29 kwietnia 2014

I thought my song was beginning that day, but it was almost done.



Maliseei Mai Lannister
14 lat | najmłodsza z Lwów

Ludzie dziwą się, kiedy słyszą, że ta dziewczyna pochodzi z rodu, który swoją siedzibę ma w Casterly Rock. Podobno jest zbyt miła, pomocna i łagodna, jak na Lannistera, nawet jeśli jest kobietą. Mimo tego nie jest kimś, kto daje sobie w kaszę dmuchać. Potrafi walczyć o swoje jak najprawdziwszy lew, a jej bracia oraz siostry mogą to potwierdzić. Od małego żądna wiedzy, co wiedzieli wszyscy, od kiedy nauczyła się mówić. To normalne, że dzieci cały czas zadają pytania, ale ona zadawała ich dziesięć razy więcej. Nic dziwnego, że wszyscy w jej domu po pewnym czasie stracili nerwy, a maestra poprosili o nauczenie dziewczęcia umiejętności czytania, żeby mogło swoją wiedzę czerpać z książek, a nie z ich głów, które były pełne zmartwień.
Prawdopodobnie niedługo zostanie wydana za mąż, co bardzo ją martwi. Jak większość osób płci pięknej w jej wieku obawia się małżeństwa z mężczyzną, który prawdopodobnie będzie od niej starszy i, którego bardzo możliwe, że nie będzie w stanie pokochać. Na razie jednak nikt nie wspomina o jej zaślubinach z kimkolwiek, więc ma nadzieję, że decyzja ta zapadnie jak najpóźniej albo może kandydaci się skończyli i po prostu nie ma już za kogo wychodzić.

___________________________________________________________________________
Ponownie witam się z Mai, która teraz ma inny wizerunek, ale nadal pozostaje tą samą osobą, co na pierwszej odsłonie bloga. Zapraszam do wątków, powiązań. Nie pytać mi się czy chcę czy nie chcę, bo jestem tu dlatego, że chcę. Mam nadzieję, jak zawsze, na przyjemną współpracę! 
FC: Isolda Dychauk

75 komentarzy:

  1. [Proszę, nie bądźmy egoistami - "witanie się" jest słabe, to jakby własnie "witanie się z samym sobą" : D Ale dzień dobry, lubię tę panią, o ile to ta sama, która grała Lukrecję Borgię w tej innej odsłonie Borgiów. Jest mi smutno, ale ewentualnie gdyby odbył się ślub starszego Greyjoy'a z jedną z panien Lannister, ale, no, nie wiem. :c]

    Igraine Stark

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć, bardzo ładne zdjęcie! Niestety nie mam pomysłu na jakiekolwiek wątek, no chyba że powiążemy ich jakoś z zaręczynami brata Eoina z Lannisterką. Coś pomiędzy - jakieś uzgodnienia dotyczące ślubu może? Na zasadzie zjechali się Greyjoy'owie i wtedy Mai z Eoinem by się spotkali... Nie wiem;c]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  3. [Siostreeek <3]

    Gapcio

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Maena potrzebuje kogoś kto by ją oprowadzał i uczył panujących tutaj zasad i tak dalej, bo u niej w Dorne jest zupełnie inaczej, więc w sumie by pasowało :D]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witamy z powrotem, Mai :3]

    Cassie i Liadaness

    OdpowiedzUsuń
  6. [ może tak być, jak najbardziej]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  7. [a braciszek nie odmówi wątku z ulubioną malutką siostrzyczką <3 xD
    Mam taki luźny pomysł, że skoro wcześniej tak dobrze się dogadywali to by to podtrzymać...może dziewczyna będzie chciała wybrać sie na przejażdżkę, ale nikt nie będzie chciał jechać z nią, a sama nie może. Więc przyczepi się od Jace'a by pojechał z nią? co ty na to?]

    Jonathan

    OdpowiedzUsuń
  8. [Tutaj widzę problem, bo Eoin nie jest typem Herculesa, co to ratuje damy w opresji, if you know what I mean. On raczej stałby obok i miałby niezły ubaw, bo czerpie satysfakcje z krzywdy innych. ;c]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  9. [ dzisiaj na pewno tego nie zrobię bo mam zaległości na mailu i innym blogu]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  10. [Może wątek retrospekcyjny jak to siostrek troskliwie pomaga rekonwalescentowi w leczeniu się z ran po bitwie? A tak w ogóle to nie masz etykiety KP. c:]

    Gapcio

    OdpowiedzUsuń
  11. [Przepraszam, ja taka zua :<
    Hm... Ewentualnie mógłby się ożywić, gdyby ów rycerz rzucałby się i do niego. Nie wiem, że Eoin stałby i się naśmiewał, a temu trochę odwaliło no i też do niego doskoczył. Po wszystkim rzuciłby jakoś pogardliwie do Lannisterki czy jej wysokość ma się dobrze i można by dalej jakoś pociągnąć. Oczywiście - jeśli Ci to pasuje, no bo niestety on tak sam z siebie to się raczej na pomoc nie rzuci, głupi nie jest...;D]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  12. [Dasz się wykorzystać? :D]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  13. [Przyjaźń nadal wchodzi w grę czy myślimy nad czymś nowym?]

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  14. [Super, jestem wdzięczna (bardzo, bardzo) i jasne, nie spiesz się ;D]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  15. [Może Mai zechciała odwiedzić Królewską Przystań i poczytać książki z biblioteki? Możemy nawet zorganizować im pierwsze spotkanie, to mogłoby być interesujące. A jeśli nie, to Cassie nie omieszkałaby odwiedzić Mai i porozmawiać o wszystkim i o niczym. Można jeszcze założyć, że rodzina królewska organizuje wielkie party i mogłyby się spotkać przy kieliszku wina. Nie no, pomysłów nie mam, lepiej zdradź mi, co sama wymyśliłaś! :)]

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  16. [You made my day. :D Ta patelnia mnie rozbawiła, jestem jak najbardziej na tak! Tylko ma jeszcze jedno pytanie: skąd miały wziąć tę patelnię?]

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  17. [Mi się pomysł ja najbardziej podoba, zaczynam. :) I mam nadzieję, że można w tym ostatnim zdaniu użyć bynajmniej, bo aż sprawdziłam w słowniku i jakoś mi pasuje. ;)]

    Cassandra lubiła przechadzać się ulicami Królewskiej Przystani. Może i nie było to miejsce czyste czy piękne, ale i tak wolała najpaskudniejsze nawet ulice od monotonności dworu i wesoło szczebioczących dam. Głupoty, które czasem słyszała, bawiły ją i denerwowały jednocześnie - czy społeczeństwo nie ma już lepszych tematów do rozmów niż kolejny bękart jakiegoś tam lorda? Owszem, lubiła od czasu do czasu poplotkować, ale słyszenie ciągle tych samych informacji tylko ze zmienionym nazwiskiem bywało nudne i czasem działało Karstarkównie na nerwy.
    Zgłębiała się w kolejne uliczki Królewskiej Przystani - jedna gorsza od drugiej. Znalazła się już chyba w tej części miasta, gdzie żadna szanująca się dama nogi nie stawia. Zewsząd otaczali ją ludzie w brudnych i podartych ubraniach, w powietrzu dało się wyczuć nieprzyjemny smród niemytego ciała. Cassie miała wielką ochotę jak najszybciej uciec z tego miejsca i tak te postąpiła. Otaczający ją biedacy odprowadzali dziewczynę wzrokiem - wyróżniała się ze swoją elegancką i zapewne droga suknią czy idealnie ułożonymi włosami. Nie pasowała do tej części miasta, była z całkiem innej bajki. Nie sądziła też, by patrzący na nią ludzie darzyli ją sympatią.
    Nie spodziewała się spotkać w takim miejscu kogoś podobnego do niej samej, jednak na końcu jednej z uliczek stała złotowłosa dziewczyna. Bynajmniej nie sama...

