29 kwietnia 2014

Do you wanna build a snowman?

Come on let's go and play!
I never see you anymore.
Come out the door,
It's like you've gone away!
We used to be best buddies
And now we're not,
I wish you would tell me why...
Do you wanna build a snowman?
It doesn't have to be a snowman. 
- Go away, Ana!
- Okay, bye...
Cassandra Rich Karstark
dla niektórych Cassie
dla innych Ana
narzeczona
lat 15

Z i m a .
Ile razy w życiu oglądałeś śnieg, Dziecię Południa? Ile razy trzymałeś w dłoniach biały puch mieniący się w słońcu wszelkimi barwami? Dwa? Trzy razy? Co ty wiesz o zimie, Dziecię Południa? Ile razy miałeś wrażenie, że już nigdy nie zaznasz ciepła? Ile razy drżałeś, mając na sobie kilka warstw futer? Ile razy pocierałeś skostniałe z zimna dłonie, chcąc ogrzać je choć na chwilę...? Nie znasz smaku prawdziwej zimy, Dziecię Południa. Żadne z nas jej nie zna, jednak niektórzy są bliżsi odkrycia prawdy od innych... Nie bez powodu nazywa się ich Dziećmi Północy - wychowywani byli w krainie lodu i wiecznego chłodu, który stał się ich pierwszym i najważniejszym sprzymierzeńcem.
S ł o ń c e .
Je znasz dobrze, prawda, Dziecię Południa? Towarzyszy ci od tygodni, miesięcy, lat...? Czyż to nie słońce jako pierwsze powitało cię na tym wielkim świecie? Jasne, dające dużo światła i poczucie bezpieczeństwa czy stabilności... Powiem ci coś o słońcu, Dziecię Południa. Dla ciebie jest ono ozdobą, patrzenie na okrągłą, utkaną z promieni tarczę sprawia ci przyjemność. Lecz słońce na Północy różni się od twojego. Nie jest takie maleńkie, nie patrzy na ciebie z góry. Ze słońcem Północy możesz stanąć twarzą w twarz. Dla ciebie słońce jest miłą codziennością, Dziecię Południa. Północ właśnie słońcu zawdzięcza życie. Dla mieszkańców Północy jest ono błogosławieństwem, darem od bogów. Ileż dni spędziłeś, nie kąpiąc się w jego blasku? Ileż dni wyczekiwałeś jego ciepła? Ile tak naprawdę wiesz o słońcu, Dziecię Południa?


Cassandra Karstark || Słoneczko zimy || Lat 15 || Narzeczona || Ta uciekająca przed ślubem || Ciekawska || Panna Ja-wiem-wszystko-najlepiej || Wychowana na damę, ale wciąż nią nie jest || Uroczy uśmiech i wesołe spojrzenie nieodłącznym towarzyszem || Sprytna i wyrachowana || Wszędzie nosa wsadzi || Charakterek jak kolor włosów || Czasem wciąż dziecko || Czasem panna poważna

Tak, to już moja druga postać (mam jeszcze Liadan). I oto jest nowa (i mam nadzieję, że ta lepsza) wersja Cassie! Jak zobaczyłam tyle starych postaci (tych, co się dopiero zrobią), to musiałam z nią wrócić.
Zapraszam do wątków i powiązań, Słoneczko nie jest takie złe!
W tytule Frozen "Do you want to build a snowman"
FC: Sophie Turner

50 komentarzy:

  1. [ Sansy nie lubię, mam ochotę wyrzucić laptopa za każdym razem jak ją widzę, ale Ana wydaje się być ciekawą postacią :) W każdym razie witam cieplutko]
    Maena

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witaj, moja droga. Pamiętasz nasz wątek?]

    Gaspard

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dzień dobry, pamiętam Cię z poprzedniej odsłony bloga i wciąż nie mogę wyjść z podziwu nad wymyśleniem własnego domu. Nie wiem tylko jak nasze panie powiązać, nie wiem, czy się da. ;c]

    Igraine Stark

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Witam serdecznie w naszym gronie:-) ]

    Rendar

    OdpowiedzUsuń
  5. [ W sumie Drogo i Cassie mogliby się dogadać, bo w gruncie rzeczy są do siebie dość podobni. Tylko nie wiem gdzie i w jakich okolicznościach mogliby się spotkac.]

    Drogo

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Cassie! <3 Oczywiście, że w pierwszej kolejności piszę do niej! To jak? Co robimy z naszymi dziewczętami? ]

    Maliseei Lannister

    OdpowiedzUsuń
  7. [Byłabym za wątkiem z tą panią, ale niestety nie mam jeszcze żadnego konkretnego pomysłu ;c Jak byś to sobie wyobrażała?
    + w części karty pod grafiką "sun of winter" Charakterek chyba powinien być z dużej litery, żeby pasowało do reszty ;D]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Oczywiście, że tak! Nie ma innej opcji. Tylko, że no w sumie nie wiem, jak tu je spiknąć. Mam kilka pomysłów, jakby nie patrzeć, ale może Ty wymyślisz coś ciekawszego? ]

    Maliseei Lannister

    OdpowiedzUsuń
  9. [Nie myśl dalej, jest dobrze, bardzo dobrze nawet! Pasuje do Eoina, więc jestem szczęśliwa, ale jakimiś ustaleniami i zaczynaniem, to się zajmę później, bo dziś na to nie ma już szans ;)]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  10. [Bardzo złym! A tak serio – nie no, uznaję handel wymienny, więc zacznę. Tylko.. cierpliwości :D]

    E. Greyjoy

    OdpowiedzUsuń
  11. [Z lekkim opóźnieniem, ale witam. Jakiś pomysł jak połączyć obie panie?]

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Widzisz, moja droga, w mojej głowie pojawił się dość dziwny pomysł. Trochę drastyczny, ale może będzie się coś działo. Co powiesz na to, żeby obie nasze panie zgładziły patelnią lub czymś innym jakiegoś opryszka, który będzie chciał zrobić krzywdę jednej z nich? ]

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Nie wiem. Chodzi mi o cokolwiek, nawet o pasek od sukni czy cokolwiek innego, żeby wiedział, że się z nimi nie zadziera. I w ten sposób narodzi się przyjaźń i w ogóle. :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  14. Mai potrafiła zachowywać się jak prawdziwa lady. Była tego uczona od najmłodszych lat. Tylko, że jej serce było o wiele częściej żądne przygód i wiedzy, a nie wystawnych uczt, obcisłych sukni aż do ziemi i kolejnych rycerzy, którzy komplementowali jej urodę, bo tak wypadało, nawet jeśli byłaby brzydką kobietą.
    Tym razem zapuściła się między biedniejsze uliczki Królewskiej Przystani i od razu tego pożałowała. Wyróżniała się. Wszyscy patrzyli na nią tak, jakby zaraz mieli jej zrobić krzywdę. Chciała się wrócić do swoich komnat, kiedy poczuła, jak ktoś szarpie ją za suknię i ciągnie w stronę jakiegoś zaułka. Śmierdziało od tego mężczyzny. Nie miał włosów, był brudny i nie miał jednego zęba. Trzymał ją bardzo mocno za ręce, co sprawiało, że nie mogła się wyrwać. Zaczął gorączkowo szukać rozpięcia od jej sukni, a kiedy tylko je znalazł, zaczął próby jego rozpięcia. Ona w tym czasie cały czas szarpała się.
    - P-Puść mnie! - warknęła - Zostaw!
    Mężczyzna był głuchy na jej prośby. Utrudniała mu ściągnięcie jej ubrania, kopała, ciągnęła, w pewnym momencie nawet go ugryzła. Wiedziała do czego ten człowiek dąży.

