ją bolało. Dopiero po chwili zauważyła, że ktoś nad nią stoi.