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy zobaczyła, ze jakiś mężczyzna podchodzi do złotowłosej i zaczyna ją ciągnąć w stronę jakiegoś zaułka, nogi Cassie zareagowały same. Szybkim i stanowczym krokiem ruszyła za owym mężczyzną, jednocześnie zastanawiając się, czego on może chcieć od nieznajomej damy. Najprostszy i najbardziej oczywisty ze wszystkich scenariuszy wywoływał u niej dreszcze, dlatego Cassandra przyspieszyła, zręcznie wymijając ludzi i jednocześnie uważając, by i inny mężczyzna nie wpadł na równie wspaniały pomysł i nie postanowił się z nią zabawić.
    Zatrzymała się nagle, widząc złotowłosą wciąż tkwiącą w objęciach mężczyzny. Zdecydowanie należał on do takich, którzy lubią rozdziewiczać młode i zagubione damy.
    - Jak dama mówi, że masz ją puścić, to właśnie powinieneś zrobić. - Te słowa same wyrwały się z jej ust. Udało jej się zwrócić na siebie uwagę opryszka, który przyglądał jej się wygłodniałym wzrokiem. Zacisnęła dłonie w pięści i nagle zorientowała się, że jest równie bezbronna, co stojąca przed nią dziewczyna.
    Rozejrzała się szybko wokół, szukając czegoś, co mogłoby posłużyć jej za broń przeciwko nieznajomemu.

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  19. [Naprawdę chciałabym mieć milion pomysłów na wątki i powiązania :c
    Tutaj widzę możliwość wątku związanego z zaręczynami brata Nym i siostry Mai. Czytając kartę, odniosłam wrażenie, że Maliseei jest jeszcze dość dziecinna w przeciwieństwie do Nymerii. Podczas dnia imienia Lorda Casterly Rock zostaje zorganizowana uczta, na którą Martellowie są także zaproszeni ze względu na przyszły związek obu rodów. W tym czasie obie panie mogą rozmawiać.
    Niestety, nic więcej nie umiem wymyślić.]

    Nymeria Martell

    OdpowiedzUsuń
  20. [Myślę, myślę i nie mam pomysłu. Dzisiaj jakoś kiepsko mi chyba idzie myślenie :c Nie miałabyś może jakiegoś pomysłu?]

    Areya

    OdpowiedzUsuń
  21. Od kilku dni uciekał jawnie przed Mai, nie miał czasu by gdzieś się z nią wybrać. Musiał ogarnąć swoje życie, póki miał czas. Najbardziej bolesne było chyba oddać większą władzę na Lonabell swojemu zastępcy. Oczywiscie, dalej to on był kapitanem, mimo to nie miał już pewności, że ukochana łajba zawsze będzie w porcie gdy tam zawędruje.
    Dziś właśnie pogodził się z tym i powiadomił o tym swojego zastępce. Mężczyzna zamiast cieszyć, że prawie dostał statek, w jakiś sposób próbował podnieść na duchu Jace'a. Nawet się to udało, przez co Jonathan schodząc z pokładu wydawał się mniej ponury.
    Wsunął ręce do kieszeni płaszcza, mijał ludzi ledwo zauważając, że cokolwiek go otacza.
    Przystanął dopiero w chwili gdy dopadła do niego Maliseei, uśmiechnął się na jej widok co było nie lada wyczynem zważywszy na jego humor.
    Przeniósł spojrzenie na dwóch strażników, którzy pilnowali ten 14 letniej Lannisterki z niespożytą energią, Obaj wydawali się zmęczeni bieganiem za nią.
    - Domyślam się, że zostałem pozbawiony wyboru.- odpowiedział jej spokojnie. Widok siostry od czasu gdy dowiedział się o ślubie dziwnie go dołował bo w końcu siostra była w tym samym wieku co jego przyszła żona. To tak chore i zawsze tak właśnie sądził Jace, czemu nigdy nikt lepiej nie dobierał lat.
    - Jeśli tak bardzo chcesz, to dobrze. Wybierzemy się na przejażdżkę, ale powiedz gdzie – zaczął iść wolno by dziewczyna mogła dotrzymać mu kroku.- Mówiłem byś przestała tak dręczyć strażników których przedziela ci ojciec, bieganie w zbroi to naprawdę ciężka rzecz – mruknął cicho, tak że tylko ona mogła go usłyszeć.

    OdpowiedzUsuń
  22. Lord Greyjoy miał głęboko w poważaniu to, czego od życia chcieli jego synowie, bo liczyło się raczej to, czego on chciał i jak wiele zysków mu dana rzecz przyniesie.
    Właśnie dlatego Eoinowi było mu żal jego brata, który miał wstąpić w związek małżeński z jedną z Lannister'ów, bo Quorra słynęła raczej z bycia czarną wdową, przy której zdrowi mężczyźni w dziwnych okolicznościach umierali, niż z bycia przemiłą osóbką, dla której ludzie szaleją. Wiedział, że Lwy zaproponowały jego ojcu bardzo przystępną ofertę w zamian za ten związek, ale mimo wszystko miał wielki żal do swojego ojca o to, że zmusza do tego Godrica. Ogólnie młodszy brat miał wiele zastrzeżeń co do sposobu w jaki jego ojciec bawi się w politykę i wykorzystuje swoich synów, ale na ogół milczał na ten temat, bo nie miał ochoty stracić swojego statku.
    Tylko z powodu niechęci do jakichś spięć z ojcem, Eoin w ogóle pojawił się w siedzibie Lannister'ów. Nie sądził, żeby był tam potrzebny, bo chodziło głównie o ustalenie szczegółów ślubu i innych równie nudnych spraw, ale Lord Greyjoy żądał, więc młodszy z synów musiał się dostosować. Całe szczęście nikt jednak od niego nie wymagał ciągłej obecności przy tych wszystkich oficjalnych rozmowach, bo przynajmniej mógł sobie w tym czasie pozwiedzać budynek, co należało do jego nielicznych rozrywek w takich sytuacjach.
    Nie sądził, że natknie się na najmłodszą pociechę Lannister'ów w jednym z bocznych korytarzy, kiedy ta będzie się zmagała ze zdecydowanie silniejszym i bardziej zdeterminowanym rycerzem niż ona. Nie zrobił jednak nic, żeby ją uwolnić, po prostu oparł się o ścianę i zaczął się przyglądać tej scenie z niemałym rozbawieniem.
    Ktokolwiek miał styczność w swoim życiu z Eoinem Greyjoy'em, ten wiedział, że mężczyzna ten nie robi niczego dla obcych sobie ludzi, o których w ogóle nie dba. Owszem, dla brata czy matki, a nawet dla swojej niewolnicy, choć tego by akurat przed nikim nie przyznał, był w stanie zrobić wszystko, ale widząc krzywdę kogoś całkowicie mu obojętnego, nie bawił się w altruizm i rycerskość. Był piratem, który cenił sobie rozlew krwi, krzyk gwałconych kobiet i, generalizując, okrucieństwo.
    Kiedy jednak ów rycerz doskoczył i do niego, nie mógł już dłużej zachowywać neutralności i być jedynie obserwatorem – musiał zadziałać. Mimo niewątpliwych umiejętności tego mężczyzny jeśli chodzi o walkę, Eoin i tak miał większą wprawę w walce wręcz w nietypowych sytuacjach, nie trwało to więc długo, zanim ów rycerz leżał na ziemi, a on ocierał twarz z krwi, która ciekła mu z wargi. Gdzieś w kącie wciąż było to cholerne Lwiątko, więc zaczął się rozglądać wokół, poszukując jej.
    - Żyjesz, czy będę musiał przywlec tutaj swój tyłek o jeden raz więcej, bo pogrzeb zakłóci obecne ustalenia? – warknął, patrząc na czternastolatkę wyczekująco. Nie miał w sobie ani grama empatii, trudno mu więc było zrozumieć, że jego agresja i wściekłość niczego jej nie ułatwiają.