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Okey, podoba mi się ten pomysł.:-) poza tym trudnoby było niedostrzec Drogo, skoro paraduuje w dothradzkim stroju po ulicach:-) ]

    Drogo

    OdpowiedzUsuń
  16. [ A odezwę się tu, bo uwielbiam Sansę (chyba w przeciwieństwie do 99% czytelników i widzów serialu, ale pal licho), a z siostrzenicami już na wątki się poumawaiałam, więc może mała odmiana...? ]

    Jon

    OdpowiedzUsuń
  17. Drogo mieszkał, a raczej przebywał w Królewskiej Przystani już od dobrych kilku lat, a mimo to, nadal czuł się tu obco, tak jak pierwszego dnia, kiedy Targaryenowie przyprowadzili go do zamku ze statku zakutego w kajdany.
    Być może nie byłyby one konieczne, gdyby młody Dothark nie awanturował się na statku. Nie mogli mu się jednak dziwić. Powszechnie było wiadomo, że jego pobramtymcy boją się słonejwody.
    Mimo, że mówiono mu, iż jest tutaj gościm, nie zakładnikiem on tak się właśnie czuł. Drażniły go ciekawkie oraz kpiące spojrzenia mieszkańców Krelwskiej Przystani. Nie potrafił zrozumieć ich zwyczai i tradycji. Były dla niego zbyt trudne, w końcu Dotrahowie słynęli z prostoty.
    Tego dnia Drogo dostał zaproszenie od samej Królowej Regentki na jakąś kolejną ucztę z zastrzeżeniem, że ma ubrać się tak, jak tutejsi ludzie.
    Dothrak nie posłuchał jej i pojawił się w Komnacie Jadalnej w typowym dothradzkim stroju, który skkładał się z skórzanych spodni oraz pasa składającego się ze złotych medalionów, do którego doczepiony był arakh. Jego czarne włosy lśniły w świetle świec porządnie naoliwione,a z każdym jego krokiem zaczepione w nich dzwoneczki, podzwaniały cicho. JEgo imponująca klatka piersiowa była naga, nie licząc namlowanych na niej jasnoniebieskich pasów, które zawsze zdobiły ciało ojca mężczyzny.
    Drogo był z siebie dumny. Jegociemne oczy rzucały wyzwanie każdemu, kto patrzył na niego tamtego wieczora. Wiedział, że gdyby któryś z tych zakutych w stal półgłówków podniósłby na niego rękę, Drogo jednym cięciem arakha rozciąłby go i uciszył na zawsze.
    Dothrak zauważył kierującą się w jego stronę rudowłosą pannę. Chciał mieć spokój tego wieczoru, a tym czas jak zwykle ktoś miał do niego sprawę.
    Kiedy dziewczyna się do niego odezwała, założył ręce na piersi i spojrzał na nią swoimi ciemnymi oczyma.
    - tak, jestem Drogo. - Potwierdził jej pytanie. - A ty pani jesteś? - Zapytał. Nie interesowało go to zbytnio, jednak wiedział, że pozory jako takiej grzeczności powinien zachować.

    Drogo

    OdpowiedzUsuń
  18. [Okej, to powiedz mi czym różni się Stark od Karstark, bo głupia ja nie wiem.. :C
    Wspólna tęsknota za Północą to jest to! W ogóle sądzę, że one powinny się przyjaźnić, o! Od małego. :) ]

    Snow

    OdpowiedzUsuń
  19. [ A skąd, nie mam w zwyczaju ignorować pomysłów :) Choć do pomysłu mam zarówno zastrzeżenie, jak i ostrzeżenie. Po pierwsze, gdy Jon ujawnia swoją mniej przyjazną stronę, robi to w największej ostrożności. Nie sądzę by była ona w stanie śledzić go i jeszcze w dodatku usłyszeć fragment rozmowy bez zostania zauważoną. A gdyby to zrobiła... Cóż, zyskałaby w Królewskiej Przystani niebezpiecznego wroga, który wyjątkowo dba o swoje interesy i raczej nie skończyłoby się to dla niej najlepiej. Co powiesz więc na to, by nieco to załagodzić? Jon zorientowałby się, że ma mały cień gdy zmierzał na spotkanie i zaskoczył Cassie, ujawniając jej skradanie. Mógł to potraktować żartobliwie, ale... Kojarzysz może z serialu uśmiech Paluszka przez który wygląda jeszcze bardziej jak psychopata? Możemy zestresować nieco Twoją panią czymś podobnym :) ]

    Jon

    OdpowiedzUsuń
  20. [Dzięki Ci wielkie! :D
    Skoro Ty możesz zacząć wątek Liadan-Snow, ja w takim razie zacznę z Cassie (bo ona również jest w stolicy, prawda? chyba, że znów coś pomyliłam. :D) ]

    Snoween S.

    OdpowiedzUsuń
  21. Drogo nie do końca zrozumiał wesołość dziewczyny. Starał się być miły, a ona śmiechem skwitowała jego uprzejmość.
    Zmarszczył brwi i założył ręce na nagą pierś.
    - Nie jestem lordem i nie chcę nim być. - Powiedział cicho, jak zwykle kalecząc język powszechny. - Jestem przyszłym khalem i tylko to mnie interesuje, a nie głupie konwenanse panujące tutaj. dodał jeszcze.
    Młody Dothrak miał nadzieję, że już wkrótce uda mu się stąd uciec. W końcu dziesięcioletnie zesłanie powinno wystarczyć.
    Nie chciał się tutaj zestarzeć. Miał własne plany i własną przyszłość, która czekała na niego za Wąskim Morzem. Crogo miał nadzieję, że jego ojciec nie zapomniał o nim i nie wybrał na wodza Dothraków kogoś innego. To była jego przyszłość i jego przeznaczenie przepowiedziane mu przez staruchy ze Świętego Miasta. Miał być tym, który zmieni świat i dokona wiwlkich czynów. Miał zostać khalem nad khalami. I tego marzenia się trzymał.
    - Nie jest moim celem wyróżnianie się z tłumu. - Odezwał się po chwili, patrząc jak Ana mu się przygląda. Wiele razy widział już taki wzrok u innych kobiet. Była to mieszanina wstrętu i fascynacji jego osobą. - To tradycyjny dothradzki strój, a ja nie mam zamiaru wyzbywać się swoich korzeni tylko dlatego, że mieszkam teraz tutaj. - Dodał jeszcze. - I nie, nienarzucach się pani, chyba że ta rozmowa ma dla ciebie jakiś ukryty cel. - Przyjrzał się Cassandrze uważnie, starając się dopatrzeć w jej oczach jaakichkolwiek zamiarów co do jego osoby.

