♠Laenerys Targaryen ♠ Laenerys Srebrnowłosa ♠ 17 lat ♠ Najstarsza siostra ♠
Z pewnością nie da się przejść obok niej obojętnie.. Dość wysoka, niezwykle szczupła. Urodę odziedziczyła po ojcu. Podczas gdy reszta jej rodzeństwa ma włosy bardziej złote, ona odziedziczyła tradycyjne cechy Targaryenów. Srebrne, długie loki okalają bladą, owalną twarz o łagodnych i idealnie równych rysach. Niebieskie oczy omiatają zwykle otoczenie, wyrażając uprzejme zainteresowanie. Często przygryza pełne usta, kontrastujące jak marzenie z alabastrową cerą. Przywiązuje dużą wagę do ubioru. Zwykle jest odziana w przewiewną jedwabną suknię z wyraźnie wyodrębnionym sznurowanym gorsetem i szeroką spódnicą z wysokim stanem. Dość często, a najczęściej podczas wypraw konnych, zakłada nieco za długą, zdobioną pelerynę, w kolorze nieba, z wielkim kapturem.
Niektóre osoby uparcie twierdzą, że Laenerys jest istotą całkowicie nieprzewidywalną i jakiekolwiek opisywanie jej charakteru jest bezcelowe - należą oni jednak do znacznej mniejszości, i ich zdanie nie jest brane pod uwagę, co nie oznacza, że nie mają racji. Lwia część społeczności postrzega ją jako pogodną, nieco oderwaną od rzeczywistości osobę o skłonnościach do wpadaniu w stany zadumy, dość skrytą i tajemniczą. Bywa impulsywna, w szczególności pod względem niechcianych natrętów, lecz z łatwością potrafi ukrywać swoje prawdziwe emocje.
Dziewczyna ze starego i szanowanego rodu Targaryenów, szczycących się czystością krwi na przestrzeni wieków. Od dziecka wiele od niej wymagano, zaczęła naukę wcześniej niż inni. W wieku siedmiu lat nie miała problemu z kaligrafią. Laenerys nie uważa swego dzieciństwa za szczególnie szczęśliwego, ale docenia trud włożony w jej wychowanie i edukację oraz to, że niczego jej nie brakowało. Babcia lubiła powtarzać jej, że zostanie kimś wielkim. Jest oczytana, interesuje się magią i dawno wymarłymi smokami. Często przesiaduje w zamkowych ogrodach oraz sporadycznie jeździ na konne przejażdżki. Potrafi śpiewać, tańczyć oraz grać na harfie.
Panna na wydaniu (narzeczony poszukiwany!)
FC: Emilia Clarke
[Ktoś chyba nie czytał regulaminu, albo ja mam problemy z liczeniem, bo pod poprzednim postem nie ma trzech komentarzy. Mimo wszystko przywitam: dzień dobry.]
OdpowiedzUsuńIgraine
[Teraz mogę cofnąć, bo miła pani mnie pokochała i pochwalę kartę - ładna i przejrzysta, chociaż Dany jak nie lubiłam, tak nie polubię, a widzę jej buzię i niestety Tardżarjenowie to nie moja bajka. Nawet nie mam pomysłu na wątek :c]
Usuń[W imieniu administracji witam na blogu i życzę udanej i miłej zabawy!]
OdpowiedzUsuńAdministracja / Gaspard
[Również witam i przypominam o punkcie piątym w regulaminie dotyczącym kart postaci. Życzę miłej zabawy na blogu. ]
OdpowiedzUsuń[Witam siostrę, wątek na pewno będzie :) No bo tak... żeby siostra z siostrą wątku nie miała? To wstyd!]
OdpowiedzUsuńLiadaness Targaryen i Cassandra Karstark
[Siostrze? W życiu! Myślę nawet że mogłyby się polubić i dogadać. No wiesz... Tak trzymać się razem, bo Liad jest bardziej związana z ich bratem]
OdpowiedzUsuńAreya Targaryen
[Może siostrzyczki wybrałyby się na przejażdżkę? Nie wiem, czy Lae (mogę ją tak nazywać?) będzie się dobrze dogadywać z Liadan, ale matka mogła je razem wysłać na konna przejażdżkę i panny będą musiały znosić swoje towarzystwo. Czy będzie to przyjemne, czy nie zależy tylko od ciebie, bo mi pasują i złe i dobre relacje :)]
OdpowiedzUsuńLiadaness
Liadaness lubiła wybierać się na długie przejażdżki konne. Te niezwykle mądre zwierzęta ją fascynowały, a niektóre z nich stały się dla niej najprawdziwszymi przyjaciółmi. Uwielbiała odwiedzać stajnie i głaskać je po aksamitnej sierści, spoglądać w głębokie, ciemne oczy... Nie potrafiła sobie wyobrazić swojego życia bez tych uroczych i pełnych energii istot.