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  23. [Przyznam się nieskromnie, że Joff jest jedną z moich ulubionych postaci, tak z książek, jak i z serialu, więc radość moja była ogromna, kiedy oczom mym ukazały się zdjątka Reamonna w Powiązaniach jego siostrzyczek. A aktor, z tego co mówią, rzeczywiście nie przypomina małego blond tyrana :3
    Ano zaczątek jest. Mogłabym nawet cosik napisać pierwsza, ale na chwilę obecną z pomysłami u mnie krucho, więc sama rozumiesz...]

    Reamonn

    OdpowiedzUsuń
  24. [Sounds good. Wpadną na siebie z jakiejś większej okazji czy od tak, po prostu, sobie na korytarzu? :3]

    Reamonn

    OdpowiedzUsuń
  25. [Bidulka, taka uślumprana... Reamonn dostanie zawału, że snuje się po zamku brudna xD
    Daj znać jak już bandyta zostanie ubity, a Mai będzie wracać, to się włączę ;)]

    Reamonn

    OdpowiedzUsuń
  26. Bunt chorążych był tym, czego najmniej było potrzeba w Siedmiu Królestwach, zwłaszcza, że kraj dopiero podnosił się upadku po wojnach i spłacie częściowo długu w Żelaznym Banku. Gaspard, jak na pierworodnego syna, rycerza i dowódcę przystało ruszył niszczyć samozwańczych władców na swych ziemiach, ruszając konnicą pod podwójnym sztandarem, trójgłowym smokiem i złotym lwem. Nie obyło się bez poważnych ran, bez urazów i śmierci, która na szczęście ominęła go, choć często tylko o kilka cali.
    Leżał w łóżku, ze złamaną ręką, rozbitą głową, siateczką ran na rękach i twarzy oraz ogólną niemocą. Był cholernie zmęczony i miał ochotę zamknąć oczy i umrzeć. Wszystko go bolało, a jego skóra kolorem przypominała dojrzałą śliwkę. Wiedział doskonale, że razem z maestrem, opiekuje się nim siostrzyczka, choć większość czasu był nieprzytomny.
    Dopiero niedawno zaczął się odzywać i rozmawiać, kojarzyć.
    Gdy blondynka weszła do komnat, uśmiechnął się słabo, ale od razu skrzywił się z bólu.
    - Bywało lepiej… - zakasłał, bo rany to za mało, bogowie musieli zesłać na niego jeszcze przeziębienie – Lepiej mi opowiedz, co się dzieje, nie pytaj.
    Poklepał delikatnie pościel, żeby usiadła na niej, po czym znów zapadł się w poduszkach i futrach, które zostały pieczołowicie ułożone przez służbę dla jego wygody. Pierworodny synek, dla niego wszystko co najlepsze. Pierdolenie pomyślał. Nikt nie będzie po nim płakać, miał wielu innych braci, którzy w razie jego śmierci obejmą władzę w Castelry Rock No i szanowny tatuś musi zejść szybciej niż ja

    Sir Gaspard Lannister

    OdpowiedzUsuń
  27. [No hej! Mi za to bardzo podoba się Mai. Ba, wydaje mi sie nawet, że Snow mogłaby ją polubić. No własnie, tyle że z samym wątkiem będzie problem, bo ja cierpię niestety na brak weny. :C ]

    Snoween S.

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Dziękuję bardzo, choć obawiam się, że mamy mały problem, bo ja też nie mam żadnego konkretnego zamysłu… Zwłaszcza iż obawiam się, iż to małe Lwiątko zostanie do reszty zdegenerowane przez mojego niecnego pana… Co Ty natomiast na to bym przemyślała sprawę i odezwała się gdy coś konkretnego wpadnie mi do głowy? ]

    Jon

    OdpowiedzUsuń
  29. [ A dziękuję bardzo za powitanie:-) Rendar nie chce brać ślubu z siostrą Mai, choć jest z nią zaręczony. Dziewczyna mogłaby się jakoś o tym dowiedzieć i nie wiem, spróbować go jakoś odwieść od pomysłu zerwania czy wręcz odwrotnie, namawiać go do tego. Oczywiście, w zależności od tego, jaki miała by do niego stosunek.]

    Rendar

    OdpowiedzUsuń
  30. Nikt nie spodziewał się, tego, co przydarzyło się o poranku. Służąca wpada do twojej komnaty z zaczerwienioną twarzą, jakby przed chwilą co płakała. Źle zawiązane sznurówki gorsetu i rozwiany włos świadczą o pośpiechu. Kobieta pada do twych kolan.
    – Wybacz pani, wasz ojciec… nie żyje… – szepcze przez łzy kobieta, nie wiedząc co dalej zrobić. Stoisz skamieniała i zamrożona. Słabniesz. Wiedziałaś, że to kiedyś nadejdzie, ale nie sądziłaś, że już teraz. Nie byłaś na to gotowa. Wstrzymujesz na chwilę oddech. Musisz być silna. Nie dasz po sobie poznać słabości, nie przy obcych. A ten pogrzeb zapamiętają na wieki!

    Wątek Grupowy

    OdpowiedzUsuń
  31. - Ty sukinsynu - nie potrafiła powstrzymać wydobywających się z jej ust słów. Nigdy nie była kulturalną i miłą damą, ale też nie przeklinała w obecności innych mieszkańców dworu. Tym razem jednak sprawy miały się o wiele inaczej, niż za bezpiecznymi murami zamku, gdzie obowiązywały wszelkie zasady dobrego wychowania. Tutaj, w jednej z najobskurniejszych dzielnic Królewskiej Przystani, rządziło prawo ulicy. Prawo, które nie znało litości ani nie brało pod uwagę żadnych zakazów. Prawo, które nie zawierało żadnych zasad. Tutaj można było liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Chyba, że miało się szczęście.
    Niewiele myślała, gdy podeszła do rozrywającego szaty nieznajomej mężczyzny. Nawet nie przeszkadzał jej jego odór. Chciała zrobić wiele rzeczy naraz i jedną z nich było pokazanie opryszkowi, że z takimi jak ona się nie zadziera. I że kobiety trzymają się razem, bez względu na pochodzenie czy wyznanie.
    Z całej siły, jaka zebrała się w jej szczupłym ramieniu, walnęła nieznajomego w twarz. Gdyby nie adrenalina w jej krwi, zapewne sama zwinęłaby się z bólu, ale na tamten moment nic nie czuła. W duchu dziękowała Connanowi, że nauczył ją, jak się bronić. Dzięki niemu miała trochę siły w rękach, ale uderzenie i tak nie było na tyle silne, by choć na chwilę ogłuszyć przeciwnika.
    Siarczyste przekleństwo wydobyło się z jego ust, a Cassie przypatrywała mu się gniewnie, oddychając głęboko.
    - Pożałujesz tego, zdziro - usłyszała i nagle cała jej dotychczasowa złość się ulotniła. Zdała sobie sprawę, że właśnie popełniła błąd. Potworny błąd, bo nie powinna doprowadzać mężczyzny do takiego stanu.
    On zapewne nie miał problemów z biciem kobiet.