    Drogo

    OdpowiedzUsuń
  22. Najmłodszy syn lorda Orlego Gniazda uchodził za zręcznego polityka, acz nikt chyba nie podejrzewał ogromu działań jakie zdążył przez ostatnie lata roztoczyć nie tylko w pałacu, ale po całej Królewskiej Przystani. Nawet kochana siostra, ufająca mu bezwzględnie, nie musiała wiedzieć o osobistych celach jakie nim kierowały, zwłaszcza iż niekoniecznie zawsze zgadzałaby się z nimi. Jakkolwiek cenił rodzinę i jej interesy… To jednak nade wszystko stawiał siebie, pozostając egoistą niemalże przesiąkniętym do cna manią wielkości. Tak było i teraz, gdy nie zwracając na siebie najmniejszej uwagi strażników, wyszedł po prostu na ulicę, nikomu nie wspominając o swym małym spacerze. To, co zamierzał ustalić, najprawdopodobniej nie spodobałoby się miłościwie panującemu, acz był w tej wygodnej sytuacji, gdy nie musiał spowiadać się przed nikim, a i próby oczernienia przed królem o niezbyt stabilnym charakterze, mogły się skończyć niekoniecznie dobrze dla śmiałka… Przemierzał wąskie, zatłoczone uliczki pełne brudu, smrodu i żebrzących, rozpaczliwie próbujących wyłuskać parę monet. Oto jego miasto, w którym nawet się nie wychował, a do którego należał.
    Zbyt wiele lat spędził w Królewskiej Przystani knując, spiskując i niszcząc kolejne osoby, które stanęły na jego drodze. Zbyt wielu ludzi miał na swych usługach, donoszących o wszystkim… Nie sposób by nie zauważył skradającego się za nim cienia, najwyraźniej święcie przekonanego o swojej niewidzialności. On jednak w tłumie wypatrywał mniej rzucające się w oczy osobistości niż córa możnego rodu, nie mająca nawet okazji do zmienienia swych charakterystycznych szat, wyróżniających ją na tle pospolitych szaraczków. Uśmiechnął się jedynie kpiąco pod nosem, nie zdradzając się jednak ani ukradkowym spojrzeniem skręcił w kolejną uliczkę, znikając jej na chwilę z oczu i jednocześnie oddalając się od ludzi. Skrył się w głębi sporej wyrwy w murze, po prostu robiąc kilka kroków w bok. I spokojnie czekał aż rdzawa ptaszyna sama się tu zjawi, bowiem spodziewał się, że ciekawość i teraz każe jej zaryzykować.

    Jon

    OdpowiedzUsuń

  23. Przybiega do ciebie maester, wyraźnie zdyszany i zaniepokojony. Najwyraźniej jesteś pierwszą osobą, którą napotkał na drodze. Jego łańcuch podzwania cicho, jakby zapowiadając przyszłe nieszczęście.
    – Kruk… Z Casterly Rock, moja pani – dyszy ciężko i wciska ci do ręki zwitek pergaminu. Bez słowa wyrywasz mu go z ręki, niesiony ciekawością i pewną dozą irytacji wobec bezpośredniości starego człowieka. Rozwijasz karteczkę i czytasz. Twoje brwi unoszą się ku górze.

    Wraz ze wschodem dnia dzisiejszego odszedł do łaski Siedmiu lord Casterly Rock, Nemner Lannister. Czuwanie w sepcie oraz ceremonia pogrzebu, mające uczcić Namiestnika Zachodu, odbędzie się…

    Poniżej zapisano datę, ale i tak już wiesz, że przeniesiesz góry, aby pojawić się w samym centrum tego przedstawienia. Już w myślach wybierasz najprzedniejszą suknię i klejnoty. Otrząsasz się. Liczysz na wielką pompę i mnóstwo ludzi.

    Wątek Grupowy

    OdpowiedzUsuń
  24. Odetchnęła w duchu z ulgą, kiedy ujrzała, jak ktoś zauważa ową sytuację, nawet jeśli to była kobieta. Maliseei zauważyła jej bogato zdobioną suknię, co bardzo ją zaskoczyło, gdyż nie myślała, że ktoś inny szlachetnie urodzony zapuści się w to miejsce tak jak ona. Mężczyzna, który ją trzymał, nie zwrócił uwagi na osobę, która dołączyła do tego wydarzenia, dopóki dziewczyna się nie odezwała. Nieznajomy odwrócił się do niej i spojrzał na nią, niezbyt przyjemnym wzrokiem.
    - Myślisz, że mnie powstrzymasz, nędzna dziewucho? - zapytał - Spokojnie, zaraz Tobą również się zajmę, jak tylko zatopię się w tym smacznym kąsku - zamruczał, całując Mai delikatnie w kark, na co ona zadrżała, nie przestając się wyrywać.
    - Zostaw mnie! Jeśli teraz to zrobisz, nikomu nie powiem o tym, co tu zaszło! Inaczej każę Cię odnaleźć i skrócić Cię o głowę! - krzyczała.
    Na twarzy mężczyzny przez chwilę malowało się zaskoczenie. Słowa panny Lannister nie były może ostre, ale głos już tak, czego naprawdę trudno było się po niej spodziewać. Nie przestał jednak próbować jej rozebrać. Z racji tego, że nie mógł odnaleźć zapięcia jej sukni, zaczął ją rozdzierać. Dobrze, że to nie była jedna z ulubionych kreacji dziewczyny. Maliseei zaczęła rozglądać się za czymś, czym mogłaby porządnie uderzyć swojego oprawcę w głowę, żeby stracił przytomność czy cokolwiek. Sytuacja była o tyle pozytywniejsza, że już nie była sama.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Trochę spóźniona, ale to nic. Zauważyłam, że w powiązaniach jest ktoś z mojego rodu. Możemy wywinąć coś takiego, że Cassie przyjechała odwiedzić swoją siostrę i wpadła na Nerinę. Niech będzie, że obie nie pałają sympatią do krewniaczki Cassie. W końcu Nerina nie lubi, gdy ktoś nowy pałęta się po jej domu.]