OdpowiedzUsuńTen dzień zapowiadał się cudownie - słońce mocno świeciło, ptaki świergotały wesoło. Wystarczyło wyjrzeć przez okno, a już humor się poprawiał i człowiekowi chciało się żyć. Był to dzień idealny na długą podróż na końskim grzbiecie i nie tylko Liadan to dostrzegła.
Matka zaproponowała jej i Laenerys, jej starszej o trzy lata siostrze, by wybrały się razem na taką przejażdżkę. Ani jedna, ani druga nie miała nic przeciwko, dziewczyny od zawsze dobrze się dogadywały. Liadan cieszyła się w duchu, że nie jedzie z nimi Areya - wiedziała, że nie obeszłoby się bez nieprzyjemnej wymiany zdań. Tylko tego jej do szczęścia brakowało - kolejnej kłótni z siostrą.
Liadaness głaskała swojego śnieżnobiałego konia po pysku - dawno temu nazwała go Śnieżką, na co jej ojciec zaczął się śmiać i powiedział, że to imie jest godne wierzchowca któregoś ze Starków, a nie najprawdziwszej smoczycy. Imię jednak zostało, wszyscy zdążyli się do niego przyzwyczaić.
Liadan spojrzała na swoją siostrę z uśmiechem.
- Ruszamy?
Liadan
[Witam :) Chęć na wątek oczywiście jest :) Targaryenowie są raczej wrogo nastawieni do Baratheonów, więc może być ciężko coś sklecić, ale oczywiście spróbujemy :) Morya snuje się trochę bez najmniejszego sensu po Królewskiej Przystani - może spotkają się całkiem przypadkiem? Bo raczej nie wierzę, by została zaproszona przez Targaryenów na jakąś ucztę. xD]
OdpowiedzUsuńMorya Baratheon
[ Może jakaś ochota na wątek z Drogo się znajdzie, tym bardziej, że to Targaryenowie trzymają go u siebie na dworze?]
OdpowiedzUsuńDrogo
[Nie wiem do kogo ja w takim razie napisałam. xd Dałabym sobie rękę uciąć że ci odpisałam... Dobrze w takim razie że się upomniałaś. Myślę, że mogłybyśmy zacząć od momentu po uczcie zaręczynowej Liad, kiedy Laenerys odnajduje zapłakaną Areyę na dachu wieży. Zaczęłabyś?]
OdpowiedzUsuńSiostrzyczka
[ Może traktować go chłodno nie ma problemu, bo on tak samo będzie traktował ją.:-) Z tym, że on nie jest sługą. Jest zakładnikiem tak jak kiedyś Greyjoy był zakładnikiem Starków.:-) ]
OdpowiedzUsuńDrogo
Drogo mieszkał, a raczej przebywał w Królewskiej Przystani już od dobrych kilku lat, a mimo to, nadal czuł się tu obco, tak jak pierwszego dnia, kiedy Targaryenowie przyprowadzili go do zamku ze statku zakutego w kajdany.
OdpowiedzUsuńByć może nie byłyby one konieczne, gdyby młody Dothark nie awanturował się na statku. Nie mogli mu się jednak dziwić. Powszechnie było wiadomo, że jego pobramtymcy boją się słonejwody.
Mimo, że mówiono mu, iż jest tutaj gościm, nie zakładnikiem on tak się właśnie czuł. Drażniły go ciekawkie oraz kpiące spojrzenia mieszkańców Krelwskiej Przystani. Nie potrafił zrozumieć ich zwyczai i tradycji. Były dla niego zbyt trudne, w końcu Dotrahowie słynęli z prostoty.
Tego dnia Drogo dostał zaproszenie od samej Królowej Regentki na jakąś kolejną ucztę z zastrzeżeniem, że ma ubrać się tak, jak tutejsi ludzie.