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  32. [Niby można coś wykombinować co do ślubu Ery i Gasparda. Victorian rzadko kiedy rusza się z Winterfell, ale na ucztę wydaną z okazji oświadczyn Gapcia czy jak by tego nie nazwać będzie musiał pojechać :3]

    Reamonn Targaryen | Victorian Stark

    OdpowiedzUsuń
  33. [Ale to jest dobry pomysł, podoba mi się :)]

    Nymeria Martell

    OdpowiedzUsuń
  34. [Ciekawy pomysł. Mógłby się jakoś ładnie rozwinąć. Zacznę jak tylko znajdę odrobinę czasu, bo jestem zawalona odpisami tu i na innym blogu. No chyba że będziesz taka dobra i mnie wyręczysz...]

    Całuję,
    Areya

    OdpowiedzUsuń
  35. [Nic dziwnego, że wszyscy w jej dom... zgubiłaś u :)
    Na córkę chyba trochę za dorosła już jest, bo Del aż taką staruszką jeszcze nie jest :D Wątek, wątek... Może coś z pogrzebem? Wiesz, Del sobie przyjeżdża na niego z mężem, poznaje rodzinę zmarłego, może też, bo jest już bardziej doświadczona przez życie niż Mai, z nią rozmawiać, albo nawet jakoś pocieszać. Taka... dobra starsza siostra, która już przeżyła śmierć ukochanego ojca, więc może bardzo dobrze ją rozumieć.

    Przepraszam ze ten usunięty komentarz na górze, ale zrobiłam taki głupi błąd, że aż wstyd się przyznać jaki.]

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Pomysł mi się podoba.:-) Rendara długo do zerwania nie będzię trzeba namawiać, tym bardziej, że biedak się zakochał po raz pierwszy w swoim długim życiu i nawet racjonalne argumenty siostry nie przemówią mu do rozumu. :-) ]

    Rendar

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Bardzo się cieszę z powodu tak ciepłego przyjęcia. Rozumiem, że Lirys to ta nielubiana siostra? Wydaje mi się, że może to wynikać z tego, że Lirys jest zbyt pewna siebie i nieco zarozumiała, w końcu służy na dworze i to u boku samej królowej, obcuje z ludźmi wyższej rangi. Rodzina jest jednak dla Lirys bardzo ważna, nie wyobraża sobie, że mogłaby kogoś z nich stracić, dlatego śmierć ojca, z którym jak mi się wydaje była bardzo silnie związana to taki cios. Zapewne nie doszukałaby się pocieszenia u najstarszej siostry, z której Lirys czerpie inspirację. Mogła więc postanowić, że wykona ten jeden krok w stronę najmłodszej siostry i może będzie dla niej milsza]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  38. [ Wydaje mi się, że Lirys nie chciałaby przeszkodzić siostrze w takiej chwili, więc po prostu by się wycofała.
    Ale można zrobić coś takiego, że nie mogłaby spać. Od zawsze jej nerwy koił spacer, przechodząc koło komnaty Mai mogłaby usłyszeć szloch, który młodsza siostra próbowałaby stłumić. Zapewne Lirys biłaby się z własnymi myślami, gdyż pocieszanie w żaden sposób nie leży w jej naturze, ale może wreszcie weszłaby do środka nawet nie pukając i ku zaskoczeniu najmłodszej siostry mocno by ją przytuliła. Potem by to się jakoś rozwinęło]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  39. [ jakbyś mogła to byłabym wdzięczna, bo jestem na komórce ;-;]
    Lirys

    OdpowiedzUsuń
  40. [Poczekam, tak się niestety składa, że mam sporo do nadrabiania w szkole, więc... Nic nie szkodzi, jeśli zaczęcie zajmie Ci dłużej. To w sumie nawet lepiej, bo nie będę miała wyrzutów, że tak szybko zaczęłaś, a ja tyle zwlekam z odpisem :)]

    Delena

    OdpowiedzUsuń
  41. [Spoko. Jeszcze dodam, że to nie było pierwsze spotkanie Lannisterów z Martellami, bo Dornijczycy wcześniej przyjechali do Casterly Rock na spotkanie z Lirys.
    I czekam na rozpoczęcie :)]

    Nymeria Martell

    OdpowiedzUsuń
  42. [ Gdybyś mogła zacząć to byłabym Ci bardzo wdzięczna.:-) ]

    Rendar

    OdpowiedzUsuń
  43. Przyjrzał jej się z łagodnym nagle uśmiechem.
    - życie jest akurat, zdążysz zobaczyć wiele kiedy tylko będziesz chciała. Mogę ci pokazać kawał świata jeśli tylko nadarzy się okazja – zapewnił ją i dotknął lekko jej ramienia jakby tym gestem pokazując by zwolniła, zaczeła patrzeć na świat spokojniej.- Piękno otoczenia widać gdy się przyjrzysz, a nie przebiegniesz – powiedział poważnie i zaraz się skrzywił.- a ja widocznie za dużo wypiłem wina, bo mówię całkiem bez sensu – zdecydował rozbawiony.
    Zapanowała cisza między nimi kiedy siostra spytała czy sobie radzi. Złączył dłonie za plecami, nieco widać opadły mu ramiona.
    - Jest dobrze, spodziewałem się na samym początku, że będzie gorzej. Liadaness nie jest taką Targaryenką jakej się spodziewałem, sądzę że w przyszłosci będzie piękną kobietą i jakoś pociesza mnie to, że będzie moja – próbował ukryć wszystkie emocje za swoim zwykłym tonem głosu i pewnym żartem. Nie umiał jednak tak dobrze udawać, gdy miał przed sobą siostrę.
    - Przyspieszmy jeszcze, skoro mamy się wybrac na przejażdżkę dziś to wypadałoby zdążyć jeszcze przed nocą wrócić – zmienił temat i przyspieszył krok.
    Godzinę później w asyście strażników jechali leśną ścieżką. Jace powstrzymywał narwanego ogiera przed kłusem, na co ten niechętnie się godził.
    Popatrzył na siostrę kiedy ta rozglądała się tak ciekawsko po otoczeniu.
    Jonathan wpadł na pomysł gdzie mogą jechać i tam się skierowali, zawędrowali na urwisko. Widok stąd był piękny i nawet Jace nie był na to obojętny. Kawałek dalej znajdywała się polana pełna kwiatów. Wczesne lato okazywało pełnię życia otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
  44. [Victorian może nie jest potworem, ale rzeczywiście może sprawiać wrażenie osoby dość... Nieprzychylnej.
    A co do pomysłu, to mi się podoba. Tylko jeśli mam zacząć, to niestety dopiero w niedzielę. Chyba że ty zaczniesz.]