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  26. Nerina Tully wracała do domu w wyjątkowo dobrym humorze. Nie przejmowała się tym, że tuż obok niej jedzie pogrążona w ciszy jej siostra. Gewura w ogóle mało mówiła, a jeśli nawet to jedynie o Siedmiu. Ostatnia wizyta w stolicy Siedmiu Królestw sprawiła, że Nerina miała ochotę zwołać wszystkich minstreli w dorzeczu, aby grali dla niej najpiękniejsze melodie. Ojciec znalazł w końcu dla niej czas w ciągu tych krótkich siedmiu dni i codziennie spędzali czas spacerując po zamku i nawet mieście. Wtedy nie zwracała uwagi na fakt, że towarzyszy im mnóstwo rycerzy. Była blisko osoby, którą szczerze ją kochała. Wyjeżdżała ze stolicy ze łzami w oczach, które usilnie powstrzymywała. Już przy pożegnaniu musieli się spieszyć, albowiem ojciec została wezwany do królowej. Ich powóz był wypchany nowymi tkaninami, biżuterią i winami. Cóż, ojciec wiedział, że uwielbia pić ten czerwony napój mimo młodego wieku. Pamięta, jak matka nakrzyczała na nią, gdy poprosiła chociaż o łyk wina w wieku ośmiu lat. Wtedy ojciec ukradkiem podał jej swój złoty kielich. Od tamtej pory Virtus zawsze przemycał dla niej odrobinę napitku.
    -Pani – głos rycerza ledwo do niej dotarł. – Pani, musimy się zatrzymać. Rycerze pojadą przodem, mamy informacje, że rabusiowie są przed nami.
    -Na Siedmiu, ruszcie się, a nie tu sterczycie – wrzasnęła.

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  27. Nerina jak zwykle ignorując okrzyki rycerzy ruszyła razem z nimi do przodu. Już z pewnej odległości dało się słyszeć okrzyki kobiet, więc mocniej pochyliła się na swoim czarnym koniu. Sześcioosobowa grupa rycerzy natarła na przód omal nie tratując krzyczących kobiet. Nerina zatrzymała się lekko z tyłu jednocześnie wydobywając spod sukni mały sztylet, aby w razie, czego mieć szansę na obronę. Jak się później okazało zupełnie niepotrzebnie. Wystarczyło kilka minut, aby złoczyńcy zostali ogłuszeni, a dwie kobiety skuliły się na boku drogi.
    -Lorianna? – warknęła Nerina rozpoznając starszą z kobiet.
    Lorianna Tully pochodziła z rodu Karstarków i wcieliła się w tą zacną rodzinę dzięki małżeństwu. Cóż, Nerina nigdy nie podzielała gustu swoich krewnych a sama Lorianna strasznie ją denerwowała. Gdy tylko przyjeżdżała do Riverrun pałętała się jej pod nogami i paplała jakie to małżeństwo jest ważne i przyjemne. Nerina wciąż nie była zaręczona i mogła cieszyć się wolnością i nie zamierzała słuchać słów Lorianny.
    -Wytłumacz mi – ruszyła w jej kierunku warcząc przez zęby i zaciskając drobne dłonie w pięści. – Dlaczego na Siedmiu nie wzięłaś ze sobą żadnych rycerzy? Przecież w Riverrun jest ich pełno! Zresztą, nie odpowiadaj. Zakładam, że Edgar ponownie gdzieś wybył zabierając całą swoją świtę, a ty nie postawiłaś mu się! Na Bogów, czy to ja muszę o wszystkim myśleć?!
    Westchnęła ciężko i złapała się za nasadę nosa, aby się uspokoić. Musiała to zrobić, nie pokazywać żadnych emocji. Powinna być zimna, jak lód, a w tym momencie przypominała raczej buchający pożar, który mógł strawić całe Siedem Królestw. Dopiero teraz spojrzała na drugą kobietę o płomiennorudych włosach. Nie znała jej, nawet nie służyła w Riverrun. Poza tym była za ładnie ubrana i wręcz biła od niej pewność siebie. Szlachcianka, jak nic.
    -A ty kto? – zapytała chowając nóż i ignorując rycerzy, którzy natychmiast się odwrócili, gdy uniosła spódnicę trochę powyżej jednego z kolan.

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  28. - Nerina Tully – odpowiedziała Cassandrze wygładzając suknie. – Nic wam nie jest? Macie szczęście, że akurat tędy przejeżdżałam.
    Poczuła, że znów odzyskuje kontrolę i cała impulsywność zniknęła. Słyszała o Cassandrze Karstark jedynie tyle, co mówiła jej starsza siostra. Młodziutka, porywcza, unikająca ślubu za wszelką cenę. Nerina natychmiast poczuła do niej przypływ sympatii. Rozejrzała się po niedawnym polu bitwy. Rycerze zebrali pozostałych rzezimieszków i ustawili pod dużym drzewem, aby nie uciekli.
    -Ty, znajdź damom jakieś konie – warknęła do najmłodszego rycerza. – Nieopodal jest karczma, powiedz, że ród Tully jest gotów wiele zapłacić za najlepsze ogiery.
    Chłopak skinął głową i ruszył w las. Nerina spojrzała na czołgającego się nieopodal niedoszłego gwałciciela. Starał się przesunąć w pobliże niedawno rzuconego noża. Szybkim ruchem nadepnęła mu na dłoń delektując się chrupnięciem kości. Zignorowała ciche chrząknięcie dowódcy w stylu „szlachetnie urodzonej panience nie wypada”. Nienawidziła takich mężczyzn.
    -Suka ! – wrzasnął mężczyzna jęcząc.
    Nerina niewiele myśląc złapała za leżący nieopodal nóż i pochyliła się nad mężczyzną widząc, że stojący nieopodal mężczyźni zrobili krok w jej stronę. Nie bała się, teraz górował nad nią gniew.
    -Wiesz, co myślę o takich jak ty i twoi mierni kompani? – zapytała sycząc przez zęby. – Nędzne kreatury, których powinno się pozbyć jak najszybciej. Wy mężczyźni myślicie, że to wy macie władzę nad ziemiami, a kobiety będą wam się kłaniać, potakiwać i rodzić dzieci. Wszyscy głęboko się mylicie, bez kobiet nie poradzilibyście sobie, przez co najmniej siedem dni.
    Splunął jej w twarz. Nerina czując, jak krew w jej żyłach zaczyna wrzeć otarła ślinę rękawem sukni. Spojrzała na zakrwawione ostrze noże i jednym gwałtownym ruchem, który z początku wyglądał na chęć odrzucenia narzędzia rozcięła mu skórę na policzku. Podniosła się gwałtownie i zauważyła, że wrócił rycerz z końmi.
    -Są dwa? Świetnie – westchnęła podając rycerzowi nóż. – Niech jeden z was jedzie do Riverrun przed nami i powiadomi służbę. Mają przygotować ciepłą kąpiel i gorący posiłek dla nas wszystkich. Znajdźcie mojego cholernego brata.
    Wydawała rozkazy, jak maszyna. Przyzwyczaiła się do tego, aby ratować ród Tullych. W końcu jej brat traktował bycie lordem w Dorzeczu, jako prezent, którego może nie przyjąć.
    -Skujcie ich, zwiążcie nie obchodzi mnie to. Każdy z nich ma dotrzeć do Riverrun, gdzie mają już szykować dla nich szubienicę. Jeszcze dziś chce zobaczyć, jak zawisną. Macie znaleźć resztę, przekupcie karczmarzy i innych mieszkańców. Nie obchodzi mnie ile złota na to trzeba będzie poświęcić. Tutaj ma być bezpiecznie, zrozumiano?