Dothrak nie posłuchał jej i pojawił się w Komnacie Jadalnej w typowym dothradzkim stroju, który skkładał się z skórzanych spodni oraz pasa składającego się ze złotych medalionów, do którego doczepiony był arakh. Jego czarne włosy lśniły w świetle świec porządnie naoliwione,a z każdym jego krokiem zaczepione w nich dzwoneczki, podzwaniały cicho. JEgo imponująca klatka piersiowa była naga, nie licząc namlowanych na niej jasnoniebieskich pasów, które zawsze zdobiły ciało ojca mężczyzny.
Drogo był z siebie dumny. Jegociemne oczy rzucały wyzwanie każdemu, kto patrzył na niego tamtego wieczora. Wiedział, że gdyby któryś z tych zakutych w stal półgłówków podniósłby na niego rękę, Drogo jednym cięciem arakha rozciąłby go i uciszył na zawsze.
Młody Dothrak skierował się w stronę podwyższenia, na którym zasiadała rodzina królewska, by złożyć im hołd, chociaż żadnej z kobiet nie uważał za kogoś, kto ma nad nim władzę. Mężczyzna uznawał tylko i wyłącznie władzę swojego ojca. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś powróci na Morze Dothraków tam,gdzie prawdziwie przynależał.
- Przybył książę Drogo, syn khala Rakharo - zapowiedział go herold, a Drogo skinął tylko głową.
- Pani, księżniczki, wszystkie wyglądacie dziś pięknie. - Mruknął cicho, jak zwykle kalecząc język powszechny swoim twardym dothradzkim akcentem.
Usiadł obok księżniczki Laenerys i wyciągnął swój sztylet nabiając na niego kawał mięsa. Nie dbał o to, czy jego towarzyszce będzie to pasowało czy nie. Zawsze robił to, co chciał.
Drogo
[ Mam nadzieję, że jest okey.]
[Ok, zaczynam. Wybacz wszelkie błędy. Do powrót do korzeni, dawno nie pisałam w realiach GoT, czy Forgotten Realms.]
OdpowiedzUsuńMorya możliwe, że była odmieńcem. W Końcu Burzy nie zaznała wystawnych uczt, ani wielkich balów. Nigdy też nie nosiła bogato zdobionych sukien. Wynikało to zapewne z złej sytuacji finansowej Baratheonów, którzy ledwo wiązali koniec z końcem. Ich skarbiec był skromny, nieraz świecił pustkami. Jej ojciec żelazną ręką, mimo to z ledwością, utrzymywał władzę na ich ziemiach. Podatki narzucane przez Targaryenów zaś tylko rosły i rosły, jakby dynastia rządząca nigdy nie miała dość. I chyba tak rzeczywiście było. W pewnym momencie lord Końca Burzy sprzedał powóz, a także biżuterię swej żony, gdy wpadł na genialny, w jego mniemaniu, plan stworzenia armii z najemników. W jakim celu? Nie powiedział tego kobietom, całkowicie je ignorując. Cokolwiek jednak wymyślił potrzebował sojuszników, których nie miał. Rozpaczliwie próbował wydać za mąż swoją córkę, Moryę, ale jak na złość od dwóch lat było brak kandydatów do jej ręki. Nie była brzydka, ale nie była też najpiękniejszym klejnotem. Młoda Baratheon była dziewczęciem średniego wzrostu o filigranowej budowie ciała. Mężczyzna nie miał na czym zawiesić wzroku, ponieważ nie była obdarzona przez naturę hojnie biustem. Długa, pociągła twarz, blada cera i stalowoszare oczy. Dodatkowo była blondynką, niczym Lannisterowie choć od dawna ich nie było wśród Baratheonów. Jej ojciec podejrzewał, że kolor włosów odziedziczyła po swej babce od strony matki, ale tyle z spekulacji. Do Królewskiej Przystani, stolicy Siedmiu Królestw, dotarła już z dobry miesiąc temu. Zamieszkała u córki swego rycerza i obrońcy, ponieważ Bartheonowie od dawna nie mieli już nawet malutkiego domku w stolicy. Targaryenowie wszystko im odebrali. Mężczyzna, który chronił ją, udał się oczywiście przed obliczę rządzącej dynastii by zdać raport w imieniu jej ojca. Ona zaś haftowała w ogrodzie siedząc w fotelu. Nikt nie spodziewał się gości.