    Victorian Stark

    OdpowiedzUsuń
  45. Zrozpaczona, przygnębiona, bez życia. Taki obraz malował się we wnętrzu Areyi. Tak bardzo chciała zobaczyć się z Bryndenem, a gdy się z nim zobaczyła to spotkanie było dla niej takim rozczarowaniem. Gdzie się podział jej wrażliwy, miły i rycerski Brynden. To na co patrzyła to była kopia jego zmarłego niedawno ojca. Nie chciała go takiego widzieć. Dla niej był martwy. Wolała zapamiętać go takim jakim był wcześniej. Nie rozumiała gdzie się podział jej ukochany. Gdzie się podziała jego miłość do niej. Chociaż to akurat wiedziała. Zmieniła swój bieg i stała się nienawiścią. Teraz tak bardzo jak ją kochał nienawidził ją. Bolało ją to okropnie, a na dodatek matka postanowiła że zostaną jakiś czas u Lannisterów.
    W końcu młodsza siostra Aryi miała wyjść za jednego z nich. Musieli się jakoś z nimi dogadać. Wszystkim to szło dość dobrze. Nawet Reamonowi, który raczej mało kogo tolerował. Jedynie Areya nie odzywała się do nikogo starając się unikać pełnych pogardy spojrzeń Bryndena. Rzadko pojawiała się na ucztach czy innych uroczystościach, ale to akurat nie było nic nowego. Rzadko się pojawiała w miejscach gdzie trzeba było kłamać, prawić puste komplementy i udawać tak wiele.
    Nie nawidziła takich zachowań i była szczera zawsze, więc wolała się nie odzywać żeby nie narobić wstydu rodzinie. Tylko jej ojciec nigdy sięnie denerwował, gdy jakiejś nadętej damie powiedziała, że wygląda jakby ubrała na siebie całą biżuterię jaką posiada lub coś podobnego. Jednak jego już nie było.
    Ojca już nie było, Bryndena już nie było... Nie miała już nikogo.
    Podczas kolejnej z wystawnych uczt Areya zaszyła się na dachu zamku stojącego na kliwie. Gdy zamykała oczy słyszała pluskanie wody i szum wiatru tańczący w jej pięknych, gęstych włosach. Czuła się jakby była ptakiem. Wolnym, spokojnym, pływającym nad taflą wody.

    Areya

    OdpowiedzUsuń
  46. Z ulgą słuchał o czymś innym niż rzezi w której brał udział. Niestety, większość osób, która go odwiedzała, wychwalała jego odwagę i mężność podczas walki, której nikt z nich nie widział na własne oczy. Podobno dostał nawet wezwanie przed oblicze króla w tej sprawie. Nie potrafił przespać jednej nocy bez koszmarów odcinanych głów i pola zasłanego trupami. Tylko Mai przynosiła mu światło, prawdziwe światło, szczęście.
    Z uśmiechem słuchał jej opowieści o Czerwonej Twierdzy i jej bibliotece. Jemu wystarczyła ta w Casterly Rock, ale doskonale wiedział, że najmłodsza siostrzyczka była spragniona wiedzy i nowych przygód. Poklepał ją po udzie, gdy opowiedziała o spadających na nią książkach.
    - Zważywszy na to, co ci się przydarzyło, myślę że odpowiednia ilość opasłych tomisk mogłaby ci zaszkodzić, moja droga siostrzyczko. – Przyglądał się jej, chcąc zapamiętać na zawsze jej twarz, taką radosną i pełną blasku jak teraz. Ujął w dłoń jeden z jej jasnych pukli wystający z fryzury i zakręcał na palcu loczki. Chyba zawsze, gdy się widzieli, zaczynał bawić się jej włosami, bo były takie miękkie, ładnie pachniały i nikomu to nie przeszkadzało.
    - A co się dzieje w królestwie w ogóle? Wszyscy którzy tu przychodzą, tylko mówią o buncie. – Mężczyzna wywrócił oczami, zniesmaczony. Zaschło mu w gardle, więc sięgnął po kielich z winem, jednak to było ponad jego siły. Nie mógł się wyciągnąć tak bardzo z powodu odbitych i połamanych żeber, więc tylko musnął opuszkami palców naczynie, rzucając je z brzdękiem na podłogę i rozlewając trunek na ziemię. Uderzył pięścią w łóżko.
    - Cholera! – krzyknął, rozzłoszczony. Trzymał się z obrażeniami twardo do momentu, gdy wrócił zwycięsko do Casterly Rock. Wtedy, w otoczeniu tylko najbliższych, wręcz padł z konia. Tak siedział prosto w siodle, mówił twardym głosem, zagrzewał ludzi do bitwy, choć czuł się równie podle co oni.
    - Przepraszam Mai. Niedołęga się ze mnie zrobił straszny. Chyba się starzeję.

    Braciszek Gapcio

    OdpowiedzUsuń
  47. Ulice Królewskiej Przystani nigdy nie należały do miejsc bezpiecznych. Wszelkie prawa, które obowiązywały na dworach, tutaj nie miały najmniejszego nawet znaczenia. Tutaj liczył się twój własny spryt i zaradność, twoja siła, twoja stanowczość i gotowość do walki w obronie własnej. Tutaj rządziło prawo ulicy, tutaj ludzie nie mieli zasad i gwałt na wysoko urodzonej damie był czymś jak najbardziej normalnym. Czymś, co nikogo nie zaskakuje i wszyscy zdarzenie to ignorują, sami nie raz pewnie będąc ofiarami gwałtu. Ale dla Cassandry coś takiego było aktem najwyższego okrucieństwa, naruszeniem czyjejś prywatności bez pozwolenia tej osoby. Czymś, czego wybaczyć nie można było.
    Zdziwiła się, kiedy dziewczyna ugryzła opryszka i zamarła na króciutką chwilę. Dopiero wzrok owej damy przywołał ją do porządku i nakazał dalszą interwencję. Jednym szybkim ruchem Cassie podniosła z ziemi najbliżej leżący kamień i zamachnęła się nim, celując w głowę nieznajomego. Trafiła - na szczęście - i to wystarczyło, by odebrać mu przytomność. Przez chwilę Ana stała nad nim z tym samym kamieniem w ręce i tylko spoglądała na opryszka. Jej pierś falowała w rytm szybkich wdechów i wydechów. Dopiero po chwili upuściła kamień i powoli przeniosła wzrok na stojącą obok jasnowłosą dziewczynę.
    - Nic ci nie jest? - spytała, przyglądając się jej uważnie.

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  48. [Wiem, że jest ciekawska i wątek pewnie. Siostrzyczce w końcu się nie odmawia XD Jace miałby pewnie przerąbane przez to później.
    Powiem ci tylko jednak, że Olyvar jest bardziej niecierpliwy niż Jace ;P]

    OdpowiedzUsuń
  49. Mężczyzna w dość nietypowej, ale też pięknej zbroi przemierzał ulice miasta. Roiło się tutaj od plebsu, żebraków i innych mieszkańców gorszej rangi. Nie przepadał za takimi miejscami. W ciemnych uliczkach czaili się mordercy, złodzieje i gwałciciele. On mógł się obronić, ba.. I to z jaką łatwością, ale jakieś bezbronne damy, czy zwyczajni ludzie? Nie mają szans, gdy ktoś na nich napadnie.
    -Co mnie zmusiło, abym tu przyszedł -westchnął, rozglądając się na tyle, ile pozwalał mu hełm. Wszyscy się na niego patrzyli. Czyżby już rozeszła się plotka, że najlepszy wojownik - oczywiście żyjący - przybył? Ciekawe, kto im o tym powiedział, przecież nie był aż tak znany.
    W pewnym momencie z jego lewej strony usłyszał podeszwy, uderzające o podłoże, ktoś chyba gdzieś się spieszy. Zatrzymał się na chwilę, a jego oczom ukazała się jakże piękna, młoda dama. Jak się później okazało - też niezdarna. Piękność potknęła się o kawałek materiału swej sukienki. Była dostatecznie blisko, aby Meph mógł ją chwycić za rękę i uratować. Pozwolił dziewczynie odzyskać równowagę.
    -Uważaj na przyszłość, młoda damo -zaśmiał się, odchodząc powoli. Na jego plecach były zawieszone dwa miecze, przykryte tarczą, która była przymocowana jakimiś skórzanymi pasami.
    Jego niebieska kita od hełmu, jak i poszarpane, niebieskie kawałki materiału powiewały na wietrze, jak on teraz wyglądał, zapewne wszystkie kobiety do niego teraz wzdychają! Albo i nie...