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  29. Czekał cierpliwie, wiedząc, że w tym rumorze nie usłyszy jej cichych kroków. Nie znał bliżej tej dziewczyny, choć niewątpliwie miał pojęcie z kim miał do czynienia. Dwór pozostawał pod jego ciągłą obserwacją, nie umknęła czujnemu wzrokowi żadna niewinna duszyczka arystokratycznego pochodzenia przekraczająca granice stolicy. Nie zwrócił jednak na pannę Karstark większej uwagi, co mogło okazać się błędem. Zastanawiało go czy kierowała nią ciekawość, czy może to ktoś stał za tym drobnym cieniem. Nie wszyscy dawali oszukać się odpowiednio wykrojonemu wizerunkowi, pielęgnowanemu przez lata przebywania w Królewskiej Przystani. Był tu obnażony, narażony na spojrzenia pozostając u boku króla i królowej.
    - Pragniesz zaskarbić sobie niebezpiecznych wrogów, lady? – cichy, spokojny głos rozległ się od strony ciemnej wnęki wewnątrz jednego z obskurnych budynków. Jedynie zarys postaci i wpatrzone w nią szare oczy połyskiwały w ciemności, nie spuszczając z dziewczyny wzroku. Nigdy nie podnosił głosu. Każdy mógł wymusić strach krzykiem, jednak stamtąd bliska droga do słabości i śmieszności… Powoli uczynił krok do przodu, stając w końcu w świetle dnia. Uśmiechał się lekko, acz był to dość senny, niepokojący uśmiech, sprawiający, iż Jon przypominał raczej drapieżnika krążącego wokół swej ofiary, niż pozornie nierzucającego się zanadto w oczy zręcznego polityka, którym również był. Mijali ich niezwracający na dwójkę wyróżniających się ubiorem z tłumu ludzie, najwyraźniej zbyt zabiegani z powodu codziennych spraw by przejmować się dwójką zbłąkanych arystokraty.

    Jon

    OdpowiedzUsuń
  30. Nerina szybko przeniosła wzrok na Cassandrę i złagodniała. Natychmiast ją polubiła, głośno wymawiane uwagi, oraz duma wręcz biły z jej twarzy. Gestem nakazała rycerzom przyprowadzić jej konia, oraz dwa pozostałe.
    - Cóż mój brat jest bardzo specyficznym lordem – zaznaczyła Nerina wsiadając na konia. – I jeśli przeżyje rozmowę ze mną to rzeczywiście dostąpisz tego „zaszczytu” i zobaczysz mojego brata. Od razu mówię nie wspominaj, że nie ma żony bo jeszcze skończysz u jego boku. Chociaż wydajesz się twarda, więc może ty rządziłabyś Riverrun, gdy mnie stamtąd wypędzą. Prawda sir? – zwróciła się do rycerza, który podczas przemowy lady Karstark ciągle prychał.
    Mężczyzna skłonił się nisko i umknął przed srogim spojrzeniem dziewczyny.
    -Ruszcie po moją siostrę, niech tyły się pospieszą. Nie mam zamiaru czekać, aż pojawi się kolejna grupa – wycedziła przez zęby. – I niech któryś z was przypomni mi, żeby wzmocnić obronę dróg. Nie chcę mieć żadnych problemów, gdy jakiś ważny posłaniec straci głowę.
    Dwa konie natychmiast ruszyły w przeciwnym kierunku, aby popędzić powóz, oraz resztę rycerzy z młodszą siostrą. Nerina kręciła głową patrząc to na Loriannę, to na Cassandrę.
    - Dlaczego to nie ty, zostałaś moją krewniaczką? – zapytała patrząc w niebo na tyle cicho, aby usłyszała ją tylko rudowłosa dziewczyna. – Wracając do mojego brata. Mam nadzieję, że posłucha posłańca i skończy to swoje durne polowanie. Zawsze mówiłam matce, że Edgar doprowadzi nasz ród do upadku, ale ona nigdy mnie nie słucha. Nikt mnie nie słucha, a potem zostawiają mnie samą, abym ratowała te najgorsze sytuacje. Jeśli chodzi o mojego brata raczej nie będzie nam przeszkadzał. Bo mam nadzieję, że dłużej u nas zabawisz.

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziewczynie udała się niełatwa sztuka, która najprawdopodobniej cudem uratowała jej dalszy pobyt w Królewskiej Przystani. Bo choć Jon nie mógł pochwalić się niezwykle silną pozycją oficjalną, nie ulegało wątpliwości, że gdyby chciał, jeszcze dzisiaj królowa skierowałaby nieprzychylne spojrzenie na pewną rudowłosą niewiastę. Zamiast jednak patrzyć na nią równie uważnym, świdrującym spojrzeniem jak dotychczas, odrzucił do tyłu głowę, wybuchając szczerym, niewstrzymanym niczym śmiechem. Choć pewnie tego nie chciała, zabrzmiało to prawie tak, jakby mu groziła, co wydało się szalenie zabawne, nawet jeżeli odrobinę niedelikatne.
    - Uważaj, dziecino – spoważniał odrobinę, nie wydając się już tak nieludzki jak jeszcze przed chwilą, choć nadal nie spuszczał z niej wzroku. – Nie spytam cię dlaczego tutaj jesteś i czy ktoś polecił ci pójść za mną. Ale jeżeli jeszcze raz cię dostrzegę podążającą moim śladem… - Słowa zawisły niewypowiedziane, o wiele groźniejsze w swym milczeniu, niż gdyby padły. Nie rzucał gróźb na wiatr, zwłaszcza, że posuwał się do nich niezwykle rzadko. Nie lubił odkrywać swych kart. – To nie jest dobre miejsce dla szlachetnie urodzonej damy – dodał, spoglądając to w lewo, to w prawo. Jego umówiony rozmówca miał nie doczekać się pojawienia Arryna, ale nie był na tyle istotny by móc domagać się spotkania. Teraz zresztą i tak już zwrócili na siebie uwagę. Dlatego zamiast wrócić do przerwanego marszu zrobił kolejne kroki w stronę młodej dziewczyny. – Zmierzam do pałacu, lady. Odprowadzę cię i możesz mi opowiedzieć o twoim pobycie tutaj. Dawno nie byłem na Północy, chętnie posłucham o twych rodzinnych stronach. – Już dość ją wystraszył, może nawet za bardzo. Dziwnym trafem ostatnimi czasy niemal wszystkie jego podróże dotyczyły południowych krain, dlatego przekaz z strony osoby tam mieszkającej mógł się okazać niezwykle interesujący.