Morya Baratheon
[No to lecimy, siostrzyczko!]
OdpowiedzUsuńAreya zawsze tu nie pasowała. Nia nadawała się na księżniczkę i nie rozumiała dlaczego ojciec zawsze ubolewał że nie może zostawić jej królestwa. Nie nadawałby się przecież na królową. Była zbyt naiwna, zbyt wrażliwa,zbyt szczera. Nie potrafiła wyłączyć emocji jak jej siostry, cale jej życie to były emocje. To właśnie nimi kierowała się w życiu. Właśnie dlatego czasem była zbyt impulsywna i szczera. Chciała żyć w zgodzie ze sobą samą, ale wiedziała że tu jest to niemożliwe. Dusiła się w Czerwonej Twierdzy. Często gdy siedziała na wieży, która kiedyś przeznaczona była dla straży i patrzyła na bezkresne może myślała żeby stąd uciec... Tam gdzieś daleko. Była już w swoich komnatach dziś... Próbowała usnąć, ale nie mogła. Nie po tym co się wydarzyło. Siedziała więc na dachu przygotowana już do snu, a rześki wiatr targał jej długie włosy w jasnym, słonecznym kolorze niczym fale na które patrzyła. Wyczuła czyjąś obecność, usłyszała czyjeś kroki stąpające powoli i ostrożnie po dachu. To mogła być tylko jedna osoba. Nie otarła więc pospiesznie łez. Pozwoliła im powoli spływać po jej bladych policzkach.
- Brynden nie przyszedł. Wiem, że Liad chciała dobrze, ale on po prostu nie chce mnie już znać... A sir Jon... próbował mnie zgwałcić, a matka oddała mu moją rękę. Powiedz matce że skoczyłam. Chcę stąd wyjechać. Chcę zniknąć - mówiła wypranym z uczuć tronem głosu.
Siostrzyczka
Liadaness uśmiechnęła się szeroko, słysząc pytanie Laenerys. Odetchnęła też z ulgą, że kwestia drugiej siostry, Areyi, została nieporuszona.
OdpowiedzUsuń- Nie mam pojęcia - powiedziała szczerze. - Reamonn powiedział mi, że chce poćwiczyć szermierkę z gwardzistami, ale nie byłabym tego taka pewna. Mam wrażenie, że po prostu zaplanował sobie spotkanie z pewną lodową panią...
Mrugnęła do Lae porozumiewawczo. Specjalnie wspomniała o Mareyi Stark, która ostatnimi czasy spotykała się z księciem podejrzanie często. Sama Liad przyłapała zakochanych na jednej z takich schadzek i w trosce o ich zdrowie dała im wykład, które rody królowa regentka toleruje, a do których pała szczerą nienawiścią. Ród Starków znalazł się w tej drugiej grupie, na równi z Lannisterami.
Zwinnie wdrapała się na grzbiet konia i poczekała aż Lae też to zrobi. Ramię w ramię opuściły stajnię, by zaraz znaleźć się na skąpanej światłem drodze.
- Jak myślisz - zaczęła Liadan - uda im się?
Miała oczywiście na myśli małżeństwo. Uważała, że jako przyszły król Reamonn powinien mieć możliwość samodzielnego wyboru żony. Lubiła Merayę, która należała do dam dworu i nie miała nic przeciwko połączeniu Południa z Północą. Chciała jednak znać opinię Laenerys na ten temat, bo w jej oczach najstarsza z sióstr była piekielnie inteligentna.
Liadan
[siemano, siemano! :D o, no jasne, pasuje mi ten pomysł ze służbą i przyjaźnią.
OdpowiedzUsuńok, skoro powiązanie już mamy, to tylko jakiś watek trzeba wymyślić. masz jakiś pomysł? ;)]
Snoween S.
Drogo wcale nie chciał tutaj być. To była ostatnia rzecz o jakiej marzył.
OdpowiedzUsuńKiedy król odszedł z tego świata, młody Dothrak miał nadzieję, że królowa w końcu pozowli mu wrócić do ojca i do miejsca gdzie tak naprawdę przynależał.