    OdpowiedzUsuń
  50. Westchnął głośno, gdy usłyszał, że dziewczynka udała się za nim. Do tego biegła. Jak można być tak nieuważnym..? Już raz uratował jej piękną buźkę i suknię, ale drugi raz już tego nie zrobi, no.. Chyba, że mu za to zapłacą. Stanął gwałtownie, odwracając się w stronę młodej damy. Spojrzał na nią.
    -Tak, jaśnie Pani? -zapytał ciepło. Nie chciał być niemiły. Blondynka wyglądała na bardzo pogodną dziewczynę, no i pełną energii. Jedyne, co go zastanawiało to, co tu robi tak bogato ubrana przedstawicielka płci pięknej? Nie powinna siedzieć gdzieś na dworze królewskim? To niezbyt dobre miejsce dla niej. Zbyt niebezpieczne.
    -Tutaj jest zbyt niebezpiecznie, Pani, radziłbym udać się gdzieś indziej -zaproponował, wyciągając do niej dłoń. Uprzejmość i Mephisto? Tego nie spotyka się codziennie, praktycznie w ogóle jakby nie patrzeć. Bał się jednego. Słyszał, że najmłodsza z Lannisterów jest bardzo podobna do właśnie tej dziewczyny. Jeśli to będzie ona, to być może straże uznają, że to jakiś przestępca i go zaatakują, a wtedy dojdzie do masowej rzezi z której nikt nie wyjdzie cało.

    OdpowiedzUsuń
  51. Zaśmiał się cicho, gdy powiedziała o jego odmienności. Każdy mu to mówił. Że jest dziwny, że jest nie wygląda ludzko, że się go boją. Najwidoczniej mówili prawdę. Chociaż zdarzają się wyjątki. Na przykład ta dziewczyna, nie powiedziała tego umyślnie, więc nie uraziła go zbytnio.
    -Spokojnie, Pani. Nie ma potrzeby przepraszania mnie, przyzwyczaiłem się do tego typu docinek. -wytłumaczył, nadal skupiając wzrok na dziewczynie. Była piękna, więc czemu miałby się w nią nie wpatrywać? Od tego są przecież kobiety, aby podziwiać ich piękno. Jego ojciec powtarzał mu to cały czas.
    -Odprowadzić Panią, czy poradzi sobie Pani sama? -zapytał, odwracając się w stronę w którą chciał wcześniej pójść, czyli dwór królewski. Znowu naszła go ta dziwna myśl. Może to naprawdę była najmłodsza Lannister? A czy ona aby przypadkiem nie powinna szukać męża, aby zyskali nowe sojusze? Przecież skończyła już 14 lat, zatem poszukiwania muszą już trwać. Przeszła mu nawet przez głowę dość dziwna myśl. Aby on zawalczył o jej rękę, jednakże od razu zaniechał dalszego rozmyślania na ten temat. Nie był nawet szlachcicem. Był zwyczajnym najemnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  52. Dziewczynka była za bardzo uprzejma w jego mniemaniu. Najwyraźniej dobrze wychowana, czyżby dworka? Służąca? Sam nie wiedział. Zapewne po odprowadzeniu niewiasty dopiero się dowie z kim miał przyjemność rozmawiać.
    Zaśmiał się cicho, gdy usłyszał, że nie do końca odpowiedziała mu na jego pytanie. Więc tak lubiła się bawić, tak? Zabrał rękę z powrotem odchrząkując głośno, niby karząc iść jej do przodu.
    -Prowadź, Pani - powiedział - Nawet nie znamy swych imion -kontynuował - Pewnie będzie to niegrzeczne, ale jak Pani ma na imię? -musiał zapytać. Ciekawiło go kim była ta dziewczyna. Młoda Lannsiter? To byłoby ciekawe. Uratować dość ważną osóbkę w tym sporym świecie.
    -Muszę Pani powiedzieć, że grzeszy Pani swą urodą -zażartował, idąc za nią. Lekko nie nadążał, ponieważ blond włosa dziewka szła dość szybko, a on niezbyt miał ochotę na gonienie jej. Odchrząknął ponownie, tym razem głośniej, prosząc aby zwolniła nieco tempo. Ciekawe, gdzie u licha się tam spieszyła.

    OdpowiedzUsuń
  53. Oh, czyli jednak dobrze myślał. Uratował życie najmłodszej Lannsiter. Ciekawe. Ale co ona tu robi? To nie miejsce dla niej. Może i jest szybka, ale szczerze wątpił, aby mogła urwać się jakiemuś oprawcy. Jego zbroja nie należała do ciężkich, no i była bardzo wytrzymała na ciosy, co czyniło ją zbroją najwyższej jakości. Było widać na niej dość spore ślady użytku, takiej jak pęknięcie na prawym ramieniu. Do tej pory go boli, okropny uraz. Jeden z napastników uderzył tak mocno, że zbroja pękła. Przed kompletną utratą ramienia uratowała go druga warstwa i kolczuga.
    -Każdemu może się przydarzyć taki błąd - zwrócił uwagę, śmiejąc się pod nosem - Zwą mnie Mephisto -przedstawił się. Zapewne dziewczynka za chwilę zapyta go o jego ród. Co jej wtedy odpowie? Że tak naprawdę jest tylko wojownikiem, czy też najemnikiem? Chciał uniknąć tego tematu, ale zapewne blondynka zwróci uwagę na brak powiedzenia o jego rodzie.
    -No to jesteśmy już blisko -odetchnął, doganiając Maliseei. Nadal mu uciekała. Ile to ona musiała mieć energii, żeby tak cały czas pędzić. Powinna zachowywać się niczym dama, a nie byle plebs. Zwróci na to uwagę komuś, kto się nią zajmuje w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  54. Na uśmiech odpowiedziała uśmiechem.
    - My, kobiety, powinnyśmy się wspierać - stwierdziła wesoło. - Zwłaszcza, że świat pełen jest mężczyzn, którym jedynie zależy by nas wykorzystać i porzucić.
    Przyjrzała się uważnie stojącej przed nią damie. Sukienka była cała podarta, włosy w nieładzie a twarz umorusana. Cassandra miała cichą nadzieję, że strażnicy Królewskiej Przystani ową damę znają i bez problemu wpuszczą ją na teren zamku. Bardzo nie chciała, by przez tego opryszka jasnowłosa dziewczyna miała dodatkowe kłopoty.
    - Oczywiście, wracajmy - odparła szybko, jak najbardziej szczerze. Po raz ostatni spojrzała na mężczyznę, który nieprzytomy leżał na ziemi. Ana miała na dzieję, że trochę to potrwa nim zdecyduje się po raz kolejny wykorzysać jakąś wysoko urodzoną damę.
    Ruszyła uliczkami stolicy, starając się odnaleźć jak najkrótszą drogę powrotną do zamku. Po jej lewej szła złotowłosa dama w zrujnowanej sukni i zapewne stanowiły one fascynujące zjawisko dla innych przechodniów.
    - Mam nadzieję, lady, iż twa suknia nie była zbyt droga - odezwała się cicho. - Szkoda byłoby jej straty.
    Ona sama nie ucierpiała w żaden sposób i czuła się z tym faktem niezręcznie. Z ich dwóch jedynie ona wyszła z całego zdarzenia bez żadnych strat czy obrażeń i miała ochotę jakoś to jasnowłosej zrekompensować.
    - Nie miałyśmy okazji się przedstawić - powiedziała. - Cassandra Karstark, młodsza córka lorda Karhold.