    Jon

    OdpowiedzUsuń
  33. Nerina uśmiechnęła się w stronę Cassandry i szybko dosiadła konia. Miała ochotę zanurzyć się w bali ciepłej wody wypełnionej pachnącymi olejkami.
    - Jedź pośpieszyć moją siostrę i resztę ludzi – zwróciła się do jednego z rycerzy. – Nie mam zamiaru czekać na tym trakcie do wieczora.
    Poczekała, aż kolejne konie dojadą. Gdy zobaczyła na horyzoncie Gewure ruszyła w stronę Riverrun. Postarała się jechać jak najbliżej rudowłosej Cassandry i jak najdalej od nielubianej Lorianny. Przykuci przestępcy szli posłusznie za koniem dowódcy, który co chwila przyspieszał, aby mężczyźni musieli trochę podbiec. Kątek oka przyglądała się jadącej obok lady Karstark, która już niedługo miała stracić swoje nazwisko i wolność. Nerina dobrze wiedziała, że lada dzień i ją to czeka. Odwlekała spotykanie z kandydatami tak długo, aż zniechęceni kierowali się do innych rodów. Nie zamierzała dać się zniewolić.
    -Więc to twoje ostatnie dni wolności, lady Karstark – uśmiechnęła się delikatnie. – Myślę, że Riverrun jest idealnym miejscem do spędzenia ich w dobrym towarzystwie. Nie mamy zbyt wielu gości, ale mam wrażenie, że dobrze się dogadamy.
    Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała w stronę wychylających się wież Riverrun. Nareszcie w domu, pomyślała z zadowoleniem.

    [Krótko i kiepsko, wieeeem, ale mam pustkę w głowie}

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  34. [ Wiem, że jestem mistrzem, jeśli chodzi o czas odpisywania, kochana, ale musisz mi wybaczyć do wakacji. ]

    Czternastolatkę zaskoczyły takie ostre słowa z ust damy, która jej pomagała. Nigdy nie słyszała, aby jakakolwiek kobieta wyrażała się w ten sposób, ale przecież znajdowały się teraz w innym miejscu. To nie były królewskie dwory. Tutaj nie obowiązywała taka sama kultura jak tam i aby tutaj przetrwać, trzeba było zapomnieć o tym wszystkim, czego nauczyło się jako dziecko, a przynajmniej - ona musiała w tej chwili to uczynić.
    Nie spodziewała się tego, że szlachcianka posunie się aż do tego stopnia. Maliseei, po zadaniu przez dziewczynę ciosu, zauważyła ten gniew, który pojawił się w oczach nieznajomego. Czuła, że mężczyzna zrobi zaraz tej drugiej coś, co ją bardzo zaboli. Puścił Mai i spojrzał na rudowłosą tak, jakby za chwilę miał ją rozszarpać gołymi rękoma. Zresztą, było to słychać nawet w jego słowach.
    - Znaj swoje miejsce! - warknął po chwili i zamachnął się, żeby zadać cios.
    Lannisterka, niewiele myśląc, ugryzła nieznajomego w rękę, którą zamierzał uderzyć tamtą dziewczynę. Mężczyzna zawył z bólu. Puściła go swoimi zębami dopiero po dłuższej chwili, by później złapać go za obydwie ręce, najmocniej jak potrafiła. Nieznajomy nadal był w szoku, więc dlatego nie sprawiło jej to trudności. Tylko, że ten jego stan nie miał zamiaru potrwać długo. Mai spojrzała na nią wzrokiem, który mówił: "Szybko, zrób coś! Teraz masz szansę!".

    OdpowiedzUsuń
  35. [ależ wiem, że mnie kochasz xD Chociaż myślałam, ze bardziej za Jace'a ;P
    Skoro tak rzeczesz to ja grzecznie zgadzam się by nie oberwać ^^ Drugi pomysł mi pasuje! Bardzo możliwy bo Oly za kasę zniesie każde towarzystwo więc na spokojnie może i Cassie xD
    No i tam dodatkowo ci mówię, że od Jace'a będzie odpis później lub jutro, za gorąco jest i nie myślę tak jakbym chciała ;/]

    OdpowiedzUsuń
  36. [ah, nie tylko ty wychowałaś się przy tym filmie xD No faktycznie, Jace, wypada słabo przy takich postaciach jak nazgule ;P
    Skoro chcesz to zaczynaj śmialo ;D]

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Dobra, weekend się zaczął a ja się już trochę ogarnęłam, więc przychodzę po wątek tutaj. Masz może pomysł, jak powiązać nasze postacie? Chętnie zacznę. Chyba, że wolisz abym to ja coś wymyśliła? ]
    Lyanna

    OdpowiedzUsuń
  38. Dla Karstarków żywił dziwną sympatię, był skory do pojawienia się gdy go potrzebowali bo płacili dużo. Jak każdy najemnik, był uparty, ale przekonywał go brzdęk monet.
    Dziś pojawił się o wyznaczonej porze i na miejscu już dowiedział, że ma eskortować panienkę Cassandrę do Królewskiej Przystani. Nie pytał o nic, zaakceptował zadanie na dziś.
    Obserwował jak do sporego powozu, podprowadzane są i zaprzęgane cztery siwe konie, nie nie mówił na ten temat chociaz był pewny, że łatwiej byłoby gdyby Cassie dano konia i wtedy po prostu łatwiej i szybciej by było.
    Wsiadł na grzbiet swej karej klaczy i podjechał do dziewczyny oraz strażników, chwile po tym jak podprowadzono powóz.
    - Zapraszamy do środka, pani – jego głos był zniekształcony przez materiał zasłaniający jego usta, nos. Ściągnął wodze wierzchowca kiedy klacz zaczeła dreptać neispokojnie.
    Gdy wszyscy byli gotowi dał znak by ruszono, nie pojmował czemu to on miał kierować całą tą wyprawą. Przecież był jedynie najemnikiem, nie powinni tak mu ufać.
    Spojrzał na dwóch strażników, którzy jechali na początku, dwóch z tyłu i jeden po lewej stronie. Olyvar trzymał się prawej.
    Odwrócił nieco głowę gdy dziewczyna odsunęła zasłonkę z jego strony.
    - Słyszałem, ze bardzo zależało ci na podróży do Królewskiej Przystani. Czemu, jeśli mogę wiedzieć, pani – zapytał, ale nie wymuszął na niej odpowiedzi.
    Przywykł, że ludzie nie odpowiadają mu, nie ufają. Wiekszośc okazywała mu czystą pogardę, uważając go za bękarta i wygnańca.