Tak się jednak nie stało. Nadl go tutaj więżono, bo Targaryenowie nadal obawiali się ataku ze strony Dothraków. Nie wiedzieli jednak, że jego ojciec nie był tym, który miałby tego dokonać.
To Drogo jeszcze przed swoimi narodzinami zastał naznaczony jako khal nad khalami, jako ten, który dokona wielkich czynów.
Mężczyzna spojrzał na siedzącą obok niego księżniczkę. Jako jedyna z trzech córek królowej nie przepadała za nim, ale Drogo nienarzekał. Nie pchał się tam gdzie go nie chciano.
Zdziwił się, więc, że dziewczyna w ogóle otworzyła do niego usta.
Spojrzał na nią wyzywająco swoimi ciemnymi oczyma i uniósł do ust sztylet, na którym miał nadziane mięso, po czym odgryzł z niego spory kęs. Kiedy przełknął, popił wszystko solidnie winem.
- Jestem sobą.- Powiedział, patrząc Laenerys w oczy. - Nikogo nie udaję. Nie tak jak wy. Dothrakowie są prostym ludem i proste są jego zasady. Drogo dziwi się, że nie dusicie się tu jesszcze z nudy. - Dodał, po czym wrócił do jedzenia.
Drogo
OdpowiedzUsuńPrzybiega do ciebie maester, wyraźnie zdyszany i zaniepokojony. Najwyraźniej jesteś pierwszą osobą, którą napotkał na drodze. Jego łańcuch podzwania cicho, jakby zapowiadając przyszłe nieszczęście.
– Kruk… Z Casterly Rock, księżniczko – dyszy ciężko i wciska ci do ręki zwitek pergaminu. Bez słowa wyrywasz mu go z ręki, niesiony ciekawością i pewną dozą irytacji wobec bezpośredniości starego człowieka. Rozwijasz karteczkę i czytasz. Twoje brwi unoszą się ku górze.
Wraz ze wschodem dnia dzisiejszego odszedł do łaski Siedmiu lord Casterly Rock, Nemner Lannister. Czuwanie w sepcie oraz ceremonia pogrzebu, mające uczcić Namiestnika Zachodu, odbędzie się…
Poniżej zapisano datę, ale i tak już wiesz, że przeniesiesz góry, aby pojawić się w samym centrum tego przedstawienia. Już w myślach wybierasz najprzedniejszą suknię i klejnoty. Otrząsasz się. Liczysz na wielką pompę i mnóstwo ludzi.
Wątek Grupowy
[Proszę o wznowienie aktywności]
OdpowiedzUsuńAdministracja
[ Przybyłam z propozycją wątku. Jako, że Nerina jest bliską krewną Laenerys to może w dzieciństwie mogły się często widywać i zaprzyjaźnić? W końcu ich matki są siostrami. A teraz, gdy ojciec Neriny został Namiestnikiem znów mogłyby się widywać. Na przykład Nerina mogłaby nakryć kuzynkę na tajemniczej schadzce z Martellem.]
OdpowiedzUsuńNerina Tully
Nerina nie lubiła długo przebywać sama, dlatego zaraz po opuszczeniu ojca ruszyła w poszukiwaniu jakiegokolwiek towarzysza rozmów. Miała nadzieję, że gdzieś chodzą jej kuzynki, które również nie mają aktualnie żadnych ważnych zajęć. Uwielbiała przebywać w stolicy, wtedy czuła, że żyję. Zastanawiała się nad powrotem do komnaty i poczekaniu, aż ojciec skończy rozmowę z królową. Wiedziała już jednak z doświadczenia, że takie spotkania mogły trwać godzinami, a jeśli nie to i tak potem ojciec miał, co innego na głowie. Już raz czekała na niego do późnego wieczora i teraz nie uśmiechał jej się ten pomysł. Drugą opcją była Gewura, która zaraz po przyjeździe zniknęła u siebie i jak na razie nie wyściubiła nosa zza drzwi. Mogła spróbować namówić siostrę na jakąś przejażdżkę, lub spacer, choć była to chyba ostateczność. Nie przepadała za towarzystwem swojej młodszej siostry. Gdyby Edgar nie został w Riverrun mogłaby udać nagłe zainteresowanie jego ostatnim polowaniem i chociaż nie lubowała w tym temacie, to zajęłaby czas na kilka minut. Szybkim krokiem mijała stojących na straży rycerzy szukając pomysłów na jakąś rozrywkę. W końcu zapuściła się w tą część zamku, której nigdy nie poznała. Zatrzymała się rozglądając na boki i delikatnie skubiąc rękaw sukni. Ruszyła powoli do przodu mając nadzieję, że znajdzie na końcu coś ciekawego. Już miała zawracać, gdy usłyszała ciche szepty. Unosząc delikatnie suknię podkradła się bliżej, aby zobaczyć, kto również zgubił się w pałacu. Przez chwilę mrugała szybko oczami, jakby chciała upewnić się, że to co widzi to prawda. Potem powoli wyłoniła się zza rogu zaciskając mocno usta. Laenerys nawet jej nie dostrzegła, wciąż była zajęta stojącym obok niej osobnikiem. Nie był to jej narzeczony, więc takie spojrzenie było wyjątkowo nie na miejscu. Naveed Martell przesunął się krok bliżej księżniczki, gdy Nerina chrząknęła, a ten dźwięk w ciszy rozbrzmiał niczym krzyk.