    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  55. Z tego zamyślenia wyrwał Areyę odgłos kroków. Odwróciła się i zobaczyła Maliseei, najmłodszą z rodu Lannisterów. Niby księżniczka słyszała o jej łagodności, jednak nie wierzyła w to do końca. Teraz uważała że wszyscy Lannisterowie są tacy sami. Zmienił się nawet jej ukochany Brynden. Stał się wierną kopią swojego ojca, którego tak nienawidził za jego okrucieństwo.
    Miała nadzieję, że dziewczyna po prostu sobie pójdzie jak zobaczy, że ona tu jest, jednak Ona się odezwała cichym, nieco piskliwym głosem. Wtedy nie mogła już nic poradzić.
    - Ależ nie przeszkadzasz, moja droga.. O co chodzi? - spytała łagodnym, spokojnym tonem głosu.

    Areya

    OdpowiedzUsuń
  56. [A dziękuje. Jeśli znajdę jakąś podstawę wątku – zaczniesz?]

    Lore'Lhin

    OdpowiedzUsuń
  57. [To wyczekuj jakiejś propozycji do poniedziałku. ^^]

    Lore'Lhin

    OdpowiedzUsuń
  58. [Bardzo dziękuję za miłe powitanie. Co do wątku, to jeśli masz ochotę, to ja proponuję coś takiego. Lanisterowie słyną ze swych wystawnych uczt, powiedzmy, więc że Jasper został zaproszony na jedną z nich, przy okazji obgadania jakichś tam ważnych politycznie spraw. Ale, że on jakoś tak średnio przepada za tego typu rozrywkami, to mógłby pobyć jakiś czas, dopóki wszyscy się nie spiją i nie będzie im wszystko jedno, po czym sam wybrać się na mały obchód, po drodze mógłby natknąć się na Maliseei, która to przyłapałaby go na zwiedzaniu, ale z braku lepszego zajęcia dołączyła do niego. Nie muszą zwiedzać jedyne zamku, mogą zabrać konie ze stajni i urządzić sobie nocną wycieczkę po okolicy. Przy okazji mogliby spotkać jakichś zbójów czy coś tam innego by im się przytrafiło, to już wedle upodobania. ;)]

    Jasper

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Kayeko <3 Mniejsza. Mam pomysł na wątek z Alyssą! Otóż młoda Stark nienawidzi Lannisterów. I może jakaś tam ich wizyta w Winterfell była, Alyssa nabuzowana. I może Maliseei zapytalaby się, co jej jest? :3 ]

    Alyssa Stark

    OdpowiedzUsuń
  60. [ Spoko, zaczekam :) ]

    Alyssa Stark

    OdpowiedzUsuń
  61. Uniosła delikatnie brwi, słysząc z jakiego rodu pochodzi jej towarzyszka. Nie spodziewała się, że w tak obskurnych miejscach przyjdzie jej spotkać kogoś z tak wysoko postawionego rodu! Podejrzewała bardziej, że może jakaś głupia dziewka od Florentów zgubiła się w tłoku i nie potrafiła wrócić do Czerwonej Twierdzy, a tu taka niespodzianka!
    — Czyli mam przyjemność rozmawiać z samą Lwicą? — spytała z serdecznym uśmiechem na ustach. Coś tam słyszała o najmłodszej z Lannisterów i jakoś nigdy nie mogła zawierzyć, że jakikolwiek Lew mógłby być tak miły i łagodny. Po dzisiejszej małej przygodzie Cassie doskonale zdawała sobie sprawę, że ta dziewczyna ma w sobie wiele z waleczności Lwów, nie ważne jak delikatnie wygląda. W końcu nie każda dama była gotowa pogryźć jakiegoś przybłędę.
    Dochodziły już do głównego wejścia Czerwonej Twierdzy, gdy stanęli przed nimi strażnicy. Nie patrzyli na nie zbyt pochlebnie, zwłaszcza na brudną Maliseei, która w tamtym momencie nie wyglądała na wysoko urodzoną damę.
    — Witam panów — powiedziała Cassandra z uśmiechem i uniosła lekko podbródek. Spojrzała na nich wyczekująco, myśląc, że zaraz się przesuną i zrobią im przejście, ale strażnicy chyba nie mieli takiego zamiaru.
    — Czy mogłybyśmy już przejść? — spytała, z trudem kryjąc irytację. Jeszcze brakowało jej zbyt gorliwych strażników, którzy nawet jednego z Lannisterów nie potrafili rozpoznać!

    Cassandra Karstark

    OdpowiedzUsuń
  62. [Ok, poczekam, mi się nigdzie nie śpieszy. ;)]

    Jasper

    OdpowiedzUsuń
  63. [ Owszem, jest, niestety mój błąd w dobraniu wizerunku. :D Również witam! Myślę, że panie by się dogadały, są do siebie całkiem podobne pod względem charakteru. ;) Masz już jakiś pomysł na nasz wątek? ]

    Dianna Tully

    OdpowiedzUsuń
  64. Nymeria nie miała dobrego zdania o Lirys Lannister. Przed przyjazdem do Casterly Rock i poznaniem przyszłej żony brata, słyszała o niej sprzeczne opinie. Niektórzy twierdzili, że jest głupią i łagodną owieczką, inni, że to sprytna żmija. Nym nie wiedziała, komu wierzyć i swoją opinię postanowiła oprzeć na własnej ocenie kobiety. Początkowo skłonna była traktować Lirys z góry, gdyż ta wydawała się słaba, ale wystarczyło jedno wydarzenie, by jej nastawienie zmieniło się całkowicie. Córka lorda Casterly Rock była poważnym przeciwnikiem i posiadanie tej pokrętnej zołzy w Słonecznej Włóczni nie wydawało się już takim dobrym pomysłem, nawet jeśli ta zołza przywiozłaby ze sobą sto powozów wypełnionych po brzegi złotem. Ponadto nadzieja, że Lirys da się łatwo manipulować, okazała się płonna. I wbrew swoim postanowieniom Nymeria zaczęła traktować Lirys jak rywalkę.
    Dzień imienin lorda Lannistera miał być obchodzony hucznie, uczta zapowiadała się wyśmienicie. Nymeria chciała prezentować się wspaniale, by przyćmić Lirys, co blondynce na pewno sprawiłoby wielki zawód, a Nymerię napełniło triumfem. Powoli, dumnym krokiem zeszła ze schodów i ruszyła do sali, w której miała się odbyć uczta. Przesunęła dłonią po włosach, by upewnić się, że żaden kosmyk nie wymyka się z tej misternie ułożonej fryzury. Wszystko musiało być perfekcyjne.
    Zza rogu jak huragan wypadła Lirys. Nie zwracając większej uwagi na Nymerię, przeszła obok niej, zaciskając dłonie w pięści, jakby zaraz miała kogoś uderzyć. Nymeria z satysfakcją zauważyła wielką plamę na eleganckiej sukni blondynki. Dzień był doprawdy znakomity!
    Kilka kroków później natknęła się na stojącą samotnie Maliseei Lannister, młodszą siostrę Lirys. Dziewczyna przyglądała się swojej sukni, całej pokrytej dziwną substancją, najprawdopodobniej zupą, oraz kawałkami warzyw, które znalazły się także na włosach dziewczyny. Czyli wszystko się wyjaśniło. Podczas kilkudniowego pobytu w Casterly Rock Nymeria zauważyła wzajemną niechęć między obiema córkami lorda Lannistera. Nie miała pojęcia, czym była spowodowana, nie zamierzała się wtrącać między siostry, ale to Maliseei wydawała się sympatyczniejszą osobą.
    Blondynka nie zauważyła nadejścia Nymerii, więc ta odkaszlnęła cicho, dając znać o swojej obecności.
    - Potrzebujesz pomocy, lady Maliseei? – zapytała, podchodząc bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  65. [Niby miałyśmy wątek, ale coś nam się nie kleił.
    Ja myślę, że teraz mogłybyśmy zrobić rozmowę następnego dnia, po pogrzebie i uroczystości nadania Gapciowi miana lorda. Może będzie go pytała, dlaczego wywołał skandal siadając wyżej niż rodzina królewska?]