    OdpowiedzUsuń
  39. [ Mi pasuje jak najbardziej. Powiedz mi tylko, czy masz jakieś specjale życzenia co do wątku, czy zostawiasz mi wolną rękę, bo zakładam, że mam zacząć :)]
    Lyanna

    OdpowiedzUsuń
  40. Przyjrzał jej się uważnie skupiając na dziewczynie swe różnobarwne oczy.
    - Możliwe, chociaż czy to nie twój obowiązek związać się z mężczyzną, dzięki któremu twój ród osiągnie jakieś korzyści? - Maron zawsze twierdził, że takie obowiązki to głupota. Wymaganie od kobiet uległości to głupota, bo czym jest zmuszenie, jeśli można wykazać się umiejętnością i zdobyć miłość oraz zaufanie przyszłej żony. Takie właśnie miał zdanie Maron, ale Olyvar nie udzielal się już. Nie było jego sprawą jak potoczy się los kobiety, a on sam wątpił i chyba całkiem stracił nadzieje na powrocie do rodziny, na znalezieniu żony i przedłużeniu rodu.
    - To bardzo dobrze słyszałaś, Królewska Przystań to doprawdy ciekawe miejsce, wiele różnych osób, chociaz według mnie jest niczym przy całym Dorne, a tym bardziej przy Słonecznej Włóczni – nie zwykł wyrażac włąsnego zdania, ale skoro miał spędzić sporo czasu w takim drętwym towarzystwie to wolał chociaż porozmawiać z dziewczyną, póki coś mówiła i może nawet chciał poprawić jej humor bo wydawała się bardzo znużona.

    OdpowiedzUsuń
  41. - Powinno się liczyć, ale nie liczy. Te tradycje, to takie śmieszne jednak wobec nich każdy jest bezradny – ściągnąl nieco mocniej wodze bo klacz znów wyrywała do przodu nerwowo. To powoli niepokoiło Olyvara, wiedział że kara nie jest taka nerwowa...tylko gdy coś się działo.
    Przesunął spojrzeniem po otoczeniu, był środek dnia więc widocznośc nie była ograniczona, dlatego też nie widząc zagrożenia miał złe przeczucia.
    - Wychowałem się tam i często wracam gdy czas na to pozwoli – odpowiedział jej. Faktem było, że często pojawiał się w stolicy Dorne. To miasto mimo gorszych wspomnień, miało i te dobre. Te do których wracał chętnie myślami.
    - W Słonecznej Włóczni jest ciekawiej niż w Królewskiej Przystani, tam można naprawdę bawić się i żyć, to miejsce z innymi zasadami niż w większości Westeros - dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  42. Nerina uśmiechnęła się i wjechała na dziedziniec. Tak jak rozkazała rycerze już czekali na nich i jak najszybciej odciągnęli rzezimieszków w stronę lochów. Dziewczyna i tak podejrzewała, że nie zawisną bez decyzji jej brata, ale Edgar był jej całkowicie posłuszny, a po kłótni jaką zamierzała mu urządzić zgodzi się na wszystko, choćby chciała wyburzyć Riverrun i zbudować nowy zamek. Nie czekając, aż służący podbiegną do niej zeskoczyła ze swojego konia i spojrzała na Cassandrę.
    -Riverrun jest jednym z najpiękniejszych zamków, szczególnie latem – Nerina pogłaskała konia i oddała nadbiegającym chłopcom. – Mama nadzieję, że zostaniesz na tyle długo, byśmy zdołały wybrać się na jeszcze jedną przejażdżkę.
    Wygładziła suknie i poczekała, aż na dziedziniec wtoczy się powóz z ojcowskimi prezentami. Klasnęła dwa razy i natychmiast podbiegło do niej kilkoro służących.
    -Rozładujcie powóz, tylko ostrożnie – zaznaczyła wyraźnie. – Zaprowadźcie Lady Loriannę i Cassandrę do swoich komnat, niech przygotują się do wystawnej wieczerzy. Czy mój brat wrócił już z polowania?
    -Oczekuje na ciebie pani w głównej sali – kobieta pochyliła głowę.
    -Świetnie – Nerina prychnęła wyniośle i zdjęła z rąk granatowe rękawiczki. – Widzimy się na wieczerzy Cassandro. Mam nadzieję, że znajdziemy więcej czasu na rozmowę.

    Nerina

    OdpowiedzUsuń
  43. Uśmiechnął się czego dziewczyna nie mogła zobaczyć.
    - Może będziesz miała jeszcze okazję usłyszeć więcej dziwnych rzeczy ode mnie – odpowiedział jej. Zwykle niszczył pojęcie ludzi o tradycjach i moralności, nie trzymał się tego bo przynajmniej tradycyjne zachowania go nie dotyczyły już i pewnie nigdy nie będą już dotyczyć.
    Rozejrzał się jeszcze raz.
    - Upał jest mało zauważalny, gdy okół tyle rozrywki. Polecam ci pani, wybrać się kiedyś tam...nie zawiedziesz się – zapewnił ją. Znał wiele osób, które wybierały się do Dorne i nie żałowały spędzenia tam kilku miesięcy.
    Poklepał klacz po szyi i szepnął coś do niej by zwierze uspokoiło się, podziałało to od razu.
    - Bo coś się dzieje, Ona szybko wyczuwa kłopoty, dlatego mam ją zawsze blisko siebie – powiedział szczerze bo faktycznie tak było. Kara klacz bardzo szybko wyczuwała kłopoty i Olyvar dzięki temu zwykle umykał w odpowiednim czasie.


    [To myślimy o tym samym ;D]

    OdpowiedzUsuń
  44. [Obrazek przedstawia rycerza - Artoriasa z gry Dark Souls (badass <3). A co do wątku. Z wielką chęcią. Meph organizuje sobie wycieczkę po dworach różnych rodów, więc.. XD]

    Mephisto

    OdpowiedzUsuń
  45. To był impuls, kiedy go ugryzła. W tamtym momencie nie myślała trzeźwo. Martwiła się po prostu zarówno o swoje bezpieczeństwo, jak i tamtej drugiej dziewczyny. Do tego była Lwem, a ten tytuł mimo wszystko do czegoś zobowiązywał. Ich rodowa pieśń mówiła sama za siebie: "W płaszczu złotym lub czerwonym, Lew wciąż ma pazury, a moje długie i ostre są, mój panie, tak długie i ostre jak twe."
    Odetchnęła z ulgą, kiedy ujrzała, jak dama rzuca kamieniem w nieznajomego i pozbawia go przytomności na dobre, co oznaczało, że były już względnie bezpieczne. Jej oddech był nierówny. Adrenalina wciąż w niej buzowała, szumiało jej w głowie, a nogi były jak z waty. Niesamowicie mocne przeżycie, które Mai na pewno zapamięta na długo.
    Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że dziewczyna coś do niej powiedziała. Spojrzała na nią.
    - Raczej nie - odpowiedziała - Dziękuję. Gdyby nie Ty, lady, pewnie skończyłoby się to o wiele gorzej - uśmiechnęła się do niej delikatnie.
    Była cała brudna. Jej suknia była poszarpana, a włosy w totalnym nieładzie. W tym momencie nie różniła się zbytnio od ludzi, którzy mieszkali tutaj na co dzień. Nie chciała spędzić tutaj ani chwili dłużej. Miała tylko nadzieję, że strażnicy ją rozpoznają i będzie mogła spokojnie wrócić do swoich komnat.
    - W-Wracamy? - spytała.