OdpowiedzUsuń- Przeszkadzam? – zapytała uprzejmie.
Nerina
[Oczywiście rozumiem :D Myślałam że może Iraving w jakiś sposób dowiedziałaby się o jej "romansie" z rycerzem i od tak nieco rozbawiona, niezo zła, złozyła by jej wizytę, ale nie zmuszam i poczekam na ciebie :p]
OdpowiedzUsuńNerina uśmiechnęła się delikatnie w stronę kuzynki. Pamiętała Laenerys z dzieciństwa. Była malutka i nie umiała znaleźć kontaktu z innymi szlachetnie urodzonymi dziećmi. Mimo, że Laenerys była od niej starsza o trzy lata, to mała Nerina nadal latała za nią. To na jej srebrnych włosach uczyła się robić piękne i ozdobne warkocze. To właśnie Laenerys uczyła ją grać na harfie. Nie siostra, ani matka ale właśnie kuzynka poświęcała jej najwięcej czasu. A teraz Nerina stała, jak wrośnięta w ziemię i patrzyła na kogoś, kogo traktowała jak siostrę. Splotła drobne ramiona na piersi i nagryzła dolną wargę. Normalnie uśmiechnęłaby się podle i zaszantażowała obu kochanków dla własnej korzyści. Ale nie, gdy w grę wchodziła Laenerys.
OdpowiedzUsuń-O to samo mogłabym zapytać ciebie, Lae – odparła cicho Nerina i zmierzyła srogim spojrzeniem Martella.
Był strażnikiem, widziała go kilka razy, ale nigdy nie podejrzewała, że on i Laenerys nawiążą jakieś głębsze relacje. W końcu była księżniczką i to na dodatek zaręczoną. Nerina nie stosowała się do ogólnie przyjętych norm. Prychała głośno i pogardliwie, gdy jej matka przekonywała ją, że pokocha przyszłego męża, choćby nie wiem jakim potworem by był. Laenerys nigdy głośno nie wypowiedziała swojego zdania na ten temat. Nerina była głęboko przekonana, że Lae zgadza się ze swym losem.
-Możesz nas zostawić ? – zapytała Martella nie spuszczając wzroku z kuzynki.
Nerina
Areya patrzyła w oczy swojej siostry w odcieniu fiołków, takich jak jej i wiedziała ze ma rację. Jednak było to dla niej niezwykle trudne. Cała ta sytuacja ją przerastała.
OdpowiedzUsuń- Jak nie ser Jon to ktoś inny. Będę musiała wyjść wreszcie za mąż, a matka nigdy nie zgodzi się żeby to był Brynden... A ja nie chcę nikogo innego, rozumiesz?! - niemal wykrzyczała. - Jakiekolwiek zetknięcie się z innym mężczyzną będzie dla mnie jak gwałt, a kiedyś to się będzie musiało stać. Nie chcę skakać. Ja chcę stąd uciec. Chcę pojechać do Casterly Rock, do Bryndena! Nic więcej mnie nie obchodzi.
Jej słowa były tak szczere jak ona sama. Taka po prostu była. Wolała milczeć niż kłamać, ale teraz chciała to wreszcie powiedzieć. Nienawidziła tego miejsca od śmierci ojca i nie chciała tu zostać ani minuty dłużej.
Areya