    Lord Gaspard Lannister

    OdpowiedzUsuń
  66. Już od świtu żegnał odjeżdżających gości, którzy szybciej lub później woleli zejść Lannisterom z oczu lub nie pogrążać się w oczach innych. Było wiele wpadek, które nadwyrężyły szacunek i dumę wielu rodów. Dopiero późno po południu Gaspard znalazł czas, by usiąść w swoich komnatach, na wielkim tarasie z którego rozciągał się widok na nagnie skały i falujące Morze Zachodzącego Słońca. Z otwartą księgą siedział na szezlongu wystawionym przez służbę na balkon i czytał jakąś księgę. Jasnowłosy mężczyzna powrócił do żałoby, mimo, że oficjalnie ta już się skończyła. Porzucił również hafty i wszelakie zdobienia na rzecz prostych materiałów w kolorze głębokiej czerni.
    Ciepły wiatr poruszał cienkimi jak pajęczyna zasłonami, co rusz odsłaniając i zasłaniając zapierający dech w piersiach widok. Nie zasłaniały jednak cierpienia wyrytego grubym dłutem na twarzy lorda Gasparda, który wolał pozostać sir Gaspardem. Potrzebował opowiedzieć o swoim smutku i swoich problemach ukochanej siostrzyczce. Może ona poprowadzi go odpowiednią drogą.
    Oczywiście nie zamierzał głodzić siostry, bowiem była to pora posiłku, więc obok szezlongu ustawiono okrągły stolik i dwa krzesła. Stół uginał się od potraw, pachnących zniewalająco. Znalazły się tam udka pawie i gołębie w sosie miodowym, szynka pokrojona na prawie przejrzyste plastry i oliwki, półmiski z dojrzałymi pomarańczami oraz brzoskwiniami. Prawie nie starczyło miejsca na kielichy do lekkiego wina i talerze.

    Braciszek Gaspard

    OdpowiedzUsuń
  67. Alyssa była bardzo, ale to bardzo niezadowolona z obecnej sytuacji. Nie chciała Lannisterów w Winterfell, po prostu ich wszystkich nienawidziła. Wszystkich.
    Dlatego też siedziała na krześle jak na szpilkach, z wykrzywioną miną i pogardliwym spojrzeniem. Ledwo oddychała w brzoskwiniowej sukni, a jej wysoko poupinane włosy zaczęły się buntować. To znaczy - naciągać boleśnie skórę głowy. Jakby tego było mało, posadzono ją koło Maliseei Lannister.
    - Nie, lady Maliseei. Wszystko w porządku. Dziękuję jednak za troskę - powiedziała Alyssa, gdy usłyszała pytanie młodej lady, tonem chłodniejszym niż noce na Północy.
    Ukroiła kawałek kurczaka, znajdujący się na jednym z bogato zdobionych talerzy, po czym włożyła go do ust. Popiła letnim winem.

    OdpowiedzUsuń
  68. [ Hahah :D. Zależało mi na odmieńcu, a także na przystojnym panu, mmm. Bo kto zaprzeczy, że Kit Harrington jest po prostu... *ręce z trudem wędrują na stół*. Mam pomysł na wątek! Otóż może Nathan opuściłby na chwilę Królewską Przystań, zdenerwowany przytykami matki, i spotkałby Maliseei? Bo akurat trwałaby uczta z jakiejś tam okazji? ]

    Toru

    OdpowiedzUsuń
  69. [ W sumie to na razie chciałabym zostawić go jako kawalera. XD Potem się pomyśli, OK? :3 A wątek zacznę jutro. ]

    Toruviel

    OdpowiedzUsuń
  70. Nie uniósł głowy znad książki, ale położył swoją dłoń na jej. Jakże różniły się od siebie. Drobniutka, delikatni rączka siostry i jego, z krzywymi od walki palcami, bliznami i szorstkością od wewnątrz. Zamiast się odezwać, zaczął czytać na głos, od początku:

    Za górą i za lasem, gdzieś, gdzie - nie wie nikt
    W tym królestwie w którym dobry człek już dawno znikł
    Rządy swoje sprawowała młoda dama ta
    To szesnastoletnie uosobienie zła

    W swym zamku kosztowności miała po sam dach
    Był i służący co ogarniał cały gmach
    Imię Józefina miała ulubiona klacz
    Królowa wśród bogactw - wśród jej ludu tylko płacz.

    Bo gdy jakiś kłopot jest, pieniędzy nie jest dość
    To z mych poddanych wycisnę ostatni grosz
    A jeśli ktokolwiek zechce się sprzeciwić mi
    Skąpie wkrótce się we własnej krwi


    Przerwał i spojrzał na Malissei z dziwnym błyskiem w oku. Książka, którą trzymał w rękach byłą niezwykle stara, tekst połowicznie wyblakł. Spisana została w sekrecie przez jakiegoś barda, który był wrogi dla nowej królowej, Daenerys Targaryen. Zapewne sam bard zawisł lub został przybity do pala, ale jego teksty zachowały się, choć nikt się tym nie chwalił, a już na pewno nie znaczni lordowie. W księdze, oprócz wierszowanych ballad, znalazły się karykaturalne ryciny, przedstawiające Królową Pierwszych Ludzi i Andalów, Władczynię Siedmiu Królestw, Khaleesi Morza Dothraków, Matkę smoków, Wyzwalającą z Okowów, Królową Wolnych Miast jako rozwydrzoną, nie pojmującą zasad polityki, infantylną osóbkę, która chce zbawić świat.
    - Znalazłem ją dziś w bibliotece. Aż dziw, że ty na nią nie natrafiłaś, siostrzyczko. Była pokryta bardzo grubą warstwą kurzu, więc zgaduję, że nikt po nią dawno nie sięgał.
    Wyprostował następną stronnicę dłonią, gładząc ją czule. Nie lubił ksiąg aż tak, jak młodsza siostra, jednak miał do nich pewien szacunek i często czytał bajki dla dzieci lub spisane pieśni dla rozrywki lub ukojenia zmęczonego umysłu.

    lord Gaspard Lannister

    OdpowiedzUsuń
  71. [ Owszem :3 Widzę to całkiem podobnie, okrutna Lirys jest zupełnym przeciwieństwem Mai, więc myślę, że nie będą się dobrze dogadywać. Tym ciekawszy wątek :D ]

    Lirys Lannister

    OdpowiedzUsuń