    OdpowiedzUsuń
  46. - Popieram. Szczególnie po tym, co przed chwilą się wydarzyło - skinęła głową na znak, że zgadza się z dziewczyną.
    Wszystko ją bolało. W niektórych miejscach jej ciała ukazywały się siniaki. W końcu mężczyzna trzymał ją bardzo mocno. Miała też na skórze wiele otarć, które były wynikiem szarpaniny. Pewnie wszyscy, którzy zobaczą ją na dworze królewskim złapią się za głowy.
    - Na szczęście nie. Przeżyję jej stratę bez większego cierpienia - zapewniła, uśmiechając się delikatnie.
    Nawet nie podtrzymywała swojej kreacji, żeby ta nie ruszała o podłogę. Suknia tak czy siak była zdezelowana i nie nadawała się do dalszego użytku przez jakąkolwiek szanującą się damę. Dobrze, że Maliseei nie przyszło dzisiaj do głowy zakładać jednej z najlepszych sukien, jaką miała w swoich zbiorach.
    Oczywistym było, że słyszała o Karstarkach a i o Cassandrze co nieco. Podobno była łudząco podobna do sławnej w całym Westeros Sansy Stark, która piastowała funkcję najstarszej córki lorda Winterfell - Eddarda Starka, o którym głośno było w tamtym czasie. Widocznie plotki mówiły tym razem prawdę.
    - Maliseei Lannister - również przedstawiła się - Najmłodsza z dzieci lorda Casterly Rock.
    Z ulgą zauważyła, że dziewczęta powoli zbliżały się do Czerwonej Twierdzy. Mai potrzebowała kąpieli oraz odpoczynku.

    Maliseei Lannister

    OdpowiedzUsuń
  47. [Ja mam taki pomysł. W związku z tym, że matka Jaspera usilnie chce żeby on znalazł sobie żonę, a sama już się zdążyła przekonać, że nakazami niczego nie wskóra, to postanowiła urządzić ucztę, rozsyłając zaproszenia do wszystkich znaczących rodów. Rodzice Cassie mogliby skusić się tą propozycją i wysłać ją do Orlego Gniazda, po dotarciu tam mogłaby dostać od Lady Arryn indywidualną propozycje przedłużenia swojego pobytu, dzięki czemu mogliby się z Jasperem lepiej poznać. Co Ty na to?]

    Jasper

    OdpowiedzUsuń
  48. [Ok, nie ma problemu. ;)]

    Jasper

    OdpowiedzUsuń
  49. [ Dziękuję bardzo za przywitanie! :D Tą panią również uwielbiam i rzeczywiście, w OUAT wygląda diametralnie inaczej niż jako Mary w Dynastii Tudorów. W jej roli Aurory urzekł mnie jednak nowy kolor włosów i od razu powinnam zrobić z niej pannę Tully :D Wątek chciałabym z czasem i z jedną i z drugą bohaterką, ale żeby nie przesadzać, może na początek z Cassandrą? Myślę, że się dogadają ;) ]

    Dianna Tully

    OdpowiedzUsuń
  50. [Dobrze, że w ogóle zauważyłaś, że to wina routera. W sumie sama też tak kiedyś miałam, że się spalił, a myślałam, że nie ma neta. ;P]
    Jasper doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co za jego plecami knuła po cichu jego matka. Już pomijając fakt, że skrzętnie postarała się o to, aby całe Weteros wiedziało, że dla młodego Arryna poszukiwana jest żona. No, może nie z tak młodego, bo prawie, że trzydziestka na karku to dość sporo, szczególnie, że pierwsze małżeństwa zawiera się zwykle w wieku nastu lat. Co prawda on zakomunikował matce, że ożeni się jedynie z tą kobietą, którą pokocha ze wzajemnością. Oczywiście, sam do końca w to nie wierzył, bardziej sądził, że gdy uda mu się ogarnąć sprawy polityczne, to ten mariaż mniej lub bardziej zostanie zaaranżowany, no ale przynajmniej dało mu to trochę więcej czasu i swobody. Jego matka pochodziła z rodu Tyllerów, a jak wiadomo, kobiety z Wysogrodu, nie przyjmują z pokorą decyzji mężczyzn nawet, jeśli są oni ich ojcami czy mężami. Między nim, a matką panował jakby układ, on znosił ze spokojem starania, jakie podejmowała, aby przedstawić mu być może przyszłą małżonkę, a ona aż tak bardzo nie naciskała na to, aby wziął sobie za żonę pierwszą lepszą z brzegu. Chociaż pewnie by się ucieszyła, tym bardziej zwarzywszy na fakt, że jej siostry już od dobrych kilku lat miały wnuki, a ona nie doczekała się jeszcze ani jednego.
    Uczta miała odbyć się w nazywanej przez Jaspera Białej Sali, był to bardziej długi holl, pełniący rolę jadalni. Białe marmurowe ściany i dobre oświetlenie nadawały jednak temu pomieszczeniu swego rodzaju elegancji. Gdy Cassandra zeszła jedna ze służących podeszła do niej i poprowadziła ją do stołu na właściwe miejsce. Matka Jaspera zadbała już o to, aby dziewczyna usiadła obok niego. Wszyscy kręcili się w pobliżu, uczta za chwilę miała się zacząć czekano jedynie na Lorda Doliny jego szanowną małżonkę. Widząc dziewczynę Jasper wstał i odsunął jej krzesło w uprzejmym geście.
    -A więc to Ty pani jesteś tą pięknością z Północy, o której od rana plotkują służące – powitał ją tymi słowami. Kącki jego ust powędrowały ku górze w półuśmiechu. –Jak Twoja podróż? Mam nadzieję, że beż żadnych nieprzyjemnych niespodzianek? Karhold z tego, co dobrze pamiętam to chyba najdalej wysunięty na północ zamek w Weteros, oczywiście pomijając Czarny Zamek, prawda?

    Jasper

    OdpowiedzUsuń